czwartek, 11 lutego 2016

Obejścia: Frydman

W czasie obchodzenia Tatr ze szczególną przyjemnością zwiedzałem miasta, miasteczka i wsie Spisza. 


Fantastyczna kraina, pełna niezwykłych widoków i zabytków (szereg z nich jest na Liście UNESCO). Niewielki fragment Spisza, dokładniej część tzw. Zamagurza należy od prawie stu lat do Rzeczypospolitej. Wcześniej były to Węgry, w czasie ostatniej wojny o sporne tereny upomniała się sprzymierzona z Niemcami Słowacja. Trzy największe spośród czternastu wsi polskiego Spisza to Czarna Góra, Frydman i Niedzica. Nie podejmuję się rozsądzenia ewentualnego sporu, która zajmuje miejsce pierwsze pod względem liczby mieszkańców. Różnice są w każdym razie niewielkie; optycznie wygrywa Frydman, mający charakter małego, zwartego miasteczka. Tak widać go już z grzbietów Gorców, którymi schodziłem przed dwoma laty do Dębna i Frydmana właśnie.

Świątynia na zdjęciu to oczywiście kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika, najstarszy kościół polskiego Podtatrza, a według Chrzanowskiego i Korneckiego (Chrzanowski T., Kornecki M., "Sztuka Ziemi Krakowskiej", Kraków 1982, s. 82) dodatkowo "najlepiej rozwinięty architektonicznie" spośród kościołów Zamagurza. Archaiczności i tajemniczości kościołowi przydaje m.in. widoczne na zdjęciu powyżej romańskie okienko. Jest to jedyny romański zabytek na naszym Podtatrzu, ale zarazem zabytek ciężko spóźniony - kościół powstał na początku XIV wieku, jakieś pół wieku po wygaśnięciu romanizmu. "Słownik Geograficzno-Krajoznawczy Polski" (Warszawa 1994) określa wręcz kościół jako romańsko-wczesnogotycki (s. 153). Wydaje się to być jednak przesadą - bryła jest jednoznacznie gotycka.


Kościół może być symbolem przenikania się kultur na tym węgiersko-polsko-słowackim pograniczu. Wezwanie jest typowo polskie - to świadectwo bliskości i znaczenia Krakowa. Charakterystyczną, spiską ozdobą kościoła jest renesansowa attyka, która ozdabia niezliczone kościoły Słowacji. Ale nie możemy przecież, jak to się często robi, traktować attyki spiskiej jako elementu całkowicie odrębnego od attyki małopolskiej (np. zamek w Nowym Sączu, ratusz w Tarnowie). Była ona raczej efektem przenikania się wzorców polskich i węgierskich, promieniujących od Krakowa i Budy. "(...) zwieńczenia wież kościelnych we Frydmanie i Krempachach to przykłady owej osmozy, która pewne formy przekształcała w dobro dwu sąsiednich narodów" ("Sztuka Ziemi...", s. 231). Można powiedzieć, że to Spisz właśnie jest tym miejscem, gdzie zetknięcie Małopolski i Węgier (konkretnie Górnych, czyli dzisiejszej Słowacji) wydało najpiękniejsze owoce.


Tu również szczególnie wyraźnie widać dziejowe tragedie naszych południowych Kresów. Przecież Kresami możemy nazwać wszystkie, przechodzące z rąk do rąk pogranicza, nie tylko zakerzoński Wschód. W bramce prowadzącej na teren kościoła umieszczono taką tablicę. Czterech mieszkańców wsi zginęło w czasie wojny: jeden w mundurze polskim, dwóch w słowackich, jeden w czechosłowackim. Z perspektywy polskiego Środka łatwo zapominamy, jak skomplikowane są losy pogranicza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz