W opublikowanym roku temu tekście o mauzoleum ks. Hlinki wspomniałem o stałej ekspozycji poświęconej księdzu-politykowi w Muzeum Liptowskim w Rużomberku. Czas pokazać Czytelnikom tę ekspozycję, jednocześnie zachęcając do odwiedzenia całego muzeum.
Pisząc w czerwcu ubiegłego roku o Hlince zaznaczyłem, że nie potrafię sformułować oceny tej postaci. Tak już pewnie pozostanie: w większości przypadków historycznych przywódców czarno-białe podziały upraszczają i fałszują; nie są dobre nawet dla uczniów podstawówek. To nie Hlinka przewodził faszyzującemu państwu słowackiemu w latach wojny - i o tym już na wstępie należy pamiętać. Kwestią sporną jest pytanie, na ile utorował do niego drogę.
Interesującą cechą wystawy jest fakt, że ma ona sponsora w postaci Słowackiej Partii Narodowej (Slovenská národná strana). To prawicowa partia polityczna, pełniąca na słowackiej scenie politycznej - przy wszystkich różnicach ideologicznych - podobną rolę do polskiego PSL-u. Zazwyczaj wchodzi do Rady Narodowej kolejnych kadencji, zajmując w niej kilkanaście mandatów. To wystarczająco dużo, by współtworzyć gabinety i otrzymywać stanowiska ministerialne. Od 2016 roku SNS jest w koalicji tworzącej rząd Roberta Fico1.
Z jednej strony sponsorowanie przez partię polityczną muzealnej ekspozycji grozi politycznym manipulowaniem historii. Z drugiej, jest to otwarta i uczciwa deklaracja polityczna, wydawanie partyjnych funduszy na popularyzację ważnych dla organizacji postaci i wątków. Z pewnością wolę to rozwiązanie od sytuacji polskiej, gdzie polityką parają się wszyscy, strojąc się przy tym w szaty obiektywnych specjalistów. Dodajmy, że oprócz SNS na wystawie widnieją loga Żylińskiego Kraju Samorządowego oraz Poczty Słowackiej.
Wystawa zorganizowana jest w dawnym stylu. Nie jest to w żadnym wypadku określenie krytyczne - obecny trend do tworzenia ekspozycji pozbawionych eksponatów, zawierających za to rzutniki, hologramy i głośniki jest moim zdaniem interesującą, ale docierającą już do granic swych możliwości ślepą uliczką. W dużym pomieszczeniu zobaczymy stroje, zdjęcia, dokumenty czy publikacje autorstwa Hlinki. Uzupełniają to sporych wymiarów tablice z cytatami z Hlinki i wypowiedziami o nim. Nie da się ukryć, że są to raczej dobrane głosy pozytywne. Nie mogę jednak zarzucić wystawie charakteru propagandowego. W narożnej gablocie zgromadzono informacje i zdjęcia związane ze współpracą Hlinki z jego następcą, przywódcą faszystowskiej Słowacji ks. Józefem Tiso i odpowiedzialnym za haniebną politykę antysemicką Vojtechem Tuką. To niewątpliwe ciemne strony politycznego życiorysu Hlinki.
Bardzo wiele uwagi poświęcono działalności Hlinki jako duszpasterza. To wątek bardzo ciekawy dla Polaków, których historyczni przywódcy wywodzili się raczej ze szlachty, ew. z mieszczaństwa dużych miast. Przywódcy Słowaków wywodzili się z wiejskiej inteligencji, prowincjonalnego kleru, mieszczaństwa niewielkich miasteczek. Pisałem już o tym przy okazji postaci Jozefa Hurbana. Sam Hlinka urodził się w Czernowej (Černova), obecnie części Rużomberka. Tam doprowadził do budowy parafialnego kościoła, którego poświęcenie przeszło do historii z powodu krwawego rozpędzenia 27. października 1907 roku przez węgierską żandarmerię przeradzającego się w patriotyczną manifestację zgromadzenia. Tragedia w Czernowej zwróciła uwagę świata na fakt istnienia narodu słowackiego i jego sytuację pod władzą Budapesztu2.
Interesującym dla Polaków eksponatem jest krzyż orderu Polonia Restituta, który Hlinka otrzymał od władz polskich w 1937 roku3. Polityka Drugiej Rzeczypospolitej wobec Czechów i Słowaków, nastawiona momentami jednoznacznie na rozbicie lub osłabienie Czechosłowacji (sprawa Zaolzia, wspólnej granicy z Węgrami itp.) pozostaje równie dwuznaczna, co życiorys Hlinki.
Kościół św. Andrzeja w Rużomberku. Po prawej stronie jaśniejszą barwą kamienia wyróżnia się mauzoleum Hlinki |
To kim był ks. Andrej Hlinka - bohaterem czy złoczyńcą? Chyba po prostu typowym dla tej epoki przywódcą narodowym, zmuszanym czasem do kompromisów czy podejmującym współpracę z niewłaściwymi ludźmi. Pamiętajmy przy tym, że tak Słowacy, jak i ich przywódcy mieli w historii naprawdę pod górkę.
Widok z tarasu Muzeum Liptowskiego na masyw Wielkiego Chocza |
1 - SNS nie należy mylić z otwarcie faszyzującą partią Mariana Kotleby, która również w 2016 roku po raz pierwszy otrzymała miejsca w Radzie Narodowej
2 - więcej o tym wydarzeniu i jego tle np. w wielokrotnie już wskazywanej "Historii Słowacji" Lecha Kościelaka, Wrocław 2010, s. 295
3 - Kofman Jan, Roszkowski Wojciech, "Biographical Dictionary of Central and Eastern Europe in the Twentieth Century", New York 2006, s. 1870
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz