czwartek, 15 sierpnia 2019

Podniesiona kurtyna. Kilometr 1152, Ottohaus (albo Jakobskogel po raz drugi)

Alpejskie schroniska, które do tej pory odwiedziłem (cztery ze spaniem i jeszcze kilka na krótsze wizyty) mają swoje wady i zalety. Do najważniejszych zalet należy piękne położenie. Wszystkie postawiono na krawędzi stromego urwiska, na szczycie skalistego wzniesienia czy na progu trawiastej doliny. Budowniczowie Ottohaus też zadbali o widoki.


Słońce wstało dziś około 5.45, oświetlając pięknie odległą o kilkadziesiąt kilometrów płaską Kotlinę Wiedeńską. Jasny pas widoczny chyba na horyzoncie to jezioro Nezyderskie, wskazujące austriacko-węgierską granicę. Po lewej stronie ostry kształt to charakterny masyw Schneebergu albo Klosterwappena, czyli, że raz jeszcze powtórzę, pierwszego od wschodu alpejskiego dwutysięcznika.

Na razie starczy gór Rax. Czas wrócić na południowo-wschodni szlak, w stronę Słowenii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz