środa, 13 kwietnia 2016

Obejścia: te drugie Tatry. Cz. 4, a w niej Magurka

Zwiedziwszy rok temu Rużomberok i kilka uroczych, liptowskich wsi zagłębiłem się w Niżne Tatry doliną Lupczanki. Droga była długa i nużąca, pieszym raczej nie polecam. Na końcu doliny czekał mnie jednak nocleg na prawdziwym końcu słowackiego świata.


Magurkę zapowiada najpierw kościół. To już spore zaskoczenie. Wieś ledwo dało się zaznaczyć na mapie, stałych mieszkańców kilku, a tu kościół?

Nieoceniony Staszic pisał przed dwustu laty: "(...) i tymi Kraleskimi Góry, w których bogate kopalnie węgierskie" ("Tatry i Górale...", op. cit., s. 35). Co tu wydobywano? Złoto.


Magurka należała do tych miejsc w Karpatach, gdzie poszukiwanie złota nie było tylko fantazją, ale realnym i przynoszącym realny dochód zajęciem. Oczywiście, najważniejszym ośrodkiem wydobycia i przetwarzania złota na Górnych Węgrzech, czyli na Słowacji była Kremnica, ale i tutejsze sztolnie przyniosły węgierskim monarchom sporo złota. Historię złota na Słowacji zebrano w bardzo ciekawej książce pt. "Zlato na Slovensku" (František Bakoš, Martin Chovan, "Zlato na Slovensku", Bratislava 2004).


W jednej z książek dostępnych w schronisku w Magurce wypatrzyłem taką fotografię. Jest to, rzecz jasna, górnicza orkiestra. Zdjęcie zrobiono na początku lat 20-tych minionego stulecia. Kopalnie w Magurce dożywały już wtedy swoich dni. Szczyt wydobycia i zatrudnienia (niemal pół tysiąca) osiągnięto tu przed pierwszą wojną światową. Obecnie w Magurce, na wysokości ok. 1050 metrów nad poziomem morza mieszka na stałe tylko kilka osób. Więcej ma tu sezonowe, letnie domki.


W Magurce spędziłem dwie noce, korzystając z gościnności pięknego i sympatycznego schroniska. Plan był inny, ale w międzyczasie zdarzyło mi się uczestniczyć w akcji ratunkowej. Co prawda wszedłem jeszcze tego samego dnia na główny grzbiet, ale było na tyle późno, że z radością wróciłem na kolację i nocleg do Magurki. Dla takich widoków...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz