środa, 14 lutego 2018

Sezonowy przegląd ewangelistów, Marek

Biblijnego Jana zwanego Markiem połączono z kolejnym uskrzydlonym zwierzęciem z wizji Ezechiela i Apokalipsy: lwem. Lew to zwierzę królewskie, symbol triumfującego pokolenia Judy, z którego wywodzili się królowie Izraela. Pisarze chrześcijańscy połączyli ten symbol ze zwycięstwem Chrystusa. Jakim zwycięstwem? Oczywiście zmartwychwstaniem. Dlaczego jednak to właśnie Marka połączono z lwem, co widać na przykład na rzeźbie w kapitularzu sławnego podlizbońskiego Klasztoru Hieronimitów?


Zacząć trzeba - co za zaskoczenie - od Biblii. Otwieramy drugą kanoniczną ewangelię i czytamy:

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. (Mk 1,1-4)



Jan Chrzciciel wystąpił na pustyni, zapowiadając przyjście zwycięskiego Mesjasza. Pewnie, późniejsze losy Chrystusa (przynajmniej do niedzielnego poranka) umiarkowanie pasowały do wizji ziemskiego triumfu nad wrogami Izraela, ale dla wierzących w zmartwychwstanie nie miało to większej wagi. Dziś lew nie kojarzy nam się z pustynią, ale jego historyczny zasięg występowania był dużo większy i obejmował też izraelskie pustynie. Warto obejrzeć np. tę mapę ze zbiorów Wikipedii. Jeszcze w okresie krucjat zdarzało się Europejczykom polować na lwy; zniknęły z ziem izraelsko-palestyńskich dopiero gdzieś około przełomu XIII i XIV wieku. Stąd skojarzenie Jana Chrzciciela zapowiadającego na pustyni - gdzie żyły lwy - przyjście zwycięskiego jak lew Chrystusa z lwem z prorockiej wizji. Na powyższym zdjęciu można zobaczyć św. Marka z powtarzającego się w tym przeglądzie obejścia katedry w Ávila.


Najbardziej Markowym i przez to lwim miastem jest oczywiście Wenecja. Święty Marek miał zanieść wiarę chrześcijańską do Aleksandrii: czczony jest jako założyciel Kościoła w Afryce. Jednak gdzie Aleksandria, gdzie Wenecja? Bliżej, niż się wydaje. To tylko skok przez morze. Taki skok wykonali kupcy weneccy, którzy w 828 roku wykradli ciało Ewangelisty spod panowania Abbasydów i przewieźli je do Najdostojniejszej Republiki. Od tego czasu Marek jest patronem, opiekunem i symbolem Wenecji. Choć Republika nie istnieje od dwóch stuleci (Napoleon...), to miasto pełne jest symboli jej dawnej chwały. Należy do nich uskrzydlony lew na głównej bramie Arsenału, widoczny powyżej...


...i oczywiście najsłynniejszy chyba lew św. Marka na świecie, ten zdobiący szczyt fasady bazyliki św. Marka. Doczesne szczątki świętego spoczywają w sarkofagu pod stołem ołtarzowym bazyliki. Spójrzcie na otwartą księgę. Zazwyczaj w takim kontekście odczytamy pierwsze słowa danej ewangelii (św. Jan w katedrze w Miśni wyraźnie pokazuje słowa "In principio erat Verbum" - "Na początku było Słowo"). Tu jednak widzimy błogosławieństwo: "Pax tibi Marce evangelista meus": "Pokój Tobie, Marku, ewangelisto mój". Wenecka tradycja uzasadniała przeniesienie szczątków świętego na lagunę pewną legendą. Otóż św. Marek w czasie jednej ze swoich podróży znalazł się w miejscu, gdzie w przyszłości miała powstać Wenecja. Ukazał mu się anioł, pozdrowił cytowanymi słowami i zapowiedział, że tu kiedyś spocznie. No, to Wenecjanie pomogli.


Symbol lwa pojawia się na bazylice wiele razy. Tu na bocznym portalu. Ewangelista pod postacią lwa przyjmuje hołd jednego z dożów - wybieranych książąt-przywódców Najdostojniejszej Republiki. Oczywiście, św. Marek nie zawsze musi występować w Wenecji w roli państwowego godła. Może też współtworzyć klasyczny zestaw kościelnych bohaterów. Tak jest w widocznym poniżej, powiązanym z Gallem Anonimem kościele św. Mikołaja na weneckim Lido; z tej strony ołtarza tworzy parę ze św. Janem.


Kult św. Marka promieniował na całą Europę, szczególnie jednak na obszary pod weneckimi wpływami. Mamy więc katedrę św. Marka na chorwackiej Korczuli (Korčula), mamy farę św. Marka w Zagrzebiu (poniżej). Chorwacja należała przez setki lat do ziem węgierskich, ale przecież daleko nie jest, a jeden z królów Węgier - Piotr Orseolo - był synem weneckiego doży.


Cdn.

Cytaty z Pisma Świętego za Biblią Tysiąclecia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz