niedziela, 20 sierpnia 2017

Kilometr 1128, Wittenberga (cz. 1)

Ostatnie kilometry mojej trasy biegły przez płaską równinę nad środkową Łabą. Monotonny, dobrze znany z Polski krajobraz urozmaicały sympatyczne miasteczka i wysokie sylwetki elektrowni wiatrowych. Wreszcie przyszedł ten tak długo oczekiwany, nie ukrywam, że wzruszający moment: późnym wieczorem w sobotę wypatrzyłem w oddali wysoką wieżę wittenberskiego Kościoła Zamkowego. W chłodny niedzielny poranek pokonywałem ostatnie kilometry i metry. Serdecznie dziękuję wszystkim Czytelnikom, którzy kibicowali mi podczas mojej trasy. To było długie i bardzo ciekawe 1128 kilometrów.


Północny portal Kościoła Zamkowego w Wittenberdze. Wykonane w połowie XIX wieku drzwi pokryte są tekstem 95 tez Marcina Lutra. U stóp ukrzyżowanego Jezusa klęczą Marcin Luter i Filip Melanchton

Lutherstadt Wittenberg: Miasto Lutra Wittenberga. Dawna stolica Saksonii, miasto uniwersyteckie, uświetnione wpisem na Listę UNESCO. Tu szedłem od początku lipca, tu się zaczęła Reformacja. Do 500-lecia brakuje dwóch miesięcy. 31. października 1517 mnich augustianin, doktor teologii i wykładowca młodego wittenberskiego uniwersytetu, Marcin Luter ogłosił swoje 95 tez. Według tradycji zrobił to, przybijając rękopis do wrót Kościoła Zamkowego. Na podstawie wieloletnich studiów nad Pismem Świętym sprzeciwiał się w nich praktyce płacenia za odpuszczanie grzechów. Pośrednio dotykał i kwestii majątku Kościoła, i kondycji moralnej kleru, i instytucji papiestwa. Podstawy do krytyki miał mocne: znał grekę, a więc i Nowy Testament w oryginale. Był uczonym zakonnikiem, objeżdżającym sąsiednie klasztory i znającym ich kondycję i sytuację. W czasie swoich wykładów wyrażał już wcześniej wywiedzione z Pisma przekonanie, że do zbawienia potrzebne są nie uczynki czy pieniądze - a sama wiara.

Tezy padły na podatny grunt. Sprawa odpustów budziła powszechny niesmak i oburzenie. Sprzedawano je nawet nie na potrzeby budowy nowej bazyliki św. Piotra. Pieniądze były potrzebne na spłacenie długów arcybiskupa Moguncji i Magdeburga Albrechta Hohenzollerna (nie mylić z ostatnim mistrzem pruskich krzyżaków). Albrecht - raptem 27-letni hierarcha i elektor cesarski - był adresatem Tez Lutra. Nie podjął jednak zaproszenia do dyskusji. Sprawę skierował  tchórzliwie do Rzymu, oskarżając teologa o herezję. Problem otwartości Kościoła na rozmowę o jego bolączkach nie jest nowy, co wielu z nas z żalem obserwuje. 

Marcin Luter zmarł w Eisleben w 1546 roku. Jego ciało sprowadzono do Wittenbergi i pochowano u stóp ambony w Kościele Zamkowym

Siedząc dzisiaj w Kościele Zamkowym, kilka kroków od grobu Reformatora zadawałem sobie kolejne z pytań tej kończącej się wycieczki. Czy musiało dojść do rozłamu? Przecież nie był on, to trzeba podkreślać! celem Lutra. Ogłoszenie Tez było odpowiednikiem publikacji przez uczonego listu otwartego, zaproszeniem do dyskusji na ważny temat. Przecież Kościół reformował się wiele razy wcześniej. Zrobi to też pod wpływem Lutra, na soborze w Trydencie. Ale Trydent będzie już skutkiem schizmy, nie odpowiedzią na zagrożenie nią. Rozłam bolał Lutra, ale w pewnym momencie Reformator uznał, że z papieżem nie może być prawdziwego Kościoła. Cóż; dla Reformatora podstawą było Pismo, a uzasadnienie władzy papieża nad chrześcijaństwem jest w Biblii dość dyskusyjne. Uzupełniam: katolicyzm podkreśli rolę Tradycji, protestantyzm samego Pisma Świętego. Ta zasada - Sola Scriptura, Tylko Pismo, jest do dzisiaj jedną z podstaw luteranizmu. 

Z płatnych odpustów Kościół Rzymski się przecież wycofał, a sama idea budzi dzisiaj co najmniej zdziwienie. Niestety, zabrakło chętnych do otwartej rozmowy. Dysputy obracały się wokół pytania, czy Luter jest heretykiem. Zabrakło odwagi ze strony papieża, by zwołać kolejny, prawdziwie otwarty sobór (jak ten bazylejski). Gdyby tylko wygrały wspominane wcześniej postulaty koncyliaryzmu! Soboru nie trzeba by specjalnie zwoływać, odbywałby się regularnie. Postulaty Lutra by przedyskutowano - i pewnie przyjęto. Instytucja monarchicznego papiestwa była mimo osiągnięć poszczególnych papieży zawsze katolicką osobliwością, jedną z przeszkód np. do zasypania przepaści Schizmy Wschodniej. Dodam, że piszę to mając świadomość osiągnięć poszczególnych papieży. Później, gdy doszło już do wydania potępiającej Lutra bulli "Exsurge Domine" i do jej spalenia przez Reformatora droga do zgody była trudniejsza. Roli negocjatora nie podjął jednak także cesarz Karol V (Habsburg, a więc gorliwy katolik).  Zwierzchnik krajów niemieckich mimo odważnego wystąpienia Lutra na Sejmie w Wormacji ("Tak stoję - inaczej nie mogę!") zdecydował się na jego potępienie. Dużo potępiania, mało rozmowy. Reformacja zataczała coraz szersze kręgi. Wiemy już o jej obecności w granicach Polski. 

Róża Lutra - jeden z symboli protestantyzmu - na zworniku sklepienia Kościoła Zamkowego

Luter szedł dalej, stopniowo wskazując na kolejne elementy nauczania Kościoła niezgodne z Pismem. W całych północnych i środkowych Niemczech zrywano z Rzymem, zamykano klasztory, usuwano z kościołów ołtarze świętych, zmieniano liturgię. Budowa nowego kościoła stała się faktem - podobnie jak wojny religijne w Rzeszy i innych krajach Europy. Carl Braaten słusznie zauważał, że ani katolicy nie rozumieją w pełni konieczności wybuchu Reformacji, ani ewangelicy nie zdają sobie w pełni sprawy z jej tragiczności. 

Za kilkadziesiąt godzin będę w Warszawie, jednak długo jeszcze będę myślał i pisał o tej wycieczce i Reformacji. Spróbuję też zastanowić się nad decyzją polskiej szlachty i duchowieństwa z XVI wieku - by nie stanąć po stronie Reformacji. Czy była słuszna? Bo że tracimy wiele dziś, zapominając o Reformacji i jej roli w Polsce, nie mam wątpliwości.

U celu. Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz