środa, 3 lutego 2016

Trochę betonu i świstoklik

Wycieczka na Grabarkę, którą zachwalałem poprzednim razem to również okazja do zapoznania się z jedną z największych i najbardziej bezsensownych inwestycji XX wieku. Kilka wysokich, honorowych miejsc na ich liście zajmują linie fortyfikacyjne, których ostatecznie w wyniku głupich decyzji przywódców zapomniano odpowiednio przygotować do walki i wykorzystać. 


Tu konkretnie chodzi o tzw. Linię Mołotowa, jak potocznie nazywa się radzieckie umocnienia nowej, wytyczonej między wrześniem 1939 (napaść na Polskę) a czerwcem 1940 roku (okupacja Litwy, Łotwy i Estonii) zachodniej granicy ZSRR. Kilka jej schronów stoi na krawędzi wysokiej skarpy bużańskiej, na północ od wsi Moszczona Królewska.

Na pozostałości tych potężnych ilościowo, i dosyć tandetnych pod względem wykonania umocnień natrafić można wszędzie tam, gdzie współczesne terytorium Rzeczypospolitej było rozcięte tą krótkotrwałą granicą. Szczególnie interesujące są schrony w rejonie Przemyśla i Sanoka na południu oraz Zambrowa i właśnie Drohiczyna-Siemiatycz na północy. Tandetność fortyfikacji objawiała się nie tylko wykonaniem, ale również umiejscowieniem. "Dziwne, ale nie umocniono linii Niemna, ważnego elementu topograficznego w pobliżu granicy Bałtyckiego SOW [Specjalnego Okręgu Wojskowego] i Prus Wschodnich. Zamiast tego fortyfikacje umieszczono dosłownie na samej granicy. To samo miało miejsce na innych odcinkach granicy" (Kaufmann, Jurga, "Twierdza Europa", Warszawa 2002, s. 376). 

Wyróżniające się powierzchnie betonu to zamurowane strzelnice dwóch armat 76,2 mm

Czytelników zainteresowanych dokładnym przebiegiem tej wojennej granicy odsyłam do źródeł kartograficznych, dostępnych w znakomitym Archiwum Wojskowego Instytutu Geograficznego (mapywig.org). Szczególnie chodzi o ten skorowidz.

Schrony nad Bugiem są ciekawe o tyle, że wkomponowano je w wysoką skarpę. Pod Zambrowem schrony stoją w polu, o rzut beretem od wojennej granicy. Nic dziwnego, że przełamanie doskonale znanej, nieukończonej i słabo obsadzonej linii zajęło Niemcom bardzo mało czasu. Jeżeli broniono się dłużej - a tak było według tablic informacyjnych w rejonie Moszczonej - był to efekt wyłącznie wyminięcia drugorzędnych fortyfikacji i pozostawienia ich do zwalczenia w dalszej kolejności.

Przy okazji: tuż przed skrzyżowaniem dróg wojewódzkich pod Kudeliczami natrafiłem na ten świstoklik. Niestety, chyba był popsuty, albo aktualnie nie odbywają się mistrzostwa żadnego ekstrawaganckiego sportu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz