piątek, 4 stycznia 2019

Romańskie przyczółki. Cz. 3, to jest Rokicie wewnątrz

Wejdźmy do środka rokickiego kościółka. Kościół pw. św. św. Piotra i Pawła nazywany jest często błędnie kościołem św. Małgorzaty. Pomyłka wynika z różnicy między wezwaniem kościoła a parafii. Ta jest rzeczywiście parafią pw. św. Małgorzaty. Tak samo jest na warszawskim placu Narutowicza: popularnie nazywana kościołem św. Jakuba świątynia nosi w rzeczywistości wezwanie Niepokalanego Poczęcia NMP. 


Wnętrze nie jest romańskie, ale tego się chyba nikt nie spodziewał. Oryginalnych wnętrz romańskich w Polsce prawie nie ma (co prowadzi do zachwycających kontrastów, jak u krakowskiego św. Andrzeja). Rokicie nigdy nie zostało uznane za na tyle cenne (Cieszyn) czy potrzebujące radykalnej odbudowy (Tum pod Łęczycą), by przywrócono w nim wygląd romański. Na pewno była tu niegdyś empora - taka, jak na przykład u św. Mikołaja w Cieszynie czy w Kościelcu. W niewielkim kościółku w Rokiciu zmieściły się dwa piękne i ciekawe zabytki baroku. Jednym z nich jest ołtarz główny, tworzący okazałą ramę dla obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, a w górnej kondygnacji - dla środkowego z trzech okien. 


O identyfikację dwóch franciszkańskich świętych z ołtarza głównego zapytałem ks. proboszcza. Jak się okazuje, nie jest jasna. Są to dwie pozbawione charakterystycznych cech postacie franciszkanów trzymających chorągwie z krzyżem. Szczególnie te sztandary to jakiś punkt zaczepienia: franciszkanin ze chorągwią nasuwa mi na myśl św. Jana Kapistrana, gorliwego współautora odnowy franciszkańskiej z XV wieku i krzyżowca. W ten sposób święty jest przedstawiony na pomniku przy wiedeńskiej katedrze pw. św. Szczepana. W Polsce dziełem św. Jana było pojawienie się franciszkanów obserwantów, czyli po naszemu bernardynów. To właśnie oni prowadzą wielokrotnie wspominaną Kalwarię Zebrzydowską. No, uczciwie mówiąc jego dziełem była jeszcze seria pogromów. 


Czy wobec tego jeden z nich to św. Jan Kapistran, a drugi - św. Bernardyn ze Sieny? Tego przedstawień ze sztandarem już nie kojarzę. Może to któryś z późniejszych reformatorów franciszkańskich, na przykład św. Piotr z Alkantary? Może w wyniku pomieszania postaci - zamiast Bernardyna jest Bernard? - jest to cysters, św. Bernard z Clairvaux, zaangażowany w przeprowadzenie drugiej wyprawy krzyżowej? To tłumaczyłoby krzyż na chorągwi, choć oczywiście nie franciszkański habit. To tylko luźne dywagacje wokół pierwszego z barokowych dzieł we wnętrzu. Drugim pięknym i świeżo odrestaurowanym zabytkiem jest chrzcielnica. Można na niej wyczytać inicjały W. T. rozdzielone znakiem, czyli tzw. gmerkiem, zapewne należącym do artysty.


Kto zbudował tutejszy kościółek? Najprawdopodobniej lokalny ród rycerski: "W obliczu przedstawionych faktów można z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że fundatorem parafii i kościoła był miejscowy gniazdowy ród rycerski — Rokiccy"4. Lokalna tradycja z dawien dawna przekazuje historię, jakoby kościół wystawiono za pieniądze pochodzące ze sprzedaży dzikich, gromadzących się w okolicy koni. We wspaniałym "Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" czytamy: "Starożytny kościół tutejszy miał być wystawiony jakoby z pieniędzy zebranych za sprzedaż dzikich koni, które się prawdopodobnie utrzymywały w okolicznych lasach"5.


Do takich tradycji należy podchodzić z dystansem, i tak też zrobił autor wywieszonej w gablocie przy wejściu historii kościoła. Słusznie zwrócił on uwagę, że podobne historie i określenia świątyń jako "kobyle kościoły" zdarzają się w Polsce. Cytowany już badacz kościoła znalazł dla tej tradycji wyjaśnienie: "Źródło podania widzimy w przypuszczalnym istnieniu w Rokiciu rycerskiej dochodowej stadniny, której założenie (ze względu na poprzedzający ten okres monopol monarszy) nie mogło nastąpić wcześniej niż w XII wieku. Przekazany przez legendę przymiotnik "kobyli" (a nie "koński"), upewnia nas o rozpłodowym, a więc i niezwykle dochodowym charakterze prowadzonej przez Rokickich stadniny. Nagromadzone w ten sposób przez dziesięciolecia fundusze, pozwoliły podjąć niezwykle kosztowną inwestycję, jaką była budowa murowanego kościoła"6.


Wydaje się, że Rokicie miało szczęście do gospodarzy. W końcu starych kościołów jest tak mało nie tylko z powodu wojennych zniszczeń, ale może przede wszystkim z powodu gonienia za zmieniającymi się modami czy prostackich kaprysów. Tu stoi nie tylko romański kościół, ale także dopasowany do niego wielkością i estetyką dom przyparafialny, wzniesiony w latach 70-tych (powyżej).

Zatrzymamy się w Rokiciu jeszcze na krótką chwilę.


4 - Wołosz Artur K.F., "Romański kościół p.w. św. Małgorzaty w Rokiciu", w: Notatki Płockie 34/1-138 1989, s. 19
5 - "Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich", pod red. Chlebowskiego B., Sulimierskiego F., Walewskiego Wł. (red.),  tom IX, Warszawa 1888
6 - Wołosz, op. cit., s. 19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz