Bardzo żałuję, że nie mogłem pojechać ostatnio w Tatry. W końcu tylko tam (dokładniej w Dolinie Chochołowskiej), i tylko w weekendy występują wiosną krokusy. Tysiące ludzi nie mogą się przecież mylić. Prawda?
W zeszłym tygodniu byłem w Gorcach, idąc okrężną drogą na Spisz. Wlokłem się, krok za krokiem, przepełniony smutkiem - co komu po Gorcach, jeżeli krokusy to endemit z Chochołowskiej? Do tego na Turbaczu jeszcze sporo śniegu. A jak nie śnieg, to mgła. Jak u Gałczyńskiego, "cała Polska to mgła".
Dobra, nieśmieszne żarty na bok. Oczywiście, również w Gorcach wybiły już krokusy (czyli szafrany wiosenne albo spiskie; jak to jest z tą odrębnością Crocus scepusiensis? Nie rozstrzygam). Na szlakach prawie nikogo, więc mogłem, krocząc jak czapla nad wystającymi w najdziwniejszych miejscach kwiatkami nacieszyć się bez ograniczeń. Piękny widok - zapraszam do obejrzenia.
Wkrótce wracamy w Niżne Tatry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz