czwartek, 27 lipca 2017

Kilometr 466, Bogumin (Bohumín)

Odkąd w poniedziałek przeszedłem Olzę pokonałem już około dziewięćdziesięciu kilometrów. Moja droga wiedzie cały czas przez czeski Śląsk. Dopiero we czwartek udało mi się usiąść do komputera i dokończyć szkicowane po drodze teksty, które teraz ukażą się w krótkich odstępach czasu. Będą trzy, bo z trzech części składają się należące do Republiki Czeskiej ziemie śląskie. Tym razem mniej będzie o Reformacji i religii w ogóle, więcej o trudnej historii pogranicza.

Polskojęzyczna szkoła w Olbrachcicach (Albrechtice) na Śląsku Cieszyńskim

W telegraficznym skrócie: rywalizacja o żyzne ziemie śląskie trwała od wczesnego średniowiecza. Początkowo górą było państwo Piastów. Piastowie śląscy byli nawet parę razy bliscy zjednoczenia rozbitej monarchii, ale  w XIV wieku kolejno złożyli hołdy władcom Czech. W 1526 roku, po śmierci króla Ludwika Jagiellończyka pod Mohaczem po koronę Przemyślidów i Luksemburgów sięgnęli Habsburgowie. Panowali na Śląsku jako królowie Czech, ale stopniowo zacieśniali związki regionu z całym austriackim imperium. Następnym, który postanowił sięgnąć po Wrocław i Świdnicę był król Prus Fryderyk Wielki; napadł na państwo Marii Teresy i zdobył niemal całą krainę. Niemal, bo przy Austrii pozostał fragment wokół Opawy i Śląsk Cieszyński. Tę części Śląska odziedziczyła Czechosłowacja, jednak musiała podzielić się Śląskiem Cieszyńskim z Polską, a na mocy kongresu wersalskiego objęła dodatkowo dotychczas niemiecki regon wokół Hulczyna.

Tak ukształtował się czeski Śląsk, jedna z trzech krain tworzących dzisiejszą Republikę Czeską. Na państwowym herbie (zdj. powyżej) reprezentuje go czarny orzeł piastowski ze srebrną przepaską; lew z podwójnym ogonem to właściwe Czechy, a orzeł pokryty szachownicą - to Morawy.

Pogranicza - czy Alzacja, czy Tyrol, czy Spisz, czy Śląsk Cieszyński - to obszary fascynujące, o trudnych dziejach. Dzielone, traktowane nieufnie przez stołeczne władze, cierpiące z powodu narzucanej tożsamości. Dla Polaków Śląsk Cieszyński na zachód od Olzy to wciąż Zaolzie, niesprawiedliwie zabrane przez Czechosłowację. Rzeczywiście, skład narodowościowy kazał wytyczyć granicę dalej na zachód. Pewnie taką wskazałby nigdy nie odbyty plebiscyt. Jednak do tej krainy mieliśmy słabe prawa historyczne, a taką argumentacją posługiwaliśmy się przede wszystkim. Do tego biegnąca tędy linia Koszycko-Bogumińska stanowiła krwioobieg młodej Czechosłowacji. Szkoda, że myśląc o historii zależnie od potrzeb swobodnie traktujemy wagę różnych argumentów i zasad moralnych, np. uzasadniając aneksję z 1938 wcześniejszą napaścią czeską.  Moim zdaniem cios zadany przez nas upadającej, zdradzonej przez Zachód Czechosłowacji w 1938 roku dołożył tylko kolejny odważnik przeciwko polskim prawom do zaolziańskiej ziemi. Po ostatniej wojnie wrócono do granic sprzed polskiej aneksji Zaolzia. [kolej Koszycko-Bogumińska była przeze mnie już wspominana przy okazji objazdu kolejowego po c. k. monarchii]

Pomnik Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury w lesie koło Cierlicka (Těrlicko)

Dziś, w zjednoczonej Europie granice straciły znaczenie. Swobodnie można przejść do Czeskiego Cieszyna i powędrować przez krajobraz łąk i lasów, kopalń i hałd, wsi i miasteczek. Wśród nich wciąż jest wielu Polaków. Są polskie szkoły, jak ta w Olbrachcicach (Albrechtice); cmentarze, na których nawet na jednym nagrobku mieszają się imiona napisane po czesku i po polsku; kościoły, w których - jak w Orłowej (Orlová) - tablica ogłoszeń zawiera wyłącznie polskie teksty. Kościół o którym mowa jest zresztą bardzo ciekawy; stoi w miejscu benedyktyńskiego klasztoru, filii Tyńca, zlikwidowanej wskutek Reformacji. Sądzę, że będzie jeszcze o nim mowa.

[i rzeczywiście, sporo było o nim mowa w cz. 14 galerii zdjęć z tej wycieczki, 14.10.2018 opublikowałem o nim osobny tekst, a 8.2.2022 wreszcie pokazałem wnętrze]

Po drodze odwiedziłem Rychwałd (Rychvald), nad którym góruje duży kościół jednej z wyjątkowych wiar czeskich. Czechy generalnie są pod względem religijnym fenomenem: blisko połowa Czechów nie deklaruje w badaniach żadnej wiary, a jedna trzecia określa się jako bezwyznaniowa. To głównie dziedzictwo czasów habsburskich i siłowej rekatolicyzacji; przyniosła ona oczywiście skutki odwrotne od zamierzonych. W Rychwałdzie spotkać można Czechosłowacki Kościół Husycki, instytucję, która narodziła się w pierwszych latach istnienia Republiki. Była próbą stworzenia narodowego kościoła czechosłowackiego na podstawie dokonań i teologii husytyzmu, ruchu, który poprzedzał o stulecie Lutra i Reformację. Obecnie kościół ten odgrywa znikomą rolę; budowla w Rychwałdzie, z dużym napisem "Pravda vítězí" na fasadzie przypomina jednak o jego istnieniu.

Do miejsc szczególnych należy Dolne Cierlicko (Dolní Těrlicko), gdzie w 1932 rozbił się w burzy samolot pilotowany przez Franciszka Żwirkę i Stanisława Wigurę. To zaledwie kilka kilometrów od Cieszyna; dziś nie trzeba już myśleć o korekcie granic, by odwiedzić miejsce, skąd Żwirko i Wigura wystartowali do wieczności.

(tekst naszkicowałem w drodze przez Śląsk Cieszyński, opublikowałem z Opawy - nagłówek jest więc umowny)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz