Fala upałów dotknęła też pogranicze Górnego Palatynatu i Frankonii. Na szczęście, chyba bez tragicznych skutków. Jednak szło mi się wczoraj bardzo słabo. W zasadzie dopiero od szóstej mogłem przyspieszyć, by późnym wieczorem dotrzeć na kemping nad rzeką Pegnitz.
Dzień w porównaniu z poprzednimi był dość odludny. Odkąd wyszedłem z Ambergu szedłem przez lasy przerywane enklawami pól i małymi wsiami. W prawie każdej z nich uzupełniałem wodę, co niezmiennie prowadziło do sympatycznych rozmów. Nie miałem za dużo okazji do zwiedzania zabytków, podzielę się więc obserwacjami innego typu.
Po pierwsze, do każdej z tych wiosek, składających się raptem z kilku czy kilkunastu zamożnych gospodarstw docierają rozkładowe autobusy. Same przystanki są bardzo czyste i eleganckie. Na ukwieconej wiacie w Haar widnieje nawet dyplom za sukces w konkursie na zadbany przystanek. Z drugiej strony w kolejnych wsiach nie widziałem ani jednego sklepu. Że nie będzie czeskich hospódek, to było jasne. Ale sklepów? Widać komunikacja jest na tyle dobra, że każdy woli zajechać do dużego miasta do supermarketu.
Wieczorem w Weigendorf minąłem barokowy słup graniczny, rozdzielający ziemie Palatynatu i Wolnego Miasta Norymbergi (na zdjęciu). A więc, jak się zdaje, jestem już we Frankonii.
Po pierwsze, do każdej z tych wiosek, składających się raptem z kilku czy kilkunastu zamożnych gospodarstw docierają rozkładowe autobusy. Same przystanki są bardzo czyste i eleganckie. Na ukwieconej wiacie w Haar widnieje nawet dyplom za sukces w konkursie na zadbany przystanek. Z drugiej strony w kolejnych wsiach nie widziałem ani jednego sklepu. Że nie będzie czeskich hospódek, to było jasne. Ale sklepów? Widać komunikacja jest na tyle dobra, że każdy woli zajechać do dużego miasta do supermarketu.
Wieczorem w Weigendorf minąłem barokowy słup graniczny, rozdzielający ziemie Palatynatu i Wolnego Miasta Norymbergi (na zdjęciu). A więc, jak się zdaje, jestem już we Frankonii.
Uwielbiam ten brak sklepów. To świadczy moim zdaniem o tym, że jak logicznie zorganizuje rzeczywistość, to potem spokojnie można się zająć życiem. I że życie nie polega tylko na chodzeniu do sklepu albo pod sklep. Czytam co prawda Pańską relację w okresie pandemii koronawirusa. Zastanawiam się więc jak w tej sytuacji ograniczeń w przemieszczaniu radzą sobie mieszkańcy tych miejscowości. Ale założę się, że tak samo doskonale, czyli zgodnie z rozsądkiem.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, czy konieczność zaplanowania zakupów na kilka dni i brak możliwości pójścia czy podesłania dziecka po brakujące jajko nie jest dodatkowym źródłem stresu? Widzę plusy i minusy takiej sytuacji. A jak teraz sobie radzą, to dobre pytanie.
Usuń