wtorek, 30 lipca 2019

Podniesiona kurtyna. Kilometr 857, drugi trójstyk

Wczoraj przyszedł czas na pożegnanie z Czechami. Niestety, żegnały mnie kiepską pogodą, więc o widokach z całkiem górskich szczytów na granicy z Niemcami i Austrią nie było mowy.


Szkoda, bo chętnie zobaczyłbym wreszcie Alpy. W lutym widziałem je z Großer Arbera, a teraz idę i idę, i jakoś zobaczyć nie mogę. W każdym razie - dotarłem do drugiego na mojej trasie trójstyku.

Kolumna na zdjęciu (wybitna widoczność!) wskazuje miejsce, gdzie stykają się granice Niemiec (Bawarii), Czech i Austrii (Górnej). Mówiąc zimnowojennie, można by wymieniać dalej: to był styk Układu Warszawskiego, Sojuszu Północnoatlantyckiego i neutralnej od 1955 roku Austrii. A wcześniej w Niemczech to była przez kilka lat amerykańska strefa okupacyjna, a w Austrii radziecka. W końcu mało brakowało, a byłyby nie tylko dwa państwa niemieckie, ale też dwie Austrie. Mam nadzieję dowiedzieć się o tym nieco więcej w czasie kilku tygodni marszu do trzeciego i ostatniego trójstyku.


Z dalszej drogi na szczyt Plechów przepędziła mnie burza. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: przypadkiem wszedłem na tablicę wskazującą wschodni biegun Bawarii. Powinienem założyć sobie jakiś klaser na te bieguny chyba. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz