poniedziałek, 5 marca 2018

Arcykrata

Pałac to pałac, zamek to zamek, klasztor to klasztor. Proste, prawda? Nie bardzo. Bo zawsze musi się znaleźć jakiś Habsburg, który wszystko skomplikuje. Więc Eskurial to... Eskurial.


Habsburgowie, którzy dzięki szczęśliwie planowanym małżeństwom objęli tron Hiszpanii byli rodziną niezbyt mądrą, ale bardzo pobożną. Połączenie tych dwóch cech przekreśliło ich szansę na stworzenie ogólnoeuropejskiej, uniwersalistycznej monarchii - o ile takie w ogóle były, rzecz jasna. W Niemczech Karol V nie wiedział jak się dogadać z Lutrem i jego zwolennikami, w Holandii dynastia zmarnotrawi osiemdziesiąt lat, tysiące żyć ludzkich i kolosalne pieniądze dla walki o utrzymanie zmieniających wiarę posiadłości. No, ale to było pięćset lat temu. Zostały wielkie budowle, na czele z największym pomnikiem XVI-wiecznej, odradzającej się katolickiej pobożności: Eskurialem.


Zaproszę Czytelników do lektury jednej z najwspanialszych polskich książek. W "Sztuce cenniejszej niż złoto" prof. Białostocki napisał: "W latach 1559-1584 architekci Juan Bautista de Toledo i Juan de Herrera zbudowali na zboczu skalistego masywu Guadarramy, na północ od Madrytu, jeden z największych zespołów architektonicznych epoki. Był to pałac królewski i jednocześnie klasztor pod wezwaniem św. Wawrzyńca w Eskurialu. (...) W Eskurialu uderza nie tyle wyrafinowanie i niepokój sztuki, lubującej się w dysharmonii i ukrytych konfliktach, ile surowość architektury wyzbytej wszystkiego co jest ozdobą. Prostota, klasyczny chłód, ogrom i surowa pustka onieśmielają wchodzących do wnętrza, stanowiąc niejako oprawę dla klęczących, w wieczystej adoracji Boga, posągów Karola V i Filipa II, ustawionych z boków prezbiterium na czarnym tle wielkich arkad. Ascetyczna ponurość hiszpańskiej religijności dominuje w nastroju klasztornego pałacu, którego niewielki ogród nie może osłabić poczucia jałowej pustki, wywoływanego przez bezdrzewną, płową równinę i kruche skały górskiego zbocza.

Do tak nieludzkiej architektury Włosi nie posunęli się nigdy"1.


10 sierpnia 1557 roku armia hiszpańska pobiła wojska francuskie pod St. Quentin. Zwycięstwo było wielkie, podpisany dwa lata później traktat z Cateau-Cambrésis przypieczętował na długie lata hiszpańskie panowanie we Włoszech. Przy tej samej okazji Anglia straciła Calais, swój ostatni przyczółek na kontynencie. Dwór w Madrycie miał się z czego cieszyć. Krwawe złoto z kolonii płynęło szerokim strumieniem, tradycyjni rywale skarceni - wdzięczność Habsburgów wobec sprawców tryumfu była hojna. Akurat 10 sierpnia, w dniu bitwy, przypadało święto pewnego starożytnego męczennika, wielokrotnie już tutaj wspominanego - św. Wawrzyńca diakona. Filip II nakazał - i kilkadziesiąt kilometrów od Madrytu ruszyła budowa klasztoru, rodowego grobowca i pałacu w jednym. Całość gigantycznego założenia zaplanowano w kształcie narzędzia męki Wawrzyńca, czyli kraty.


Długą na ponad dwieście metrów fasadę zdobi wśród innych ozdób monumentalny herb króla Filipa II, składający się z symboli niezliczonych habsburskich władztw. Zamek w lewym górnym rogu to Królestwo Kastylii; sąsiedni lew to Królestwo Leonu. Pionowe pasy z prawej strony to Królestwo Aragonii, a pionowe pasy przeplecione sylwetkami orłów - Królestwo Sycylii. W górnej części tarczy wyróżnia się jeszcze herb Królestwa Portugalii, którego koronę Filip II uzyskał w 1580. Stworzona w tej sposób unia Hiszpanii i Portugalii przetrwała do 1640 roku. Tuż pod herbem portugalskim można zauważyć wyglądający jak makówka granat, symbol Królestwa Granady. Ciekawy jest prawy dolny róg: to pamiątka po tytułowaniu się przez Filipa II królem Anglii. W lewym dolnym rogu znajduje się herb Burgundii. Całość ozdabia łańcuch orderu Złotego Runa. Dobrze, dobrze być cysorzem.

Choć to świnia i krwiopijca.


Sercem kompleksu, według tradycji wzorowanego też na artystycznej wizji Świątyni Jerozolimskiej jest nakryta kopułą bazylika. Z jej prezbiterium sąsiadują sypialnie Filipa II i jego ostatniej żony, Anny Austriaczki, którzy z kolei spoczywają w panteonie pod bazyliką. Tak, z pewnością nie było to miejsce rozbrzmiewające zbyt często śmiechem.


Fasadę eskurialskiej bazyliki zdobią posągi sześciu starotestamentowych postaci. Wśród nich dwa środkowe miejsca zajmują najwięksi królowie starożytnego Izraela: Dawid (na zdjęciu) i Salomon.


Dla zachowania planu tak wawrzyńcowej kraty, jak też Świątyni Jerozolimskiej (według ówczesnych wyobrażeń) w czworobok Eskurialu wkomponowano piętnaście różnych wymiarów dziedzińców. Szesnasty znajduje się na tyłach bazyliki, już poza narysem głównego prostokąta, w obrębie pałacu królewskiego. Siedemnasty, olbrzymi, otacza Eskurial: od północy i zachodu gmach otaczają kamienne place, zamknięte dalej podobnie starymi budynkami miasteczka.


Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Eskurialowi dobrze zrobiłoby ćwierć wieku zwłoki. Wtedy kontrreformacyjną pobożność ubrano by nie w renesansową geometryczną siatkę, ale już w fantazję wczesnego baroku. Te ćwierć wieku dzieli chłód Eskurialu od malowniczości Kalwarii Zebrzydowskiej. Która, rzecz oczywista, jest założeniem znacznie skromniejszym. A jednak otwartym na ludzi, choćby przez to, że z założenia była miejscem pielgrzymek. A Eskurial? To bezduszna sterta kamienia, popis skrajnie elitarnej, monarszej pobożności.


Wróćmy do św. Wawrzyńca. Oczywiście, odwołania do męczennika nie kończą się na figurze świętego czy wystroju bazyliki. Ponad główną bramą, wśród okien biblioteki można zobaczyć kraty.


Są też - rzecz umiarkowanie stosowna, gdy przypomnimy, że chodzi o narzędzie męki - w formie klamek do turystycznych wrót pałacoklasztoropanteonu.


Po kilku godzinach zwiedzania (we wnętrzach nie można fotografować - moim zdaniem słusznie) byłem z powrotem na zewnątrz. Pogoda była wspaniała, zupełnie nie górska i zupełnie nie styczniowa. A ponad Eskurialem górował masyw Abantosu, na który zbliżającej się nocy wyruszyłem.


1 - Białostocki Jan, "Sztuka cenniejsza niż złoto", Warszawa 1966, ss. 373-374

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz