poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Podniesiona kurtyna. Kilometr 1003, Waidhofen an der Ybbs

Niedługo po ruszeniu z Seitenstetten stanąłem u wylotu doliny rzeki Ybbs. To dla mnie ważny moment: przez tę dolinę miałem wreszcie zagłębić się w Alpy. Przez cały dzień widziałem już coraz wyższe, coraz bardziej skaliste szczyty.


Mogłoby się wydawać, że to nie będą okolice dobre do poznania epizodów z dziejów Reformacji. W końcu Austria to obok Polski jeden z bardziej katolickich krajów Europy. A jednak tutaj też dotarł protestantyzm, wyparty później skutecznie przez habsburską kontrreformację. 

Waidhofen leży nad rzeką Ybbs, bardzo zresztą malowniczą. Po obu stronach rzeki do głębokiego wąwozu zwieszają się domy, a w samym sercu starego miasta, u zbiegu Ybbs i Schwarzbachu leży zamek, uwaga, Rotszyldów. Miasto dumne jest niesłychanie ze skutecznej obrony przed Turkami, którzy dotarli tu w okolicach oblężenia Wiednia w 1529 roku.

Ale miało być o Reformacji. 

Waidhofen było jednym z miast, gdzie panowała w XVI wieku teologia Lutra i Melanchtona. Miasto było zamożne i swobodne, wielu młodych waidhofenian (?) studiowało nad Łabą, przynosząc stamtąd nowości i szalone pomysły (czytać Pismo Święte? Co za herezja). Niektórzy zostawali u boku Lutra, jak urodzony w Waidhofen dramatopisarz Paul Rebhun. Miasto szybko stało się jednym z najważniejszych ośrodków austriackiej Reformacji. No, ale potem przyszła kontrreformacja. Obok olbrzymich klasztorów przyniosła też prześladowania mieszkańców Waidhofen i ich masową emigrację. Miasto co prawda opustoszało, ale za to było już katolickie. Ekstra, nie? Dziś Waidhofen jest na liście Europejskich Miast Reformacji, razem z Cieszynem, na przykład.

Obecnie nie ma tu parafii ewangelickiej. Jest jednak około dwustuosobowa społeczność luterańska. Gdzie się spotykają? We wspólnie wykorzystywanym kościele poszpitalnym, obecnie katolicko-luterańskim. I co? I nic, po prostu sobie razem korzystają z kościoła. Z polskiego punktu widzenia, gdzie o Reformacji nie wie się nic, a o braciach polskich trzeba obowiązkowo mówić źle, jest to jednak szokujące. Kolejny przypadek, gdzie różnice między Zachodem a polskim Wschodem widać nawet w kościele.


Na marginesie. Moim zdaniem warto skojarzyć skutki wypędzania protestantów z takiego Waidhofen - na wiele lat podupadłego miasta - z obecną, bezmyślną nagonką na Polaków o innej niż heteroseksualna tożsamość. Jeżeli kogoś nie przekonuje zwykła możliwość bycia dobrym dla drugiego człowieka, to może niech pomyśli o skutkach emigracji tysięcy otwartych, wykształconych, często zamożnych ludzi - to właśnie tacy mieli do tej pory częściej odwagę się ujawnić i to oni szybciej padną ofiarą nowej odsłony naszego zbiorowego barbarzyństwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz