czwartek, 4 lipca 2019

Podniesiona kurtyna. Kilometr 27, Paschwitz

Tematem przewodnim drogi z Torgau do Eilenburga okazały się wiatraki. I to nie takie robiące prąd, bo te przecież w Niemczech widać wszędzie, ale takie stare, do mielenia. Widziałem ich trzy. No, dwa i pół. Ale za to każdy różny.


Pierwszy był przed dłuuugim Audenhain, drewniany i pięknie utrzymany (na zdjęciu). Dowiedziałem się, że to Paltrockwindmühle, czyli po polsku paltrak (po polsku, ale wyraźnie z niemieckiego). Opiera się nie tylko na koźle, ale ma też szynę wokół. I kółka. A co to jest kozioł? To widać było w Strelln, tam z wiatraka-koźlaka (Bockwindmühle) ostał się tylko on. To solidny słup, oparty na równie solidnych nogach. Na takim solidnym słupie obraca(ł) się wiatrak. I wreszcie masywny wiatrak wieżowy (Turmwindmühle) w Paschwitz, już niedaleko Eilenburga. Wzniesiony został z kamienia i nie obraca się. Mam nadzieję, że budowniczowie dobrze ustalili główny kierunek wiatru.

* * *

Na marginesie przypominam: dzisiaj mija 73 rocznica pogromu kieleckiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz