piątek, 2 lutego 2018

Widoki z drogi. Cz. 19: z Paczkowa do Świdnicy

Najbliższe tygodnie będą eklektyczne. Z jednej strony styczniowa wycieczka kolejowa, z drugiej strony przegląd zdjęć z letniego spaceru wittenberskiego. Cóż, nie wypada porzucać raz zaczętego tematu. A więc: z Paczkowa do Świdnicy.


Paczków bywa nazywany z emfazą polskim Carcassone. Jak zwykle, takie porównania ("Wenecja północy!" "Paryż wschodu!" "Pułtusk Kastylii!") niewarte są 453 gramów kłaków. Także dlatego, że sławne Carcassone to w dużej części dzieło XIX-wiecznej fantazji Viollet-le-Duca, a nie cudownie przetrwały zabytek średniowiecza. Paczków jest piękny sam i pretensjonalnych porównań nie potrzebuje. Niezwykła jest na przykład tutejsza fara, zwieńczona tak w całości, jak na kruchtach renesansowymi attykami.

O, jakie piękne mury ma hiszpańska Avila.


Najciekawszą atrakcją Paczkowa jest prowadzone przez Polską Spółkę Gazownictwa Muzeum Gazownictwa. Znałem do tej pory ogromne, prowadzone przez PGNiG muzeum w Warszawie. To paczkowskie, mniejsze w skali, jest fascynujące: uświadomiło mi fakt, że kiedyś każde, nawet niezbyt duże miasteczko (Paczków w końcu XIX wieku liczył według "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" około 5000 mieszkańców) posiadało własną gazownię, w której z węgla kamiennego produkowano gaz na potrzeby kuchni, ogrzewania czy oświetlania ulic. W Muzeum Gazownictwa są też pokoje gościnne. Zapraszam na jego stronę internetową.


Obok pięknych i zadbanych pereł są też przykre ślady po brutalnej zmianie niemieckiego Schlesien w polski Śląsk. O zniszczonym i zaśmieconym kościele ewangelickim na zdewastowanym cmentarzu już wspominałem z drogi


Z Paczkowa szedłem na północny-zachód, w miarę możliwości bocznymi lub wręcz polnymi drogami. Z lewej strony cały czas towarzyszył mi wyraźny, wyrastający z przedgórza wał Sudetów. Uroku drodze dodawały trwające żniwa.


Niewielkie wsie śląskie ozdabiają często dzieła sztuki bardzo wysokiej klasy. Tak jest na przykład z tą rzeźbą Trójcy Świętej w Śremie.


Nad całą okolicą Kamieńca Ząbkowickiego góruje neogotycki pałac księżnej Marianny Orańskiej. Od wielu lat malowniczy pałac jest przywracany do dawnej świetności.


Kamieniec Ząbkowicki to jednak przede wszystkim ogromny kościół pocysterski. Budowany dla augustianów, został w połowie XIII wieku zasiedlony przez mnichów z dostojnego Lubiąża.


Ściany kościoła noszą w sobie ślady kolejnych przebudów, zniszczeń i nawarstwień. Zamurowane okna, wybite portale, zniesione łuki krużganków...


Rzeźba Boga Ojca sprzed kościoła klasztornego.


Obrazek dolnośląski. Pod zachodzącym słońcem można dostrzec zachodnie krańca Gór Bardzkich.


Piękne Ząbkowice zatrzymały mnie na dłuższą chwilę. Położone mniej-więcej pośrodku Śląska miasto jest jakby całą krainą w miniaturze. Pisałem już o tym z drogi. Tutejszy zamek, od trzystu lat będący ruiną wieńczy jedna z najstarszych na Śląsku attyk. Była to siedziba książąt ziębickich z rodu Podiebradów. To o tyle ciekawe, że większość księstw śląskich przechodziła we władanie królów czeskich bezpośrednio od Piastów. Tu pojawił się inny ród, zresztą wywodzący się od królów czeskich.


Zamek nie jest jedyną ruiną w mieście. Do dzisiaj nie udało się odbudować neogotyckiej kaplicy dawnego sierocińca prowadzonego przez ewangelickie siostry diakonisy.


