Jednym z najbardziej znanych widoków z podtatrzańskiego Liptowa jest samotna, stojąca nad brzegiem zaporowego jeziora dzwonnica. Tak wyglądała ona ze stoków Ułożyska w bardzo pochmurny i bardzo deszczowy dzień dwa lata temu:
Jezioro Liptowskie utworzono przez spiętrzenie wód królowej słowackich rzek, Wagu na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych szczęśliwie minionego wieku. Dziś trzeba dużo wyobraźni, by obok samotnej, białej wieży zobaczyć niewielkie miasteczko.
Fragment mapy WIG 1:100 000 A52 B29 "Tatry Zachodnie" z 1934 roku, z: mapywig.org. Miejscowość i kościół są wyraźnie widoczne w środkowej części ilustracji |
Liptowska, albo Święta Mara (Maria) była religijnym sercem Liptowa. Wczesnogotycki kościół był siedzibą obejmującego okoliczne parafie dekanatu. Tu również obradowały do końca XVI wieku sejmiki liptowskiej szlachty i odbywały się sądy.
Najcenniejsze zabytki z zalewanego obszaru przeniesiono. Kościół artykularny z Paludzy (podobny do tego w Kieżmarku) przeniesiono do Świętego Krzyża. Dla większości budowli utworzono Muzeum Wsi Liptowskiej w Przybylinie. Wzniesiono tutaj również repliki gotycko-renesansowego dworu z Paryżowic oraz kościoła z Mary. W oryginalnym miejscu pozostawiono tylko dzwonnicę, pod murami której rozbijają się dziś fale jeziora.
W odtwarzaną budowlę wmontowano szereg oryginalnych elementów kamieniarki. Świątynia powstała w drugiej połowie XIII wieku, jest orientowaną, dwunawową halą. Dwunawowość jest o tyle interesująca, że drugą nawę dostawiono w 1520 roku do pierwotnej od południa, zaburzając w ten sposób symetrię wnętrza1.
Spod repliki wieży do południowej nawy prowadzi oryginalny, gotycki portal. Wieżę przystawiono do kościoła w roku 1635, przysłaniając tę część fasady. Jest to podobnie dziwne jak irytująca kruchta, wzniesiona przy romańskiej elewacji kościoła wąchockiego. Dokonujący rekonstrukcji słowaccy konserwatorzy zadbali o zachowanie tego nieregularnego zasłonięcia.
Wnętrze wypełniają elementy oryginalnego wystroju: późnorenesansowe ławy z 1679 roku (długie trwanie renesansu na Liptowie było, podobnie jak na Spiszu, kwestią przywiązania, ale też politycznej manifestacji) czy polichromie z ostatniej ćwierci XIV wieku. Arkady po prawej stronie oddzielają nawę główną od bocznej.
Sklepioną częścią kościoła jest prezbiterium, wzniesione ok. 1500 roku. Wypełnia je piękny, renesansowy ołtarz z 1678 roku, fundowany przez proboszcza i kanonika spiskiego Andrzeja Ondrejkowiča. Warto też zwrócić uwagę na gotyckie sakramentarium, widoczne z lewej strony.
W podobnym duchu utrzymana jest ambona. Pierwotnie zdobiły ją postacie czterech ewangelistów (zachowali się św. św. Jan i Łukasz) oraz patronów Królestwa Węgierskiego, św. św. Stefana i Władysława. Na zdjęciu łatwo - po byku, a mniej kanonicznie też po łysinie - można rozpoznać św. Łukasza Ewangelistę.
W południowej nawie znajduje się piękny, powstały w tym samym czasie i warsztacie co ten główny ołtarz św. męczennic. Obok św. św. Małgorzaty, Barbary i Katarzyny stoi dumnie św. Dorota. Rozpoznać ją można po atrybucie: koszyku z owocami. Według hagiograficznej legendy, z wiary męczonej Doroty kpił młodzieniec imieniem Teofil. Poprosił torturowaną, by ukazała mu owoce z rajskich ogrodów, w które wierzy. Tak też się stało: na modlitwę Doroty przybył chłopczyk, niosąc w środku zimy koszyk jabłek i róż. Dodajmy, że Teofil nawrócił się i wkrótce dołączył do grona świętych męczenników.
Kościół jest żywym elementem skansenu. Nie chodzi nawet o odbywające się tu śluby.
A w oddali, ponad podtatrzańskimi lasami - Krywań wysoki.
[do tego tekstu ukazał się aneks dotyczący przeniesionego z tego kościoła do Budapesztu gotyckiego ołtarza. Dostępny jest tutaj]
1 - korzystałem przede wszystkim z: "100 rokov Liptovského múzea v Ružomberku", Ružomberok 2013, ss. 34-37 oraz ze strony Apsida.sk. Fragment mapy pochodzi z rewelacyjnego i niezwykle przydatnego internetowego Archiwum Wojskowego Instytutu Geograficznego (mapywig.org).
No to pytanko. Przeniesiono oznacza "rozebrano na części pierwsze i poskładano do kupy w nowym miejscu", czy "wsadzono na platformę i przewieziono" (taki amerykański obyczaj)? Jak patrzysz na takie przeniesienia? Czy "pięknie, że nie jest pod wodą, taka ładna/dostojna/[wstaw przymiotnik] bryła... czy może zastanawiasz się ile drobnych tajemnic ubiegłych lat, ukrytych w ścianach i zakamarkach budynku, zostało utraconych przez bogu ducha winnych robotników zatrudnionych do wykonania tej pracy? A może wręcz przeciwnie - takie przenosiny są okazją do odkrycia czegoś nowego?
OdpowiedzUsuńNu, wiadomo że zabytek powinien być na swoim miejscu, tak, jak się wpisał w krajobraz (również dlatego jestem przeciwnikiem obecnej manii odbudowywania zamków - Tykocin, Bobolice, Poznań). Ale jeżeli nie można inaczej trzeba przenosić. W tym wypadku przeniesiono elementy i wmontowano we współczesną konstrukcję. Przypuszczam, że jednak ze znacznymi stratami dla naszej wiedzy. Swoją drogą, czasami kościoły były przenoszone tak dawno temu, że prawie się o tym nie pamięta. Tak jest np. z kościółkiem na Harendzie, który dla turystów jest tam "od zawsze".
Usuń