czwartek, 4 lipca 2019

Podniesiona kurtyna. Kilometr 3, Torgau (nad Wielkim Stawem)

Wieczorem zdążyłem jeszcze przejść się po mieście i rozbić namiot na tutejszym kempingu. Nie byłem w Torgau dwa lata, teraz wiążę tu węzełek nowej trasy na sznurku tej dawnej (proszę docenić stylizację na Stasiuka). Miłe wspomnienia się potwierdzają. Na swoim miejscu jest renesansowy zamek z arcyluterańską kaplicą i obłędną, spiralną klatką schodową, na swoim miejscu są niedźwiedzie w fosie. Nic nie zmieniło się w farnym kościele, w którym spoczywa żona dr. Lutra, Katarzyna von Bora. 


Wszystko jest podobne, ale jednak liczyłem wieczorem na jedną różnicę. Dwa lata temu po wyjściu z Torgau spotkała mnie wśród starorzeczy Łaby potężna burza. W czasie tego spaceru wolałem nie wystawiać namiotu na taką próbę już pierwszego dnia. Zreszą, warunki na zgrupowaniach miałem bardzo dobre. I nie jest prawdą, że nad karimatą tropik przeciekał. Szczególnie, że prawie nie padało.

Deszcz jest jednak bardzo potrzebny. W Łabie jest tak na oko ponad metr wody mniej, niż w sierpniu 2017 roku.

Specjalne pozdrowienia należą się firmie Panasonic, która zaktualizowała aplikację tak, że nie działa. Zdjęcia przesyłam metodą półmagiczną. To pewnie dlatego zamek jest krzywy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz