Krajobrazy bawarskiego Górnego Palatynatu niezmiennie mnie zachwycają. Szczególnie piękna była poranna część trasy: wśród pogórskich lasów otwierały się nagle pola uprawne i kaskady stawów, niepozorne wzgórza opadły stromo do dolin strumieni.
Tutejsze lasy przypominają mi trochę te z południa Mazur. Czy tam w tej chwili też jest tyle jeżyn? Urodę przyrody wzmacnia fakt, ze nie jest tu znany wstydliwy sport ludu polskiego, czyli wywożenie śmieci do lasu.
W starym kościele farnym w Schwarzfeld spotkałem wielu świętych znajomych: na fresku na sklepieniu św. Idzi, na piętrze bocznego ołtarza św. Wawrzyniec. Najpiękniejszą budowlą jaką jednak dzisiaj widziałem była współczesna, kieszonkowa w skali kaplica Świętego Krzyża w Knölling (na zdjęciu). Piękna, ascetyczna architektura sakralna. Przypomina trochę nadwiślańskie Votum Aleksa, w wystroju - kaplicę na warszawskim lotnisku im. Chopina. Mam nadzieję, że i w Polsce będzie więcej takich świątyń.
Tymczasem dotarłem już do Amberg, irytując się nieco na problemy z internetem. Tempo było duże, ale jest w tym konkretny cel: mam nadzieję być w Norymberdze lub na jej przedmieściach jeszcze we środę wieczorem. Zobaczymy, czy się uda. Pomagają miłe spotkania, choć z każdą mijaną miejscowością tutejszy język niemiecki jest dla mnie coraz mniej zrozumiały. Cóż, Bawaria!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz