poniedziałek, 31 grudnia 2018

Romańskie przyczółki. Cz. 1, to jest przegląd

Lubię granice, to się daje przy różnych okazjach odczuć. Szczególnie te, których na pierwszy rzut oka nie widać: styki krain historycznych, wododziały, linie spotkania wyznań. Przez Polskę przebiega mnóstwo takich granic. Czasami można z ich pomocą podkreślić, że jesteśmy w sercu Europy (tere-fere), częściej zobaczyć wyraźnie, że byliśmy lub jesteśmy kresem. To nie musi być ocena, to raczej stwierdzenie ciekawego faktu. Tak jest z Wisłą i sztuką romańską. 


sobota, 29 grudnia 2018

Na wschodnich kresach Mazowsza

Przyszła jedna z moich ulubionych pór: krótkie, ale wyczekiwane szkolne wolne łączące Boże Narodzenie i Nowy Rok. Nigdy nie wyjeżdżam wtedy w góry, za to z wielką przyjemnością wybieram się w bliższe i dalsze okolice Warszawy. W przedwigilijną niedzielę byłem na wschodnich krańcach Mazowsza, nad Liwcem.

piątek, 28 grudnia 2018

Katalog

Dzisiaj wpis techniczny: katalog. Przez ostatnie trzy lata nagromadziło się tu sporo różnych materiałów. Dostaję czasem prośby o wskazanie konkretnego artykułu, a i sam mimo słów kluczowych miewam z ich odszukaniem trudności. W związku z tym powstał katalog, którego zadaniem jest zbieranie i możliwie czytelne porządkowanie odnośników do artykułów i galerii na najpopularniejsze tematy. Znaleźć ten katalog będzie można zawsze po prawej stronie, wśród stałych odnośników. Stworzyłem pięć sześć siedem osiem najważniejszych kategorii:

środa, 26 grudnia 2018

Święty od drugiego dnia Świąt

Kilka dni temu omawiałem z uczniami dokument: królewskie rozporządzenie o specjalnym podatku na potrzeby Trzeciej Krucjaty. Poddani mieli wysłuchać woli monarchy w kolejne dni, to jest w Boże Narodzenie, na świętego Szczepana i św. Jana. Z Janem był trochę problem, przecież to w czerwcu; gdzie grudzień, gdzie lato? Chodziło jednak oczywiście o św. Jana Ewangelistę (27 grudnia). Ze Szczepanem nie było niejasności. Choć kalendarz liturgiczny jest nam coraz mniej znany większość z nas wie, że chodzi o 26 grudnia.

sobota, 22 grudnia 2018

Siedemnaście tysięcy kamieni

We wstępie do swojego wpisu z Verdun wspomniałem o znanych mi z historii miejscach, w których ludzkość stworzyła piekło na ziemi. Jednym z nich było Verdun właśnie, drugim Treblinka. Łączą je źródła, czyli nienawiść i pogarda dla drugiego człowieka, a także istniejące dzisiaj, poruszające i interesujące artystycznie upamiętnienia.

niedziela, 16 grudnia 2018

Zimowe przemiany

Jest kilka miejsc, które uwielbiam odwiedzać i nijak nie chcą mi się znudzić. Należą do nich konkretne szlaki Puszczy Kampinoskiej, pozwalające wciąż widzieć przemiany przyrody.

wtorek, 11 grudnia 2018

Kalwaria przy Katedrze Łacińskiej

Nie samymi Ojcami Kościoła kolekcja świętych żyje. Dopiero co wspominałem o figurach z ołtarza głównego we lwowskiej katedrze katolickiej, czas zerknąć na piękną grupę rzeźbiarską znajdującą się na zewnątrz tego kościoła. 

czwartek, 6 grudnia 2018

Przy okazji kolejowej promocji, cz. 2

Trwa promocja na bilety Interrail i trwa przegląd widoków kolejowych z tegorocznego spaceru. Poprzednia część skończyła się w Karlsruhe, teraz przenieśmy się już w głąb Francji.

wtorek, 4 grudnia 2018

Przy okazji kolejowej promocji, cz. 1

Kilka miesięcy temu, podsumowując moją styczniową wycieczkę kolejową (szynowa relacja z tamtej jazdy zaczęła się tutaj) przedstawiłem Czytelnikom recenzję europejskich biletów kolejowych Interrail. Streszczając wnioski: opłaca się, jeżeli będziemy jeździć bardzo intensywnie i kupimy bilet w promocji. Taka promocja właśnie trwa: bilety Interrail można nabyć przez stronę internetową programu z 15% zniżką. Żeby tę informację jakoś zilustrować przygotowałem wybór zdjęć kolejowych z tegorocznej pieszej wycieczki z Pragi do Compiègne.

czwartek, 29 listopada 2018

Problem z Ojcami

Do najsłynniejszych zabytków Lwowa należy bazylika katedralna pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Polacy głównie odwiedzają go dla kresowych wzruszeń: to świątynia zapisana różnymi wydarzeniami i pamiątkami na kartach naszej historii. Z bardziej uniwersalnych wartości warto wspomnieć, że zabytek gotyku już na kresach gotyku. Sztuka romańska dotarła do Wisły, ta gotycka wypuściła pędy na Litwie i bliskiej Rusi. Jak to często bywa, XIV i XV-wieczne mury stopniowo zasłonięto ołtarzami, freskami i epitafiami. Spośród nich największy jest oczywiście ołtarz główny.

sobota, 24 listopada 2018

Wschody słońca: cz. 28, Pilsko. Cz. 2

W 1721 roku w drukarni jezuickiej w Sandomierzu wyszła znakomita "Historia Naturalis Curiosa Regni Poloniae..."1 ks. Gabriela Rzączyńskiego. Dzieło to wybija się zdecydowanie nad poziom polskiej literatury przyrodniczej tej epoki. Ćwierć wieku później wyjdą słynne "Nowe Ateny" Benedykta Chmielowskiego; obok sławnego "konia, który jaki jest, każdy widzi" autor podzieli się z wąsatymi czytelnikami rewelacjami o kozicach, "nie nogami chodzących, ale na rogach się od gałęzi i skał zawieszających", położeniu Morskiego Oka "na samym wierzchołku gór" oraz śniegach, które "po całym leżą lecie, sensim czernieją, w jakieś obracają się robactwo"2.

środa, 21 listopada 2018

Wschody słońca: cz. 28, Pilsko. Cz. 1

Mniej więcej w połowie zeszłego tygodnia zorientowałem się, że mam wolny weekend. Okazji do wyraju nie można było zmarnować. Podczas gdy tak myślałem o weekendzie, spotkała mnie ta przygoda, że siedziałem przy stole na Hali Miziowej i piłem jeden kufel piwa za drugim. Proszę Czytelników o wybaczenie tego nawiązania do Szwejka i zapraszam do obejrzenia wschodu słońca z Pilska.

piątek, 16 listopada 2018

Jeszcze raz na średnicy

Wykorzystując Narodowy Dzień Kiełbasy Wyborczej, czyli improwizowane wolne w poniedziałek 12 listopada wybrałem się na spacer jednym z najpiękniejszych szlaków Puszczy Kampinoskiej. Żółte oznaczenia biegnące z Kampinosu do Nowego Polesia wyznaczają jedną z dwóch dróg pozwalających przeciąć w poprzek cały kompleks Puszczy, a wraz z nim tworzące ją tarasy i pasy krajobrazowe. O budowie Puszczy wspominałem tutaj, o tym właśnie szlaku - tu.

środa, 14 listopada 2018

Wschód z umiarkowanym wschodem: Lwów

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę o lwowskiej próbie zobaczenia wschodu słońca. Skoro przy prawie każdym dłuższym pobycie w Krakowie staram się zobaczyć wschód z Kopca Piłsudskiego, nie wypadało odpuścić okazję do zobaczenia go z Wysokiego Zamku.

niedziela, 11 listopada 2018

11.11.1918

Dokładnie sto lat temu na froncie zachodnim zapadła upragniona cisza. Wiele milionów ludzi zginęło, by świat mógł dotrzeć do tego momentu. Wiele milionów ludzi zginęło, by upadły monarchie zaborcze i by odzyskały niepodległość narody Europy Środkowej i Wschodniej, wśród nich - Polacy. Wszystkiego najlepszego, Polsko!

piątek, 9 listopada 2018

Lwowa parę nocnych widoków

Tydzień temu wróciłem ze Lwowa. To piękne i do tego bardzo sympatyczne miasto. Jak można się domyślić z tej czy innej mojej wypowiedzi, kresowiackie wzruszenia są mi raczej obce. Lubię jeździć do sąsiednich krajów: na Słowację, Litwę czy Ukrainę, chodzić tu i tam, poznawać punkt widzenia na historię bliskich nam narodów - czy słowiańskich, czy bałtyckich, jeść i pić lokalne specjały. Zebrałem z tych kilku lwowskich dni małą galerię obrazków wieczornych i nocnych. Nie będzie tu nic nowatorskiego: głównie widoki na miłe artystycznie lwowskie sztampy.

wtorek, 6 listopada 2018

Stolica nad Tauberem, cz. 2

Po przerwie na zwiedzanie Lwowa wracam do krzyżackiej stolicy w Bad Mergentheim. Jak już wspomniałem, dawny średniowieczny zamek wybrano po 1525 roku na nową siedzibę najwyższych zakonnych władz po utracie Prus i Królewca. Dziś dużą część rozbudowanej w dobie renesansu rezydencji zajmuje arcyciekawe Muzeum Zakonu Krzyżackiego (Deutschordensmuseum; tu jego strona internetowa).

środa, 31 października 2018

Stolica nad Tauberem, cz. 1

Żaden zakon nie ma w Polsce tak złej sławy jak Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, czyli poczciwi krzyżacy. Dobrze widać to przy okazji dyskusji i sporów o pomniki krzyżackich założycieli pomorskich, warmińskich i mazurskich miast (np. Hermanna Balka w Elblągu). Wciąż z widocznym trudem przychodzi nam wyjście z sienkiewiczowskich mitów i stereotypów.

poniedziałek, 29 października 2018

Trochę kampinoskiej jesieni

Jak co roku, w miarę postępów jesieni moja kampinoska aktywność wzrasta. Wspominałem o tym choćby tutaj; tamtą galerię z końca ubiegłego roku warto sobie przypomnieć tym bardziej, że widać w niej wodę. Obecny rok jest dla Puszczy dramatycznie suchy. Wody prawie nie ma nawet w wartkich zazwyczaj strumieniach - wyschła podtruskawska Rgilewnica, Kanał Zaborowski jest raczej ciągiem błotnistych kałuż.

sobota, 27 października 2018

Święty od płaszcza, ciąg dalszy, cz. 2

Ciąg dalszy świętomarcińskiego przeglądu. Już wkrótce święto, a jak święto, to rogale. Tymczasem we Francji:

wtorek, 23 października 2018

Święty od płaszcza, ciąg dalszy, cz. 1

Raptem w lutym opowiadałem o świętym Marcinie z Tours, a już nagromadziła mi się spora kolekcja jego przedstawień. W ramach krótkiego przypomnienia: przeżył większość IV wieku, najpierw jako rzymski legionista, potem biskup Tours. Na wszystkich znanych mi obrazach i rzeźbach nawiązuje się do najsłynniejszego epizodu z jego życia, gdy podarował napotkanemu żebrakowi połowę żołnierskiego płaszcza. 

