czwartek, 31 stycznia 2019

Poslušně hlásím! Kilometr 3, to jest Klokoty

Choć Hašek nie wspominał o postoju Szwejka w Klokotach w czasie jego heroicznego marszu do Budziejowic, to jednak sławne to sanktuarium pojawia się w innym miejscu powieści. Tak Klokoty wyglądały dzisiaj o świcie, nim zagłębiłem się w dolinę Łużnicy (Lužnice):



— Znam Klokoty — zauważył Szwejk — to w pobliżu Tabora. Mają tam bardzo bogaty obraz Przenajświętszej Panienki z fałszywymi brylantami i pewien kościelny ze Słowacji chciał ten obraz okraść. Człowiek to był bardzo pobożny. Przyjechał więc i pomyślał, że może mu się uda lepiej, gdy naprzód oczyści się ze wszystkich starych grzechów, a przy spowiedzi napomknął także o tym, że zamierza okraść Przenajświętszą Panienkę. Oczywiście nie tylko że nie zdążył odmówić tych trzystu Ojcze nasz, które mu ksiądz dał na pokutę, aby mu zaraz nie uciekł, ale nawet słowa nie wymówił, już go słudzy kościoła prowadzili ze świątyni prosto na posterunek żandarmerii.

Kucharz-okultysta zaczął się sprzeczać z telegrafistą Chodounskim, czy zachodzi tu straszliwy, wołający o pomstę do nieba wypadek zdrady tajemnicy spowiedzi, czy też w ogóle rzecz niewarta gadania, skoro brylanty były fałszywe.


Budziejowice, Budziejowice... to musi być dalej w tę stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz