czwartek, 28 kwietnia 2016

Jedyna taka Kolegiata. Cz. 1: spojrzenie z zewnątrz

Po kilkunastu już latach zwiedzania polskich kościołów mogę chyba już powiedzieć, który uważam za najpiękniejszy. 


Co najmniej trzy razy w roku wybieram się do Łowicza. Wyborną do tego okazją są wycieczki, jakie organizuję dla uczniów klas drugich mojego gimnazjum. Gwoździem ich programu jest zwiedzanie łowickiej Katedry pw. Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja.


Dlaczego wolę nazywać tę niesamowitą świątynię Kolegiatą? Od wczesnego średniowiecza Łowicz był własnością arcybiskupów gnieźnieńskich, od XV wieku noszących tytuł Prymasów Polski. Szczególnie w dobie Rzeczypospolitej Obojga Narodów ci duchowni, będący faktycznie drugimi osobami w państwie, rezydowali niemal stale w Łowiczu. Stąd było bliżej do królewskiej i sejmowej Warszawy. Tu gnieźnieńscy arcypasterze mieli wspaniałą, renesansową rezydencję i świątynię, którą ozdabiali jako perłę swej archidiecezji. Pochowano tu dwunastu prymasów. Wieże, nawy i kaplice piętrzą się na sobie, tworząc jedyną w swojej malowniczości barokową bryłę.


Prymasowska świątynia od 1992 roku - od bulli "Totus Tuus Poloniae populus" - jest katedrą nowej diecezji w ramach jeszcze nowszej metropolii łódzkiej. Ale katedr w Polsce jest wiele. A Kolegiata Prymasowska, "najpierwszym tylko Katedrom cedens"1 - była i jest tylko jedna. Zapraszam do jej zwiedzenia.

Kościół został rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej uznany za Pomnik Historii.

1 - cytat z prymasa Andrzeja Olszowskiego, za: Czyż Anna Sylwia, "Łowicz. Kolegiata Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny", Warszawa 2010, s. 11

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz