piątek, 1 lutego 2019

Poslušně hlásím! Kilometr 42, to jest Květov

Tak więc znalazł się Szwejk na zachodzie Milevska w Kvietovie, a ponieważ prześpiewał tymczasem wszystkie znane mu pieśni żołnierskie o maszerowaniu, więc przed Kvietovem zmuszony już był zacząć je od nowa:

A gdyśmy maszerowali,

Wszystkie dziewczęta płakały…



Wspomniałem poprzednio o odległościach. Generalnie, z powieści Haška można wywnioskować, że Szwejk nocował w czasie swojej budziejowickiej anabasis raptem trzy razy: w stogu koło Putimia (po dwóch nocach i całym dniu marszu), w starej owczarni Schwarzenbergów i wreszcie na posterunku żandarmerii w Putimiu, po trwającym wiele godzin integracyjnym przesłuchaniu. Byłoby więc tej trasy, pokonywanej także przez zaśnieżone pola, no, coś ze sto kilometrów. Tymczasem już do Květova musiał Szwejk pokonać co najmniej trzydzieści pięć kilometrów - i powieść sugeruje, że tego samego dnia wieczorem był w Radomyšlu, drugie trzydzieści pięć kilometrów dalej. Pięknie pokazuje to, jak potężnym wojownikiem był szeregowy Józef Szwejk.

Sam Květov to nieduża, sympatyczna wieś. Jej ozdobą są trzy piękne, nawiązujące do baroku domy-kamieniczki. Ciekawe, czemu akurat to miejsce wymienił Hašek, mając do wyboru tyle innych miejscowości? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz