środa, 6 kwietnia 2016

Obejścia: te drugie Tatry. Cz. 2, a w niej Dziumbier

Najwyższym szczytem Niżnych Tatr jest Dziumbier (Ďumbier). Niżne Tatry tworzą rozciągnięty równoleżnikowo, przecięty na nierówne części przełęczą Czertowica (1238 m n.p.m.) wał. Liczący 2043 metry szczyt jest kulminacją większej i wyższej części zachodniej.

Na marginesie: najniższym punktem w grzbiecie Niżnych Tatr jest położona między Kolesarową a Wielką Wapienicą przełęcz Priehyba (co za oryginalna nazwa; 1190 m n.p.m.), ale ta nie ma takiego znaczenia komunikacyjnego. Dlatego tradycyjnie dzieli się Niżne Tatry Czertowicą.


Gdy pierwszy raz obchodziłem Tatry, kierowałem się na Dziumbier od wschodu, od Królewskiej Hali. W padających kolejne dni deszczach nie miałem w zasadzie możliwości zobaczenia szczytu wcześniej. Rok termu mogłem go podziwiać z Zadniego Chocza, choć widoczność też daleka była od znakomitej. Na zdjęciu powyżej można zobaczyć, jak najwyższe szczyty Niżnych Tatr wyrastają wprost z żyznych pól Liptowa.


Mimo fatalnej pogody, w 2014 roku nie zrezygnowałem z wejścia na szczyt. Było zimno i mokro, o jakichkolwiek widokach można było tylko pomarzyć. Wokół wierzchołka z Dwukrzyżem rozciągała się bezkresna mgła, w której postukiwały tylko racice zaskoczonych moją obecnością kozic. O kozicach jeszcze napiszę.


Tę samą drogę pokonałem rok później. Zerwałem się w schronisku dwie godziny przed świtem, i pełen najgorszych obaw rozświetliłem mrok za oknem latarką. Widoczność była znakomita. Ze Sztefaniczki, czyli schroniska im. Štefánik powinno się iść 95 minut. Tym razem gnany chęcią zobaczenia wschodu słońca pokonałem ten dystans w równo godzinę. Dziumbier wynagrodził mój wysiłek - widoki były naprawdę wspaniałe. Na fotografii powyżej wypatrzeć można na drugim planie Chopok z budynkiem górnej stacji kolejki linowej.

Nie widziałem jeszcze piękniejszego wschodu słońca.

[kolejne wschody słońca ze szczytu Dziumbiera można oglądać tutaj: nr 11, nr 12; tu widok na Dziumbier z Bendoszki]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz