Z Point Alpha ruszyłem wzdłuż dawnej granicy na południe, do ostatniego interesującego mnie w tej okolicy punktu. Chciałem stanąć w najbardziej na zachód wysuniętym punkcie dawnej NRD, czyli jednocześnie najdalej na zachód wysuniętym punkcie całego bloku wschodniego.
Byłem ciekaw, jak wygląda ta dawna granica poza zachowanymi na pamiątkę odcinkami. Po przejściu granicy czesko-niemieckiej pod Čerchovem podejrzewałem, że może w ogóle jej nie widać. Widać, i to jak! Po pierwsze jest droga. Nieskończona droga z betonowych płyt, poprowadzona bez żadnego terenowego sensu. Wspina się na całkiem solidne już wzgórza Rhönu i spada z nich pod ostrymi kątami, łamie się bez powodu, z niczym nie łączy i donikąd nie prowadzi. To graniczna droga enerdowskiej straży granicznej. Obok jest jeszcze rów, po płotach, drutach i minach nie ma już na szczęście śladu.
Ale ciekawsze jest drugie. To pas bujnej zieleni, pełen kwiatów i śpiewających ptaków. I to nie jest po prostu zaniedbanie. Podjęto świadomą decyzję, by ten nieważny już pas graniczny wykorzystać jako wielki rezerwat przyrody. O tym również jest wystawa na Point Alpha. Pomysł jest niesamowity, szczególnie jak się pomyśli, że chodzi o dziesiątki kilometrów oddanego przyrodzie terenu. A jeszcze tutaj, w Rezerwacie Biosfery UNESCO? Wspaniała sprawa.
Wracając do zachodniego kresu NRD. Oto on: niewielka wieś Reinhards (na górze) i załamanie drogi granicznej na zachód od tej wsi (na dole). Jeżeli się nie pomyliłem, to właśnie jest zachodni biegun NRD i całego Układu Warszawskiego. Na szczęście, dalej już nie poszli.
Z tego miejsca zrobiłem zwrot w kierunku Czech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz