Pogórza to najbardziej niedoceniana część polskich gór. Tymczasem każdy, kto choć przez nie przejeżdżał wie, że oferują piękne krajobrazy, przyrodę i święty spokój. Nie jest to może asfaltowa droga do Morskiego Oka, ja wiem. Ale jak się nie ma, co się lubi...
Dwa tygodnie temu byłem cztery dni na Pogórzu Ciężkowickim i w Beskidzie Niskim. Byłem służbowo, ale to nie przeszkadza w niczym, jak się lubi swoją pracę. Na zdjęciu powyżej piękny dworzec w Tarnowie. Obecnie w nieco irytującej przebudowie (mam na myśli drogę na perony), ale ze swą urodą z początku ubiegłego wieku plasuje się w czołówce dworców polskich. Poza najczęściej przytaczanymi analogiami do dworców w Bochni i Stanisławowie warto zwrócić uwagę na jego podobieństwo do dworca w Kieżmarku.
Pogoda nie była początkowo najlepsza, ale w końcu celem wycieczki było zwiedzanie cmentarzy - aura pasowała. W oddali widoczny Liwocz, najwyższy szczyt Pogórza (562 m n.p.m.).
Później pogoda się poprawiła. Ponad wsią Dębowa.
I lasy na północnych stokach Liwocza. Te na zboczach południowych objęto ochroną jako rezerwat leśny, chroniący żyzną buczynę karpacką.
Zachęceni do pogórzy? To chodźmy dalej.
Pogórza tylko na rowerze. Choć na Liwocza ciężko było wjechać z wszystkimi tobołkami (4 sakwy i wór, łącznie z rowerem jakieś 50 kg), ale dałem radę i "wieżokrzyża" dotknąłem w geście triumfu.
OdpowiedzUsuńTeraz mieliśmy pójść, ale nie było zgody, a ja przy dodatkowych atrakcjach na wycieczkach uznaje złotą zasadę jednomyślności. Za to zajechaliśmy na przełęcz Małastowską. Poleciłem ostatnio Twojego bloga koledze rowerzyście, może go cosik zainspiruje.
OdpowiedzUsuń