Najsłynniejszą budowlą Ząbkowic jest Krzywa Wieża, pełniąca przez setki lat funkcję dzwonnicy gotyckiej fary pw. św. Anny. Rozciąga się z niej rozległy i pełen uroku widok na otoczenie Ząbkowic, w tym na pobliskie pasma Sudetów. Na zdjęciu powyżej widoczne są Góry Bardzkie (z lewej) i Góry Sowie (z prawej). Na ich styku, mniej więcej w 3/4 szerokości zdjęcia widoczna jest pruska twierdza Srebrna Góra.


Wielkie wrażenie zrobił na mnie olbrzymi, neogotycki ratusz. Nie wiem, czy jego XIX-wieczna budowa nie była trochę przejawem obecnego we wszystkich narodach kontynentu "zastaw się, a postaw się". Jednak fantastyczna, "zamkowa" klatka schodowa godna jest łażenia w tę i we wtę.


Jak często bywa, wspaniałości kryją się za niepozornymi fasadami. Ot, kościółek św. Jerzego, barok-jak-barok na przedmieściu. 


Wnętrze pokrywają jednak gotyckie freski, a całość jest prawosławną cerkwią. Jest to samodzielna, choć maleńka parafia. Według strony internetowej diecezji wrocławsko-szczecińskiej Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego nabożeństwa odbywają się w co drugą niedzielę i w niektóre święta.


Pobocza śląskich dróg usiane są niezliczonymi krzyżami, masywnymi i kutymi przed setkami lat z wyraźnym trudem. To krzyże pokutne, stawiane zazwyczaj w miejscu popełnienia krwawej zbrodni przez starającego się o odpuszczenie grzechu. Ten akurat w Olbrachcicach.


Między Olbrachcicami a Kozińcem.


Krzyż pokutny pod Dzierżoniowem.


Tuż po drugiej wojnie światowej Dzierżoniów był jednym z serc żydowskiego życia w Polsce. Zagładę przeżyło kilkaset tysięcy polskich Żydów: pojedynczych ocalonych z rodzin czy całych miast. We władzach zrodził się pomysł kierowania ich - zarówno tych, którzy przetrwali pod niemiecką okupacją, jak i tych, którzy byli w Związku Radzieckim lub przeżyli obozy - na Śląsk. Niewiele z tego wyszło, bo społeczność żydowska z wielu powodów (pogrom kielecki...) bardzo szybko topniała. Jednak do dzisiaj w miastach i miasteczkach Śląska jest jak na polskie warunki sporo czynnych synagog. Potrafię w tej chwili wyliczyć 7 na coś koło 25 istniejących w całym kraju. Oczywiście, moja wiedza może być niepełna. Obecnie synagoga w Dzierżoniowie jest własnością fundacji Beiteinu Chaj ("Nasz dom żyje"); więcej informacji na stronie fundacji. Nie pełni jednak regularnych funkcji religijnych.


Najsmutniejszy pomnik Dzierżoniowa.


Swoje dzieło w Dzierżoniowie zostawił sam Carl Gotthard Langhans, budowniczy berlińskiej Bramy Brandenburskiej. Dawny kościół ewangelicki służy dziś rzymskim katolikom, ale jego korzenie nie dają się ukryć - te wielopiętrowe empory!


Parafii przy dzierżoniowskiej farze coś się zalęgło w instalacji.


Pałac w Nowiźnie, jeden z niezliczonych zaniedbanych zabytków Dolnego Śląska. Ciężar utrzymania setek pałaców, pałacyków i dworów okazał się być na razie zbyt duży dla samorządów.


Wieloletnie wykształcenie i intuicja historyka podpowiadają mi, że powyższy dom zbudowano w okolicach lat 1933-1945. I w sumie ciekawe, że nikt tego nie zatynkował.


Na bramie pałacu w Krzyżowej, miejsca pamięci o przeszłości i tworzenia przyszłości. To tu spotykał się szukający drogi wyjścia Niemiec z nocy hitleryzmu Krąg z Krzyżowej. Dziś te budynki zajmuje Fundacja "Krzyżowa" dla Porozumienia Europejskiego. Zapraszam na jej stronę internetową.


Przysadzisty, starodawny kościółek jest ozdobą Makowic. Przez mur sąsiaduje z nim XIX-wieczny pałac rodu Webskych1.


W oddali dało się już dostrzec wieżę świdnickiej katedry. Tak jak przed wiekami, najwyższa wieża kościelna na Śląsku wskazywała mi drogę do jednego z najpiękniejszych miast tej części Polski.

1 - taka pisownia za stroną pałacu, w którym funkcjonuje ośrodek hotelowy i konferencyjny: http://www.palacmakowice.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz