środa, 15 sierpnia 2018

Kilometr 927, Douaumont k/Verdun

Znam kilka miejsc, w których ludzkość stworzyła piekło na Ziemi. Trzeba o nich wciąż przypominać: Treblinka uświadamia skutki nacjonalizmu i nienawiści, Verdun - blaknący w naszej świadomości fakt, że wojna to piekło. 


Jak wygrać tę wojnę? To pytanie dręczyło niemieckich dowódców, którzy ani w 1914, ani w 1915 roku nie znaleźli pomysłu na wyjście z okopowego remisu. Rozwiązanie miał generał Falkenhayn: skoro nie udało się pobić Francuzów manewrem, trzeba ich wykrwawić. Znaleźć takie miejsce, gdzie uda się skłonić wroga do bitwy na niemieckich warunkach, zmusić do krwawych kontrnatarć na szybkim atakiem zajęte pozycje i, jak w potwornej, ludobójczej maszynce do mięsa - zniszczyć.

Wybór padł na Verdun. Dumną, ale słabo przygotowaną do walki twierdzę, od początku wojny otoczoną z trzech stron przez Niemców. Falkenhayn miał częściowo rację: Francuzi z generałem Pétainem na czele postanowili walczyć o każdy skrawek fortecy. Ale straty niemieckie były ogromne, a duma i mrzonki o rychłym zwycięstwie nie pozwalały się cofnąć. 

Bój trwał prawie cały 1916 rok: ogień artylerii zmienił wzgórza pokryte wcześniej polami i lasami w przecięte okopami krwawe bagno. Osiemset tysięcy żołnierzy zginęło lub zostało rannych w walce o kilka fortów, wzniesień i dolin. Ilu nigdy nie podniosło się z ran psychicznych, nikt nie liczył. By odciążyć Verdun, podjęto w czerwcu ofensywę nad Sommą - zginęło lub zostało rannych około MILIONA ludzi. Są to liczby, które trudno sobie wyobrazić - suma nieszczęścia pojedynczych ludzi. O wszystkim tym trudno nie myśleć, gdy wędruje się po stu latach przez pobojowisko, a w tym samym czasie w Warszawie odbywa się wielka wojskowa zabawa. 

W Verdun jestem już drugi raz, choć z wieloletnią przerwą. Poprowadziłem swoją trasę przez miejsce zniszczonej wsi Vaux, podnóże fortu Douaumont, płaskowyż Thiaumont i rejon fortu Froideterre do miasta Verdun. Thiaumont pomieścił po wojnie olbrzymi cmentarz. Pod tysiącami krzyży leżą ci, których szczątki zidentyfikowano. Nad cmentarzem góruje gmach Ossuarium Douaumont (na zdjęciu): tu w masowych grobach złożono szczątki tysięcy nieznanych z imienia nieszczęśników, ofiar przeklętego Verdun.

Po wojnie całe olbrzymie pobojowisko postanowiono zalesić. Dziś, po stu latach jest tu piękny, mieszany las - u stóp którego nie ma fragmentu równej powierzchni.  Choć upłynął wiek, wciąż są tu leje i kratery. Wszystko przemielił ogień artylerii, tysięcy dział, które miały dać armiom zwycięstwo. Niektóre leje zmieniły się w zamieszkane przez płazy jeziorka, a w skruszonych schronach żyją tysiące nietoperzy. Nie pierwszy i nie ostatni raz natura odzyskała, co jej. Tymczasem w ossuarium wciąż składa się szczątki, znajdowane przy pracach leśnych.

23 maja 1916 roku podporucznik Alfred Joubaire zapisał w pamiętniku: "Piekło nie może być tak potworne"; zginął następnego dnia. 

2 komentarze:

  1. Co za gniot, ciekawe czy francja zrezygnuje z obchodów jakiegoś swojego święta na rzecz Polski.

    OdpowiedzUsuń