piątek, 25 września 2020

Na samym końcu Puławskiej

Jak wspomniałem na blogowym fejsbuku (o tutaj), w ostatnią niedzielę w Warszawie odbyła się arcyrzadka uroczystość. Jego Eminencja Sawa, Metropolita Warszawy i Całej Polski - czyli zwierzchnik polskich prawosławnych - poświęcił nową cerkiew pw. św. Sofii Mądrości Bożej. Co w tym takiego wyjątkowego? To, że ostatnią okazałą, wolnostojącą cerkiew wzniesiono w Warszawie ponad sto lat temu [1]. 

Cerkiew pw. św. Sofii Mądrości Bożej w Warszawie, widok od wschodu

Cerkiew zbudowano na krańcu Warszawy, na Puławskiej 568. Ten "kraniec" należy rozumieć całkiem dosłownie: to ostatnia działka przed granicą miasta. Skąd cerkiew w takim miejscu? Trochę z potrzeb, trochę z możliwości. Z potrzeb, ponieważ społeczność warszawskich prawosławnych bardzo się ostatnio powiększyła, a z rozbudowujących się południowych przedmieść do cerkwi na Woli (św. Jana Klimaka) czy Pradze (św. Marii Magdaleny) jest bardzo daleko. Z możliwości, ponieważ kilka lat temu Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny otrzymał od miasta rekompensatę na ziemię zabraną po ostatniej wojnie, i w ten sposób miał trochę pieniędzy na zakup działki [2]. Dość daleko, ale jednak z łatwym dojazdem.

Spojrzenie od głównego wejścia w stronę ołtarza

Zadanie zaprojektowania cerkwi wziął na siebie Andrzej Markowski. Miał już doświadczenie z obiektami sakralnymi (jego autorstwa jest bardzo piękna fasada cerkwi pw. św. Marka w Białej Podlaskiej), ale to nowa, okazała cerkiew dla Warszawy to była nowa skala i nowe wyzwanie. Okazało się też być, niestety, wyzwaniem ostatnim - architekt zmarł w kwietniu 2019 roku, nie doczekawszy ukończenia świątyni. Znakomitą decyzją architekta i władz kościelnych było zbudowanie świątyni w duchu nawiązującym do korzeni prawosławia, czyli do architektury greckiej i bizantyjskiej, na czele z kościołem Mądrości Bożej w Konstantynopolu (Stambule), a nie w dobrze znanym mieszkańcom byłej Kongresówki stylu bizantyjsko-rosyjskim. Decyzja jest znakomita z co najmniej dwóch powodów. Raz, że dzięki temu Warszawa zyskała cerkiew inną od pozostałych, więc wszyscy możemy zobaczyć coś nowego, ale przede wszystkim zrobiono ważny krok na drodze do uwolnienia polskiego prawosławia od narzuconego nam przez historię skojarzenia z Rosją i rosyjskim imperializmem. Na kolejnym marginesie można wspomnieć, że na drugim końcu Puławskiej też była kiedyś cerkiew - obecnie służąca ewangelikom (kościół Wniebowstąpienia Pańskiego, Puławska 2a).

Wizualizacja cerkwi

Cerkiew budowano od 2015 roku; w 2016 roku uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego zaszczycił swoją wizytą sam patriarcha Bartłomiej. Stopniowo wznosząca się, betonowa sylwetka wyglądała niesamowicie. Niestety, efekt wykończenia elewacji piaskowym kamieniem jest nieco rozczarowujący. Na wizualizacjach - ach, te wizualizacje... - budowla miała być lśniąco biała i zwieńczona niemal błękitnymi kopułami. Skojarzenie z magicznymi krajobrazami wyspiarskiej Grecji było oczywiste. Niestety, ostatecznie budowla wygląda inaczej: jest bardziej żółta, niż biała. Miedziane kopuły zzielenieją, ale jednak do błękitu będzie im daleko. Do tego na bębnie kopuły pojawiły się... anteny. To stała choroba polskiej architektury: uzupełnianie jej o drobiazgi może nawet potrzebne, ale psujące przemyślany efekt. Błąd architekta czy błąd inwestora?

Z fotograficznego archiwum: widok budowanej cerkwi wczesną wiosną

Główne wejście do cerkwi znajduje się, w zgodzie z tradycją, od strony zachodniej. Za przedsionkiem otwiera się nakryta główną kopułą nawa, a za nią odgrodzone ikonostasem prezbiterium. Każda z trzech przestrzeni za ikonostastem zamknięta jest własną półokrągłą apsydą; to z kolei kojarzy mi się z kijowskim Soborem Sofijskim (znowu to samo wezwanie!). Są jeszcze dwie boczne nawy, co w całości daje warszawskiej cerkwi elegancki rzut kwadratu.

Górna część ikonostasu i sklepienie prezbiterium. W zamknięciu apsydy przedstawiono Matkę Bożą Tronującą z Chrystusem na kolanach, wyraźnie nawiązującą do bizantyjskiego typu Nikopoia (obecnego także w stambulskiej Hagii Sophii)

Wnętrze czeka jeszcze na wykończenie, ale już robi duże wrażenie. W porównaniu z dość mroczną cerkwią katedralną na Pradze tu mamy ogromną, otwartą przestrzeń. Kopuła ma 16,2 metra średnicy, wznosi się w najwyższym punkcie na 21,6 metrów nad ziemię. Choć warszawska cerkiew jest oczywiście mniejsza od Hagii Sophii w Stambule, łatwo można dostrzec inspirację tamtą budowlą. Fakt, że kilka tygodni temu Hagia Sophia znowu stała się meczetem jest bardzo symboliczny, nawiązywano do niego w czasie warszawskiej uroczystości.

W szczycie kopuły przedstawiono zgodnie z tradycją postać Chrystusa Pantokratora, władcy wszystkiego

Wszystkie kształty świątyni i podziały jej przestrzeni nie są oczywiście przypadkowe. Katolicyzm na przestrzeni dwudziestego wieku odszedł od architektonicznych i artystycznych kanonów, prawosławie pozostało im wierne. Tak, jak nie powinno się zmieniać sposobu tworzenia (pisania) ikon, tak nie powinno się zmieniać kształtów, podziałów i funkcji przestrzeni w cerkwi. Kula, której połową jest kopuła nawiązuje do nieba, stąd też w jej najwyższym polu górujący nad wiernymi Chrystus Pantokrator, sześcian na którym wznosi się kopuła to ziemia, cztery narożne kaplice z własnymi kopułami to czterech ewangelistów. Symbolikę kuli i sześcianu można również łatwo dostrzec w Kaplicy Zygmuntowskiej.

Widok z nawy na północną emporę

Do zrobienia zostało jeszcze sporo: brakuje portali, zarówno w wejściu głównym, jak w tych bocznych, od południa i północy. Wnętrze ma być w całości pokryte malowidłami, z których na razie wykonano tylko część - te w kopule i w prezbiterium. Dekorację malarską cerkwi wykonuje zespół pod kierunkiem prof. Włodzimierza Teliczko, Na wzniesienie czeka jeszcze budynek na potrzeby parafii. Bardzo potrzebny, skoro utworzona w 2016 roku nowa parafia obejmuje swoim obszarem południową Warszawę i większość południowego Mazowsza (następna w tym kierunku parafia prawosławna jest w Radomiu, który - o czym dyskretnie przypominam - jest już w Małopolsce).

Scena deesis - wstawiania się Bogurodzicy i Jana Chrzciciela u surowego Chrystusa za grzesznymi ludźmi - w północno-wschodniej kaplicy bocznej

Na zakończenie tej notatki zachęcam do wybrania się i odwiedzenia tego nowego, oryginalnego dzieła architektury. Według strony parafii jest to bardzo proste: cerkiew jest otwarta w dni powszednie w godzinach 9-15. Warto, oczywiście, upewnić się telefonicznie.

1 - na marginesie można zapytać: jaka w ogóle była najbardziej okazała świątynia czy dom modlitwy wiary czy wyznania innego niż rzymskokatolickie wzniesione w naszym mieście przez sto lat?

2 - te i inne informacje głównie za: Lasocki Bogusław, "Piękna budowla przy Puławskiej", w: Pasmo z 24.6.2020 oraz ze strony parafii: http://hagiasophia.waw.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz