piątek, 1 lutego 2019

Poslušně hlásím! Kilometr 46, to jest Wełtawa

O przejściu Wełtawy przez Szwejka Hašek nie wspomina. Widocznie było Szwejkowi zbyt spieszno do pułku, by się oddawać patriotycznym wzruszeniom. W końcu był c. k. żołnierzem, nie tak jak jeden czeski poseł radykalny, który wyjechał sobie na wycieczkę do lańskich lasów, bo go parlament już zmierził.


Ja o rzece wspomnę: Wełtawa to królowa czeskich wód, rozsławiona przez Bedrzycha Smetanę i jego najsłynniejszy utwór, czyli drugą część poematu symfonicznego "Moja Ojczyzna". Ten słynny utwór godny jest wysłuchania, do czego zachęcam załączając link. W tym konkretnym wypadku to nagranie z otwarcia Praskiej Wiosny 2015, orkiestrą symfoniczną Norddeutscher Rundfunk dyryguje Thomas Hengelbrock. Na marginesie dodam, że Smetana napisał też utwór ku chwale Taboru. 

Okolica wygląda z pewnością inaczej niż w czasie drogi Dobrego Wojaka Szwejka. W latach 50-tych i 60-tych spiętrzono wody Wełtawy zaporą koło Solanic. Powstał długi na ponad sześćdziesiąt kilometrów zbiornik zaporowy - o widocznych na zdjęciu skalistych brzegach - oraz potężna elektrownia wodna. Na mojej trasie do Budziejowic najpierw pokonuję Wełtawę, a chwilę później jej lewobrzeżny dopływ, Otawę. Co ciekawe, nowy wełtawski most zastąpił stojącą tu wcześniej przeprawę - przeniesioną nad Łużnicę i wspomnianą przy okazji Milevska. [W ramach korekty wyjaśniam, że to jednak nie to samo miejsce. Most na Łużnicy stał w Podolsku, kilkanaście kilometrów dalej na południe]

Zawieszone na drzewach drogowskazy turystyczne wskazują już kierunek na Čížovą. Ale ja wiem, że to pułapka, bo żandarmy tam hycle i łapią desenterów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz