Kilka tygodni temu pisałem o najstarszej ambonie na Pomorzu Gdańskim. Była to okazja dla omówienia, jak łatwo rozpoznawać postacie ewangelistów. Czemu nie urządzić małej powtórki przy okazji łowickiej Kolegiaty?
W 1761 roku spłonął ołtarz główny kościoła. Wielu z nas wykorzystałoby okazję, by wprowadzić do będącej pod naszą opieką świątyni dzieło nowoczesne, odpowiadające aktualnym trendom i gustom. Co zrobili w tej sytuacji kanonicy łowickiej kapituły? Zamówili u wspomnianego już Jakuba Fontany ołtarz, który miał być wkomponowany w wtedy uznawaną za historyczną przestrzeń.
Nie ruszono stojących w prezbiterium nagrobków. Nie skuto stiuków, położonych ponad wiek wcześniej przez Jana Chrziciela Falconiego. Fontana wkomponował własne dzieło w to, co stworzyli jego poprzednicy. Niewiele jest takiego szacunku dla dziedzictwa, nawet w naszej epoce. Podobnie poruszający jest przykład Antoniego van Obberghena, który przebudował w początkach XVII wieku ratusz Starego Torunia. Zrobił to z takim pietyzmem, że większość z nas nie ma pojęcia, że gotyckie fasady gmachu były o piętro niższe.
Rzeźby ołtarza sporządził Jan Jerzy Plersch, twórca m.in. sławnej ambony w warszawskim kościele Wizytek. Ich kompozycja zmieniała się w ostatnich kilku latach, teraz wydaje się być prawidłowa: święty Jan Ewangelista wskazuje prymasowi Henrykowi Firlejowi obraz Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Nie pierwszy to i nie ostatni przykład dialogu dzieł sztuki i epok.
Święty Jan był najmłodszym z apostołów, nie ma więc brody. Towarzyszy mu u stóp orzeł, będący jego zaczerpniętym z widzenia Ezechiela atrybutem. Ma on, jak wszyscy pozostali ewangeliści księgę, niewidoczną jednak na wybranym przeze mnie zdjęciu. Po prawej stronie siedzi św. Mateusz, słuchający ludzkiej postaci - w tym wypadku chłopca.
Z prawej strony ołtarza siedzi św. Łukasz Ewangelista, obok którego spokojnie odpoczywa wół. Czwórkę autorów zamyka św. Marek. Towarzyszący mu lew ciekawie spogląda na wspaniałe, barokowe sklepienie Kolegiaty.
Do takiego spoglądania zachęcam też Czytelników. Łowicz jest zewsząd niedaleko - to prawdziwe serce Polski.
Brawo za monografię :)
OdpowiedzUsuńSzacunek dla poprzednich epok jest w architekturze niezwykły, ja osobiście cenię jednak kościoły noszące ślady wszystkich epok (o ile epoki nowsze nie masakrowały doszczętnie wszystkiego starszego) - za prawdziwość. Najniżej oceniam prymitywne rekonstrukcje, szczególnie nabzdyczone "piastowskim patriotyzmem" regotyzacje. Nic starszniejszego ponad sztuczną monokulturę rodem z XIX/XX wieku
Ha! to Łowicz chyba się z Tobą zgadza. Mury gotyckie są, choć z lekka ukryte (widoczne w wieżach, w muzeum). Jest nawet starożytna tabliczka wmontowana w jeden z ołtarzy i pseudoromańskie biforia dodane w wieżach w XVII wieku. Prawie komplet.
Usuń