środa, 17 października 2018

Łódź się świeci (trochę za bardzo), cz. 3. Narutowicza

Jeżeli mnie pamięć nie myli, dwa lata temu łódzki Festiwal Światła nie obejmował ulicy Narutowicza. Tym razem opuszczał Piotrkowską, sięgając po gmach Teatru Wielkiego. Na szczęście - dzięki temu tłum miał trochę miejsca, by się rozproszyć.

niedziela, 14 października 2018

Przy okazji "Kleru": Orłowa

Zostawmy na chwilę Łódź. W zeszłorocznej drodze z Sandomierza do Wittenbergi kilka dni zapadło mi w pamięć szczególnie. Był wśród nich dzień, kiedy przekroczyłem Olzę i zagłębiłem się w czeski Śląsk. Zaczął się pięknie. Potem zaczęło padać, a noclegu nijak nie mogłem znaleźć: wędrowałem wzdłuż szerokich szos łączących kopalnie i górnicze osiedla, wśród hałd i zarośli. Postanowiłem dotrzeć do centrum Orłowej - oznaczonego na mapie jako Miasto - której kościół i tak chciałem odwiedzić.

środa, 10 października 2018

Łódź się świeci (trochę za bardzo), cz. 2. Piotrkowska

Ciąg dalszy relacji z łódzkiego Festiwalu Światła. Laserowy zawód był duży, ale to nie powód, żeby rezygnować. Teraz zawróćmy z Parku Staromiejskiego na plac Wolności i dalej, Piotrkowską na południe.

niedziela, 7 października 2018

czwartek, 4 października 2018

Długa droga do Tipperary: trasa i zaproszenie

W tym roku z letniej wycieczki wróciłem prawie prosto do pracy. Nie miałem więc zapasu wolnych dni, by w spokoju i z wakacyjną jeszcze energią przebrać zdjęcia i opracować odpowiednie materiały. Oczywiście, co się odwlecze, to nie uciecze: zajęło mi to po prostu nieco więcej czasu. Oto jest - jakże atrakcyjna mapa mojej tegorocznej trasy, oparta oczywiście o zdjęcie satelitarne dostarczone przez Google.

niedziela, 30 września 2018

Polskie Morawy: Krzanowice, ojcowie Kościoła

Zgodnie z tradycją pozwoliłem sobie wyjąć z poprzedniej galerii część polichromii dla osobnego omówienia. To te, na których widać klasyczny zestaw czterech Ojców Kościoła: świętych Ambrożego, Augustyna, Hieronima i Grzegorza. 

piątek, 28 września 2018

Polskie Morawy: Krzanowice, kościół pw. św. Wacława

Najważniejszym zabytkiem Krzanowic jest neobarokowy kościół pw. św. Wacława. Już to wezwanie jest świetną wskazówką, że mówimy o ziemiach związanych historią z Czechami. W końcu św. Wacław to książę i patron Czech, wuj księżnej Dobrawy. W Polsce najważniejszym kościołem noszącym jego wezwanie jest wawelska archikatedra: Wacław dzieli tamtą godność ze świętym Stanisławem, wciąż przypominając tysiącletnią historię polsko-czeskich stosunków. "Święty Wacław w wiekach średnich był wspólnym patronem narodów - czeskiego i polskiego, o czym należy pamiętać"1.

wtorek, 25 września 2018

Polskie Morawy: Krzanowice, miasto

Położone na skraju powiatu raciborskiego Krzanowice to najbardziej morawskie z polskich miast. Odbywają się tu morawiackie konkursy, konferencje i projekty, a Miejski Ośrodek Kultury w Krzanowicach prowadzi stronę kulturamorawska.eu. Można tu przeczytać m.in. artykuł p. Marceli Szymańskiej pt. "Słownictwo zanikające w gwarze Krzanowic". Miasteczko jest bardzo sympatyczne i godne polecenia czy jako samodzielny cel krótkiej wizyty, czy jako baza wypadowa - albo etap drogi do Santiago. Zapraszam na spacer po Krzanowicach!

sobota, 22 września 2018

Polskie Morawy: Kietrz

Do ubiegłego lata nie miałem pojęcia o istnieniu enklaw morawskich na czeskim Śląsku, nie mówiąc już o tak zwanych Polskich Morawach. Dopiero droga przez Śląsk Opawski uświadomiła mi, że morawskie skrawki sięgają Opawy, a niektóre z nich znalazły się nawet w granicach współczesnej Polski.

poniedziałek, 17 września 2018

Wschody słońca, cz. 27: Babia Góra (jakże by inaczej)

Tak jakoś wyszło, że moją kolekcję wschodów słońca opanowała ostatnio Babia Góra. Tylko w tym roku gościły tutaj babiogórskie wschody z lutego i z maja. Tymczasem w czasie wycieczki do Francji nie udało mi się żadnego udanego wschodu obejrzeć, trochę żałuję. Jednak w ten weekend znowu byłem na najwyższym szczycie Beskidów, i oczywiście także na wschodzie słońca.

piątek, 14 września 2018

Gargouille, to jest rzygacz

W drodze przez Francję zacząłem kolekcjonować rzygacze. Twórcy gotyku nie mogli zwieńczyć swoich arcydzieł zwykłymi rynnami; wodę z ogromnych, często mierzonych już w hektarach dachów odprowadzały rzeźbione, kamienne stwory. W ojczyźnie gotyku, czyli we Francji nazywa się taki dachowy stwór gargouille - gargulcem. W Polsce przyjęło się słowo rzygacz.

niedziela, 9 września 2018

Na cmentarzu św. Jana. Cz. 2

W poprzedniej notatce przedstawiłem krótko najpiękniejszy dla mnie zabytek Norymbergi: stary cmentarz św. Jana. Zajrzeliśmy też do wnętrza gotyckiego kościoła. Teraz wyjdźmy na zewnątrz.

środa, 5 września 2018

Na cmentarzu św. Jana. Cz. 1

Żaden zabytek Norymbergi nie pokazuje starodawności miasta tak, jak cmentarz św. Jana. To oczywiście tylko moja opinia, ale może znajdę wśród Czytelników zrozumienie.  A więc: Johannisfriedhof, obchodząca dostojne pięćsetlecie nekropolia cesarskiej stolicy średniowiecznych Niemiec.

piątek, 31 sierpnia 2018

Kolekcji świętych Wawrzyńców ciąg jeszcze dalszy, część druga

W czasie ostatniej drogi widziałem kilkunastu świętych Wawrzyńców. Widać jednak, że popularność tego świętego np. we Francji jest znacznie mniejsza niż w krajach naszej części Europy. Mimo wszystko zebrała się miła kolekcja, z której prezentuję kilka wybranych dzieł.

środa, 29 sierpnia 2018

Kolekcji świętych Wawrzyńców ciąg jeszcze dalszy, część pierwsza

Nawet nauczycielskie wakacje mają swój koniec, wróciłem więc do Warszawy i do pracy. Zanim przejrzę zdjęcia i notatki z drogi do Francji, czas na tradycję. Od czasu ostatniego przeglądu świętych Wawrzyńców minął już rok, a ja przecież zebrałem od tego czasu nowy wkład do kolekcji. Oczywiście, po drodze był tekst i album o eskurialskiej Arcykracie, ale teraz czas na dwuczęściowy przegląd Wawrzyńców różnych z kraju i ze świata. 

piątek, 24 sierpnia 2018

Kilometr 1202, Clairière de l'Armistice

"Maszerować wciąż naprzód, to się nazywa anabasis."

Wstałem trochę po szóstej (ciemno i zimno), po siódmej byłem w drodze. Ostatni raz wspiąłem się na wysoką skarpę górującą nad doliną Aisne i wyszedłem na rozległe pola Pikardii. Wtedy na szczęście rozproszyły się już poranne chmury i kościół w Saint-Crépin-aux-Bois - oczywiście zamknięty - oglądałem w słońcu. W poprzecinanym prostymi drogami lesie Compiègne (jak w Karlsruhe...) było nawet ciepło. Po jedenastej byłem na miejscu: tam, gdzie 11 listopada 1918 roku około piątej rano niemiecka delegacja złożyła podpisy pod aktem zawieszenia broni. Przeszedłem, jak mi wychodzi, 1202 kilometry. Podobnie jak w zeszłym roku bardzo dla mnie ciekawe. Mam nadzieję, że było to widać w bieżących relacjach. Bardzo dziękuję za doping i zainteresowanie!

czwartek, 23 sierpnia 2018

Kilometr 1169, Blérancourt

Wykorzystując chwilę czasu ruszyłem znad Aisne na północ. Zaoszczędziłem jeden dzień na odpoczynku, więc teraz mogłem lepiej poznać zalesione wzgórza Pikardii i odwiedzić miasteczko Blérancourt. Nie było go w moim planie, tak samo jak w zeszłym roku nie było w nim łużyckiego Herrnhut. I tak samo jak Herrnhut, Blérancourt okazało się być warte tych dodatkowych kilometrów. 

środa, 22 sierpnia 2018

Kilometr 1136, Soissons

Już wieczorem wielkie wrażenie zrobiły na mnie widoczne w oddali iglice Soissons. Mnie, ubogiemu w gotyk wschodniemu Europejczykowi wystarczyłoby pewnie jedna porządna gotycka wieża (Świdnica ma taką!). Soissons ma ich kilka, przypominając, że to we Francji leży ojczyzna sztuki gotyckiej. 

wtorek, 21 sierpnia 2018

Kilometr 1124, Missy-sur-Aisne

Od Reims rozciąga się ziemia, którą śmiało mogę nazwać Krainą Zabytkowych Frustracji. Do tej pory obejrzałem dziesiątki kościołów czeskich, niemieckich i francuskich, ale z rzadka tylko były wśród nich zabytkowe perły. Trudno mieć o to pretensje, taka norma. Na każdy gotycki czy dobry barokowy kościół musi przecież przypadać odpowiednia porcja XIX wiecznej sztampy. I nagle znalazłem się w krainie bez tej normy! 

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Kilometr 1068, Reims

Gdy do niego wczoraj wchodziłem, Reims nie zauroczyło mnie swoim wyglądem. Czy to przez pozbawione zieleni proste ulice, czy chaotyczną, nieciekawą zabudowę, czy nieprzyjazne przejścia dla pieszych - przypominało mi bardziej amerykańskie niby-miasta niż malownicze miejscowości Francji. Części bliżej ratusza mają więcej uroku, choć cóż, główna ulica, Rue de Vesle nadal kojarzy mi się raczej z Piotrkowską niż Krakowskim Przedmieściem lub Floriańską. Ale może to wszystko dobrze: dzięki temu z ogólnej nijakości wyrasta w swojej pełnej chwale gotycka Katedra, jedna z Katedr właśnie - z wielką literą K na początku. 

niedziela, 19 sierpnia 2018

Kilometr 1035, Bois du Puits

Odkąd wyszedłem z Valmy wędruję wzdłuż Drogi Wolności (Voie de la Liberté). To wytyczona kamiennymi słupami trasa łącząca normandzką plażę Utah z ardeńskim Bastogne. Tędy - to jest w przeciwnym kierunku - jechały na wschód czołgi 3 Armii pod dowództwem Pattona. Jak widać, jakoś nie mogę się od przedmieść Pilzna (kilometr 102) od śladów tej armii uwolnić. 

sobota, 18 sierpnia 2018

Kilometr 1000, Valmy

Las Argoński, podobnie jak Las Czeski czy Bawarski to zarówno kompleks leśny, jak też pasmo wzgórz. Biegnie z północy na południe, ja idę ze wschodu na zachód, więc przeciąłem go wczoraj wzdłuż krótszej osi. Przy okazji mogłem zobaczyć w terenie dwie historyczne granice. 

piątek, 17 sierpnia 2018

Kilometr 969, Varennes-en-Argonne

Z Verdun wyszedłem dość późno, bo po pierwszej. Czekała mnie wspaniała droga przez pola i pastwiska położone u stóp lasu Argonne. Z jego krawędzi, położonej już ponad sto metrów nad doliną Mozy rozciągał się fantastyczny widok na rolniczy krajobraz okolic Verdun. Wśród niego dało się rozpoznać także miejsca zapisane w tragicznej historii: Wzgórze 304, Górę Martwego Człowieka (Le Mort Homme), w oddali - wieżę Ossuarium Douaumont. 

czwartek, 16 sierpnia 2018

Kilometr 937, Verdun

Przedpołudnie spędziłem zwiedzając miasto Verdun. Jego historia to przecież nie tylko krwawa bitwa z 1916 roku, choć trudno, by to nie było najważniejsze skojarzenie. W dziejach miasta jest wiele ciekawych momentów, niektóre z nich są trwale wpisane do historii Europy. 

środa, 15 sierpnia 2018

Kilometr 927, Douaumont k/Verdun

Znam kilka miejsc, w których ludzkość stworzyła piekło na Ziemi. Trzeba o nich wciąż przypominać: Treblinka uświadamia skutki nacjonalizmu i nienawiści, Verdun - blaknący w naszej świadomości fakt, że wojna to piekło. 

Kilometr 909, Étain

W pierwszych dniach września 1914 roku, po ponad miesiącu zwycięstw, niemieckie armie stanęły nad rzeką Marną, na przedpolach francuskiej stolicy. Właśnie tu miał się rozstrzygnąć los Paryża - a może i całej wojny. Jednak wyczerpani Niemcy nie dali rady francuskiemu przeciwuderzeniu i odepchnięci, cofnęli się nad Aisne. Generał Moltke miał złożyć wtedy cesarzowi Wilhelmowi II meldunek: "Majestät, wir haben den Krieg verloren". "Wasza Wysokość, przegraliśmy wojnę". A jednak piekło Wielkiej Wojny miało trwać jeszcze cztery lata. 

wtorek, 14 sierpnia 2018

Kilometr 884, Labry

Jestem nadal w Lotaryngii, choć już w departamencie Meurthe-et-Moselle. Warto spojrzeć na jego mapę. To dziwaczna w kształcie pozostałość po niemieckiej aneksji z 1871. Większość dwóch departamentów dostała się Niemcom,  z ich resztek powstał ten właśnie kształt. Rejon przywitał mnie chmurami i pierwszym naprawdę chłodnym porankiem w czasie tej wycieczki.

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Kilometr 872, Sainte Marie-aux-Chênes

Od Metzu zaczynają się zachodnie krańce kaiserowskich Niemiec. Cały dzień natykałem się na tego ślady. Jak to na kresach bywa, Druga Rzesza bardzo starała się zaznaczyć tu swoją obecność. 

niedziela, 12 sierpnia 2018

Kilometr 854, Metz

Rano spotkanie z dzikami, po południu jednocześnie zabytkowe i nowoczesne miasto: dotarłem do Metzu. Jak się okazuje, mimo setek kilometrów odległości ma on zaskakująco dużo wspólnego z Norymbergą.  

sobota, 11 sierpnia 2018

Kilometr 829, Burtoncourt

Jak planowałem i wspominałem wczoraj, dzień zacząłem od odwiedzenia amerykańskiego cmentarza wojennego. Choć przeszedłem później jeszcze ponad trzydzieści kilometrów do tytułowego Burtoncourt, głównie o tym cmentarzu chcę napisać. Położony na północnych krańcach Saint-Avold jest największą drugowojenną nekropolią amerykańską na naszym kontynencie.