piątek, 16 lutego 2018

Rdza Calatravy

Zdarza się bardzo często, że kolejne notatki, teksty czy galerie na tym blogu wynikają z innych lub do nich nawiązują. Dziś wyjątkowo nawiązanie będzie podwójne. Chodzi po pierwsze o architekta, Santiago Calatravę - autora opisywanego kiedyś na moim poprzednim blogu Mostu Strun w Jerozolimie. Druga sprawa to podobieństwo do sympatycznego Dworca Tramwajowego w Łodzi. Oba wątki prowadzą do lizbońskiego dworca Oriente - Wschodniego.


W 1998 roku w Lizbonie odbyła się wystawa światowa. Dzięki turystycznej fantazji moich rodziców miałem możliwość zobaczyć to niesamowite wydarzenie. Expo 98 było wielkim prestiżowym sukcesem Portugalii, wyznaczyło szczyt jej prosperity drugiej połowy lat 90-tych. Państwo szarpnęło się wtedy na kilka wielkich towarzyszących inwestycji; kilka lat później, gdy Portugalię zaczął pożerać kryzys pewnie żałowano wydanych na nie pieniędzy.


Jedną z tych wielkich inwestycji była stacja kolejowa Lisboa-Oriente, czyli lizboński dworzec Wschodni. Lizbona nie ma dworca centralnego, bo nie ma też przecinającej miasto linii średnicowej. Miasto obsługuje szereg dworców końcowych. Większość pociągów międzymiastowych i tych międzynarodowych rusza z dworca Santa Apolonia, po drodze zbierając licznych pasażerów z dużej i nowoczesnej stacji Oriente. W dniu swojego wyjazdu z Lizbony do Coimbry postanowiłem poczekać na pociąg nie na Santa Apolonia, ale właśnie na Oriente. Byłem tego dzieła architektury ciekaw co najmniej od pierwszego spotkania z Calatravą w Jerozolimie. Zainteresowanie wzmógł Dworzec Tramwajowy w Łodzi. 


Wspomniałem już o jerozolimskim Moście Strun. Tamta konstrukcja niezmiennie bardzo podoba mi się jako dzieło sztuki. Gorzej z kosztem i wykonaniem: budżet znacznie przekroczono, zasadność wznoszenia tak ogromnego wiaduktu raptem ponad średniej wielkości skrzyżowaniem podnosi się do dzisiaj. Nie mogłem nie przypomnieć sobie tych uwag, wędrując pustymi korytarzami ogromnego i przedwcześnie postarzałego lizbońskiego dworca. O ile lepiej wyglądał na zdjęciach!


Kompleks ma dwadzieścia lat - tylko dwadzieścia lat - a zrobił na mnie wrażenie przygnębiające. Stalowe elementy pokryły się zaciekami rdzy, beton - białawymi nalotami, szkło jest brudne i w wielu miejscach popękane.


Miałem sporo czasu na rozważania (ew. rozkminę) nad losem nowoczesnej architektury: pociąg do Coimbry był opóźniony. Jak to często bywa, nie bardzo było wiadomo, jak długo, jednak zejść, wjechać czy zajrzeć był czas.


Można powiedzieć: stan budynku to przecież nie wina architekta. To nie Calatrava jest winny temu, że betonowe łuki nie są właściwie konserwowane, że wykonawca czegoś nie dopilnował z rynnami, a szyby nie są regularnie myte. 


I tak, i nie. To architekt dla swojej wizji wzniósł dach na dziesiątki metrów nad ziemię, rozmnożył nad potrzebę szklane zadaszenia i powierzchnie surowego betonu, podniecającego chyba tylko nielicznych brutalistów. Przy dworcu Oriente warszawski Centralny jest naprawdę łatwy w utrzymaniu.



Najtrudniej było mi wypędzić z głowy myśl, że może współczesna architektura (to jest neomodernizm? czy co to jest? zgubiłem się na etapie wczesnego postmodernizmu) się źle starzeje. To byłoby fatalne, ale coś w tym jest. Ceglany mur pokryty mchem czy pęknięciem robi się dla naszego oka bardziej malowniczy, widząc ubytek w tynku na starej kamienicy sięgamy po aparat - i często krzywimy się na widok świeżo wyremontowanego zabytku (a czemu te Wizytki takie czyste są?). Tymczasem tutaj rdza i zacieki, brud i pęknięcia nijak nie chcą wyglądać malowniczo.


Może to klątwa wizji i wizualizacji. Wyobrażenie architekta wiele razy w historii miało się nijak do odbioru użytkownika. Klasycznym przykładem jest złej sławy Przyczółek Grochowski, dzieło wizjonerów-utopistów Hansenów czy marsylska Jednostka Mieszkalna Le Corbusiera. Tu mamy kształty, które być może wynikają z fascynujących matematycznych obliczeń czy mistycznych nawiązań, ale na Santa Apolonia miałem ochotę napić się kawy - tu w żadnym wypadku.


Stałem na peronie dworca Oriente i odczuwałem narastający zawód. To jest to słynne dzieło architektury? Nic z dostojności naw gotyckiej katedry lub starych, pamiętających parę dworców. Wszystko z betonowych labiryntów, przez które chce się jak najszybciej przejść i odjechać.


Może jednak nie o kawę tu chodzi, a o szybkie rozesłanie ludzkich strumieni w cztery strony świata. Stacja Oriente jest, trzeba przyznać, znakomicie połączona z metrem. To zresztą cecha wszystkich dworców, z których korzystałem: Cais do Sodré, Santa Apolonia i Oriente właśnie.


Czekałem na taki właśnie pociąg, Alfa Pendular serii 4000. To dostosowany do portugalskich warunków - szczególnie rozstawu szyn - pociąg Pendolino. "Wahadełko" wzięło swoją nazwę od przechylającego się na zakrętach nadwozia. Pociąg powstał we Włoszech, które chciały rozwijać szybką kolej na istniejących, krętych torach. To samo rozwiązanie idealnie sprawdziło się w górzystej Portugalii. Polskie Pendolino to wersja uproszczona. Obliczenia dokonane przez naszego przewoźnika nie uzasadniały zakupu kiwającego się pociągu na nizinne w większości trasy, choć nazwa Pendolino jest wobec tego trochę atrapą.


Ja na swoje Alfa Pendular musiałem dłuższą chwilę poczekać: pociąg był opóźniony pół godziny. Stację Oriente opuszczałem bez żalu. Rdzawe zacieki na dwudziestoletniej zaledwie konstrukcji wywarły jednak na mnie silne wrażenie. Czy nowoczesna architektura jest skazana na złe starzenie się? Nie, tylko ta zapominająca o ludzkiej skali. Przecież warszawski BUW ma się świetnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz