środa, 11 maja 2016

Pogórzy czar: cz. 1, widoczki

Pogórza to najbardziej niedoceniana część polskich gór. Tymczasem każdy, kto choć przez nie przejeżdżał wie, że oferują piękne krajobrazy, przyrodę i święty spokój. Nie jest to może asfaltowa droga do Morskiego Oka, ja wiem. Ale jak się nie ma, co się lubi...


Dwa tygodnie temu byłem cztery dni na Pogórzu Ciężkowickim i w Beskidzie Niskim. Byłem służbowo, ale to nie przeszkadza w niczym, jak się lubi swoją pracę. Na zdjęciu powyżej piękny dworzec w Tarnowie. Obecnie w nieco irytującej przebudowie (mam na myśli drogę na perony), ale ze swą urodą z początku ubiegłego wieku plasuje się w czołówce dworców polskich. Poza najczęściej przytaczanymi analogiami do dworców w Bochni i Stanisławowie warto zwrócić uwagę na jego podobieństwo do dworca w Kieżmarku.


Pogoda nie była początkowo najlepsza, ale w końcu celem wycieczki było zwiedzanie cmentarzy - aura pasowała. W oddali widoczny Liwocz, najwyższy szczyt Pogórza (562 m n.p.m.).


Później pogoda się poprawiła. Ponad wsią Dębowa.


I lasy na północnych stokach Liwocza. Te na zboczach południowych objęto ochroną jako rezerwat leśny, chroniący żyzną buczynę karpacką.

Zachęceni do pogórzy? To chodźmy dalej.

2 komentarze:

  1. Pogórza tylko na rowerze. Choć na Liwocza ciężko było wjechać z wszystkimi tobołkami (4 sakwy i wór, łącznie z rowerem jakieś 50 kg), ale dałem radę i "wieżokrzyża" dotknąłem w geście triumfu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz mieliśmy pójść, ale nie było zgody, a ja przy dodatkowych atrakcjach na wycieczkach uznaje złotą zasadę jednomyślności. Za to zajechaliśmy na przełęcz Małastowską. Poleciłem ostatnio Twojego bloga koledze rowerzyście, może go cosik zainspiruje.

    OdpowiedzUsuń