piątek, 25 sierpnia 2017

Kilometr 1128, Wittenberga (cz. 3)

Co by było gdyby Polska w XVI wieku stała się protestancka? Była już lista potencjalnych strat. Teraz pokuszę się o sformułowanie listy zalet i zysków z tej wielkiej, nigdy nie podjętej decyzji.


Zabytkowy egzemplarz Biblii w tłumaczeniu Marcina Lutra, muzeum katedralne w Miśni. Reformatorzy zachęcali do samodzielnej lektury Pisma Świętego. Sam Luter przełożył Biblię na język niemiecki. Wszedł w ten sposób do historii nie tylko religii, ale też niemieckiej literatury. Tłumaczona na języki narodowe Biblia była znacznie łatwiej dostępna niż w krajach katolickich. Już w ten sposób protestantyzm sprzyjał upowszechnianiu się umiejętności czytania wśród ludzi

Reformacja włożyła wielki wkład w rozwój języka polskiego. Kalwinizm wyznawał sam Mikołaj Rej; w zborze kalwińskim w Pińczowie po raz pierwszy odczytano pieśń Jana Kochanowskiego "Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?". W znakomitej kalwińskiej drukarni w tym samym Pińczowie wydrukowano pierwszy podręcznik polskiej gramatyki. Wielkimi pomnikami języka polskiego tej epoki pozostają trzy tłumaczenia Biblii z języków oryginalnych: Biblia Pińczowska (Brzeska), Biblia Budnego (Nieświeska) i Biblia Gdańska. Kościół Katolicki uzyskał swoje tłumaczenie na polski z języków oryginalnych dopiero pół wieku temu, dzięki inicjatywie o. Augustyna Jankowskiego z Tyńca.

Nabożeństwa protestanckie były od początku w językach narodowych (np. w Niemczech po niemiecku, w Anglii po angielsku). To był ważny postulat Reformacji. Kościół Rzymski wprowadził w pełni języki inne niż łacinę do kościołów dopiero w drugiej połowie XX wieku. Choć polska literatura łacińska okresu baroku też ma swoje wybitne dzieła - na przykład prawie nieznanego w Polsce Sarbiewskiego - to język polski na pewno rozwinął by swoje skrzydła szerzej i piękniej w Polsce protestanckiej.

Ciężko wróżyć, co stałoby się z klerem. Może podobnie jak to było z katolickim, przez dwa czy trzy pokolenia jego wykształcenie stałoby na wysokim poziomie, a potem upadło? Nie mam wątpliwości, że dzisiejsi pastorowie polscy reprezentują znacznie wyższy poziom intelektualny niż przeciętni rzymskokatoliccy księża. Wybitni duchowni tacy, jak ks. Adam Boniecki czy ks. bp Grzegorz Ryś bardzo zawyżają średnią, chwała im za to. Ale ta średnia katolicka jest niska. Tymczasem w kościołach ewangelickich słuchałem mądrych, dobrze przygotowanych i powiązanych w jedną całość z czytaniami kazań. Z kilkoma duchownymi różnych wyznań protestanckich miałem przyjemność i zaszczyt rozmawiać. Nie było tam ani nieznośnej maniery, ani silenia się na mądre, pozbawione sensu określenia, ani dziwnych obsesji ("ideologia dżender"), z jakimi spotykam się często w parafiach katolickich. Ale czy polski kościół narodowy miałby samych księży wybitnych?

Ciężko wróżyć. Sądzę, że ogólny poziom byłby wyższy. Co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze, przez ogólnie wyższy poziom wykształcenia społeczeństwa, o czym wyżej. Po drugie, przez większą rolę czytania i komentowania Pisma, co wymusza studia i lektury. Po trzecie fakt, że przez zniesienie celibatu księża byliby pewnie bliżej codziennego życia i problemów swoich wiernych.

Pomnik Jerzego Trzanowskiego w Cieszynie. Trzanowski był luterańskim duchownym, wielkim poetą pogranicza Polski, Czech i Słowacji. Jego twórczość to jeden z kamieni milowych w rozwoju języków naszych południowych sąsiadów. Urodził się w Cieszynie, zmarł w Liptowskim Mikulaszu.

Choć kusi myśl, że protestancka Polska byłaby dzisiaj tak zamożna jak Holandia czy północne Niemcy - tak prosto by nie było. Sto lat temu Max Weber postawił wciąż dyskutowaną tezę, że protestantyzm przyczynił się bardzo do rozwoju kapitalizmu na zachodzie Europy1. Ale: Polska pozostałaby państwem szlacheckim, przygniatającym do ziemi większość naszych przodków, czyli pańszczyźnianych chłopów. Szlachta protestancka była wykształcona, ale nie przeszkadzało jej to np. odsuwać od spraw zarządzania zborami pastorów pochodzenia chłopskiego2. Czy wielkie postulaty protestanta, Andrzeja Frycza-Modrzewskiego i teologów ariańskich, którzy bliscy byli uznania ludzi za równych i uwalniali swych poddanych (wspominałem o tym przy okazji Rakowa) zostałyby szerzej przyjęte? Mało prawdopodobne. A bez chłopskiej wolności nie mogło być mowy o prawdziwym rozwoju gospodarki, miast, handlu, rzemiosła.

Co stałoby się z dobrami kościelnymi? Czy wzmocniłyby one skarb państwa, a wraz z nim wydatki na armię czy wysyłanie poselstw? Możliwe, że zostałyby po prostu rozdrapane przez szlachtę. Ale to nie musiało być całkiem złe. Szlachta w tym okresie rozumiała nieźle potrzeby państwa. Wiele z wielkich sukcesów ostatniego Jagiellona to dzieło szlacheckiego ruchu egzekucyjnego. Dobra odebrane paulinom w Pińczowie posłużyły Mikołajowi Oleśnickiemu do stworzenia znakomitej akademii. Na potrzeby szkół przeznaczono też np. klasztor franciszkanów w Gdańsku, obecnie siedzibę Muzeum Narodowego. Myślę, że taka ogólnopolska kasata klasztorów - choć dyskusyjna etycznie - przyniosłaby dobre skutki, wzmacniając i skarb państwowy, i armię, i szkolnictwo.

Cdn.
1 - Weber Max, "Die protestantische Ethik und der Geist des Kapitalismus". Praca ukazała się po polsku w 1994 roku, pod tytułem "Etyka protestancka a duch kapitalizmu"
2 - Urban Wacław, "Epizod reformacyjny", Warszawa 1988

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz