Przyznaję, że temu zdjęciu trzeba się bardzo przyjrzeć, żeby zobaczyć tory: są ukryte w drodze, w mozaice cienia i ostrego, lipcowego światła. Torgau było kiedyś węzełkiem kolejowym. Z ważną linią Haale-Chociebuż (Cottbus) łączyły się tutaj linie lokalne: na północ, do Pretzsch i dalej, do Wittenbergi oraz na południe, do Belgern. Linia do Pretzsch istnieje, ale nie ma na niej ruchu, linię do Belgern - której ślad pod Torgau "widać" na zdjęciu - została fizycznie zlikwidowana. Obie linie umarły w kryzysowych dla byłej NRD latach 90-tych. Pokazuje to i wspominam trochę jako ciekawostkę, trochę z uczciwości: choć lokalne koleje w Niemczech czy Czechach mają się znacznie lepiej, niż w Polsce, to jednak również w tych krajach szereg odcinków zlikwidowano. Dziś wydaje się oczywiście, że przedwcześnie, a lokalna społeczność działa na rzecz przywrócenia ruchu na odcinku Torgau-Pretzsch [1].
Za to na linii do Chociebuża w jedną, a Eilenburga, Lipska i Haale w drugą stronę jest spory ruch. Tu na przykład spotkałem pociąg towarowy ciągnięty przez lokomotywę DB 145.
Lipsk jest wyjątkowym miastem z wielu powodów. Po pierwsze, wśród niemieckich miast był wyjątkowo mało zniszczony w czasie wojny, zachowało się tu więc kompletne, zabytkowe centrum. Poza tym jest tu największy niemiecki ratusz i najstarszy dworzec, dumnie prezentujący się na powyższym zdjęciu. Od 1842 roku jeździły stąd pociągi do Hof w bawarskim Vogtlandzie. Dziś ruch kolejowy przeniósł się do zbudowanego kilka lat temu lipskiego tunelu średnicowego, ale fasadę-bramę dworca na szczęście zachowano. Fajnie przypomina ona pionierskie czasy kolei, gdy dopiero szukano kształtów i ram dla tej zupełnie nowej technologii. Zwróćcie uwagę: świątynie budowano od zawsze, zamki i pałace tak samo, a dworce kolejowe - to była zupełna nowość. Tu forma nawiązuje wyraźnie do sztuki klasycznej. Kto widział monachijskie Propyleje, może mieć jeszcze wyraźniejsze skojarzenie, choć akurat budowla w bawarskiej stolicy była w czasie otwarcia dworca wciąż na etapie trwających dekady planów.
Oczywiście Lipsk potrzebował większego dworca. Dworzec Główny w Lipsku ukończono na początku pierwszej wojny światowej, pod sam koniec przemysłowej i kolejowej potęgi kajzerowskich Niemiec. I jest serio gigantyczny: skierowana w stronę Starego Miasta fasada liczy ok. 300 metrów długości, kryją się za nim 23 tory. Dla porównania, pokazywany kiedyś, również końcowy dworzec Marsylia Saint-Charles ma 16 torów.
A nieopodal dworca można zobaczyć pomnik kolei drezdeńsko-lipskiej. W chwili uruchomienia w 1839 roku - trzy lata przed pierwszą koleją na dzisiejszych ziemiach polskich - była to pierwsza dalekobieżna linia kolejowa w Europie. A, i miała pierwszy tunel też.
Nie wszystko co na torach to pociąg dalekobieżny, są też tramwaje. Po drodze widziałem sześć sieci tramwajowych: cztery w Niemczech (w Lipsku, Naumburgu, Erfurcie i Gotha) i dwie w Austrii (w Linzu i Mariazell). Z tej szóstki najosobliwszy jest tramwaj w Mariazell, najkrótszy w Naumburgu. Sieć tramwajowa w Naumburgu liczy 2,9 kilometra i, co ciekawe, nie jest tylko atrakcją turystyczną, ale całkiem normalną formą komunikacji miejskiej [2]. Dla porównania, istniejące tylko kilka lat tramwaje w Cieszynie pokonywały 1,8 kilometra [3]. Najkrótsza we współczesnej Polsce sieć tramwajowa to licząca 1,75 km odtworzona linia tramwaju konnego w Mrozach [4].
Do najpiękniejszych odcinków mojej trasy należał ten nad Soławą (Saale). Sądzę, że równie pięknie jest podziwiać jej dolinę z pociągu pędzącego linią Kolei Turyńskiej (Thüringer Bahn). Tym bardziej, że co krok to zamek. Na zdjęciu powyżej można zobaczyć zamek Rudelsburg, miejsce sławnych zjazdów korporacji studenckich. Zabytkowy most pod zabytkowym zamkiem przekracza pociąg Talent 2 prywatnej firmy Abellio Rail Mitteldeutschland.
Dworzec Bawarski w Lipsku jest w Niemczech najstarszym dworcem, wiadukt Kolei Turyńskiej w Apoldzie jest za to jednym z najstarszych wiaduktów. Ukończono go w 1846 roku, a budowa, jak można się dowiedzieć na stronie miasta, była wyjątkowo trudna ze względu na niekorzystne, bagienne podłoże [5].
Bardzo miłe wrażenie robią tramwaje w Erfurcie. Stolica Turyngii włożyła mnóstwo wysiłku w przekształcenie starej sieci tramwajowej w jej nowoczesną odsłonę, nazywaną tu Stadbahn - Koleją Miejską. Tory są między innymi wpuszczone w chodniki staromiejskich deptaków, dokąd nie mają wstępu samochody. Dzięki temu na erfurckim starym mieście wciąż dostępny wygodny transport, a jednocześnie nie ma całego chaosu generowanego przez auta. Na zdjęciu ulica Anger, tworząca jeden z salonów Erfurtu. Na marginesie wspomnę, że Anger to "łąka", "wygon" czy "pastwisko". Tę nazwę nosiła np. dzisiejsza Łąkowa we Wrocławiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz