środa, 7 sierpnia 2019

Podniesiona kurtyna. Kilometr 1057, Ötscher

Großer Arber dało się jakoś podłączyć do tematu Żelaznej Kurtyny. Bo radary, bo granica, bo podzielona stacja kolejowa. Ale wschód słońca na Ötscherze nie ma z historią żadnego związku. Ma związek wyłącznie z moją miłością do gór i wschodów słońca.


Ötscher ma 1893 metry i góruje swoim wapiennym masywem nad sporym obszarem. Oczywiście, daleko mu do alpejskich gigantów, ale te są dużo dalej ku zachodowi. Tutaj, w północno-wschodnim kącie łańcucha, nieodległym już od Wiednia szczytów dużo wyższych nie ma.

Na szczyt wyszedłem dwa razy. Najpierw za dnia, żeby obejrzeć nieznaną przecież drogę. Potem w nocy, na szczęście nie z dołu, a ze schroniska. Trochę jak na Dziumbierze czy Babiej Górze, na szczyt jest stąd około półtorej godziny.


Przy takiej wysokości szczyt jest już zupełnie odsłonięty, choć porośnięty trawą. Najpiękniejszy widok rozciąga się na zachód i południe. O, spójrzcie na powyższe zdjęcie. To właśnie wycinek panoramy  w kierunku południowo-wschodnim. Z lewej strony widać kopułę Schneebergu (nazywaną też od najwyższego wierzchołka Klosterwappen). To ostatni alpejski dwutysięcznik i najwyższy szczyt Dolnej Austrii. Bardziej z prawej widać szerokie, górujący nad doliną Mürzu pasmo z jednym wyraźnym szczytem pośrodku. To Heukuppe, najwyższy szczyt gór Rax.

Mój jedyny zawód polega na tym, że drewniany penis zmienił się w drewnianego misia. Serio, do niedawna na Ötscherze stała drewniana rzeźba przedstawiająca penisa. Została jednak przez nieznanych sprawców przerobiona na niedźwiadka z wielkimi uszami.

Takie to austriackie Metamorfozy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz