poniedziałek, 7 marca 2016

Remont jak za Gierka

W pochodzącym z 1989 roku zbiorze reportaży pt. "Przez lekko uchyloną bramę" wspomniany jest udawany na potrzeby władzy remont rozpadającego się zabytku. Nie trzeba szukać w przeszłości: zapraszam do Lipkowa.


Nazwa tej podwarszawskiej i podpuszczańskiej wsi znana jest zapewne wielu Czytelnikom. Sienkiewicz umieścił tutaj pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem. Skłoniły go do tego względy sympatii do Marii, córki właścicieli Lipkowa, Szetkiewiczów. Starania się udały, Maria Szetkiewiczówna została pierwszą żoną pisarza. Nie o tym jednak chciałem napisać.

Bogu dawcy wszech Darów aby Pracom Rolniczym i Rękodziełom oraz do nich Zachęcającemu Królowi Stanisławowi Augustowi raczył błogosławić Ten Kościół z Fundamentów wystawiony przez Dziedzica Dóbr Zielonek Paschalisa Iakubowicza Roku 1792.
W Lipkowie są dwór i kościół pw. św. Rocha. Oba były fundacjami polskiego Ormianina, Jakuba Paschalisa Jakubowicza. Ten znakomity przedsiębiorca założył w Lipkowie manufakturę pasów. "Pasy lipkowskie posiadały bogatą dekorację ornamentalną kwiatowo-roślinną i oryginalny wzór wyzwolony od naśladownictwa Wschodu, stanowiący chlubę polskiej produkcji pasamonicznej" (Herz Lechosław, "Przewodnik po Puszczy Kampinoskiej", Warszawa 1971, s. 225). Paschalis ufundował też okazały, szczególnie jak na skromne potrzeby niewielkiej osady klasycystyczny kościół. Jednonawowa świątynia jest dziełem Hilarego Szpilowskiego. W 1830 roku lipkowska parafia została skasowana, zaś kościół popadł w ruinę. Podźwignięto go z niej już po drugiej wojnie światowej. Szczególnie zasłużoną dla jego ożywienia osobą był ks. kan. Stefan Kowalczyk. 


To w czym problem? W tym, że obecnie kościół jest - teraz, w dobie grantów i dotacji! - opustoszałą ruderą. Temat jest znany od lat (np. tutaj przykład z 2009 roku), warto go jednak przypominać, skoro lata mijają, a nic się nie zmienia. Poprzedni proboszcz, ks. Andrzej Kowalski chciał już wiele lat temu kościół powiększyć o nawy, pojawiały się również pomysły wyburzenia i wzniesienia nowego. Nie bardzo nawet wiadomo po co, skoro od 2008 roku msze z powodzeniem mieszczą się w blaszanej kaplicy. Takie zmiany były i są oczywiście nie do pogodzenia z zasadami konserwacji zabytków. Wobec tego proboszcz postanowił, jak się zdawało, poczekać, aż kościół sam się rozpadnie.

Wreszcie ks. Kowalskiego na zasadzie "kopniaka w górę" przeniesiono na parafię św. Jozafata na Powązkach, a do Lipkowa skierowano ks. Tomasza Sobieckiego. Pamiętam przekonanie, także moje, że to oczekiwany przełom w dziejach kościoła. Rok, dwa, no, trzy można było dać księdzu na zasadach kredytu zaufania. Nie byłem w Lipkowie od dwóch lat, wybrałem się w sobotę, pełen nadziei na zmiany (wszak mówiono o przyznanych dotacjach na remont...). Jednak sytuacja nie uległa żadnej zmianie. Trwa remont jak za Gierka: kościół jest opróżniony, otwarte na oścież drzwi przesłonięte materiałem. Wszystko, od fundamentów po ściany w widoczny sposób gnije. 


Trudno mi określać przyzwolenie proboszcza na taką sytuację inaczej niż słowem "barbarzyństwo". Zjawisko to ma, obok przyzwolenia na rujnowanie zabytkowego kościoła jeszcze inne przejawy. Podworski park nie różni się od lat od rzadkiego, zaniedbanego i rozdeptanego zagajnika. Pokazaną wcześniej wygódkę zostawiam w spokoju - może ksiądz nie miał jej gdzie postawić (?). Że msze przeniesiono na czas "remontu" do budy z blachy, to oczywiste, ale czy blachę tę trzeba było malować na różowo? Czy cokół jednej z dwóch stuletnich figur dłuta Teodora Skoniecznego trzeba było ozdabiać tandetną tablicą pamiątkową?


Nie rozumiem w całej sprawie jednego elementu: tabliczki na fasadzie, mówiącej o dofinansowanym ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego "(...) wykonaniu wzmocnienia, naprawy ubytków oraz izolacji poziomej i pionowej murów fundamentowych". Również na stronie parafii można przeczytać, że "dzięki działaniom nowego proboszcza i dotacji 150 000 zł z Ministerstwa Kultury wykonano izolację fundamentów kościoła". Gdzie są efekty tych prac? Nie widzę. Widzę wilgotne, poczerniałe i kruszące się mury jednego z piękniejszych klasycystycznych zabytków Mazowsza.


Dodam, że dwór - druga z pereł Lipkowa - też jest w złym stanie. Jest jednak nadal użytkowany, więc jego zagłada jest przynajmniej odsunięta dalej w czasie.

[ciąg dalszy tekstu został opublikowany w styczniu 2017 roku]

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Niedługo napiszę jeszcze raz o aktualnej sytuacji w Lipkowie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń