Pod koniec poprzedniej części wawrzyńcowego przeglądu weszliśmy do pięknego i gościnnego kościoła św. Wawrzyńca w Hof. To "matczyny kościół" Górnej Frankonii; parafia istniała na pewno już w 1214 roku. Kościół spłonął w XVI wieku i wtedy przeniesiono do niego z innego hofskiego kościoła, św. Michała, piękny ołtarz. Wykonano go w latach 80-tych XV wieku, najpewniej w Norymberdze lub w Bambergu, z fundacji bamberskiego kanonika Hertnida. W centralnej części można zobaczyć cesarza Henryka II i jego żonę, św. Kunegundę trzymających model katedry w Bambergu. Ale jest też święty Wawrzyniec. Dużą postać można było zobaczyć pod koniec poprzedniej notatki, ale ciekawsza jest mniejsza:
Archanioł Michał waży duszę cesarza-grzesznika. Henryk II posądził swoją żonę o niewierność. Boży sąd (chodzenie po rozgrzanych węglach, te sprawy) wykazał niewinność cesarzowej. Ale grzech rzuconej potwarzy został. Jak widać, diabeł (z prawej strony) nie mógł zmarnować takiej okazji, i obciąża szale, jak tylko się da. Na szczęście przybywa święty wspomożyciel Wawrzyniec: pomaga proszącej o łaskę duszy grzesznika kielichem zbawienia. Więcej o ołtarzu Hertnida można przeczytać na stronie parafii. Na marginesie dodam, że sporo zarzutów do Henryka II miał i Bolesław Chrobry, i zapomniany dzisiaj męczennik, św. Bruno z Kwerfurtu.
Popularność świętego Wawrzyńca utrzymała się w Hof bardzo długo. W kościele Mariackim można zobaczyć taki urodziwy inaczej neogotycki ołtarz, w którym święty zajmuje główne miejsce. "Ów sławny ołtarz polowy pochodził z żydowskiej firmy „Moritz Mahler” w Wiedniu, która wyrabiała wszelkie możliwe przedmioty kultu i dewocjonalia, jak różańce, obrazki świętych itp.", że tak niestosownie zacytuję Haška.
Na pewno w Linzu jest więcej świętych Wawrzyńców, ale w czasie mojego dość krótkiego zwiedzania zauważyłem trzech, z czego pokażę dwóch: wszyscy są w bardzo ciekawym muzeum na linzkim zamku. Przyznam, że nie wiedziałem o tej budowli nic. Spodziewałem się jakichś wnętrz, w końcu to była jedna z głównych rezydencji Habsburgów (tutaj cesarz Leopold bohatersko krył się, gdy Turcy podeszli pod Wiedeń). Zamek jednak spłonął w 1800 roku i wnętrz zabytkowych nie posiada. Mieści za to ogromne muzeum. Poza świetną wystawą o międzywojennej Austrii (wspominałem o tym z drogi) jest tu stała, wielka galeria sztuki. Można się spodziewać skarbów, w końcu jesteśmy niemal w sercu średniowiecznej i wczesnonowożytnej Europy. Średniowiecznych Wawrzyńców reprezentuje ten powyżej, na skrzydle ołtarza z początku XVI wieku. To dzieło mistrza Sebastiana Reintalera i kolejny dowód, że nie tylko w Polsce sztuka gotycka trwała długo i z pięknymi efektami.
A to już Wawrzyniec nowożytny. Zdobi konfesjonał z 1790 roku (co z kolei jest dowodem na długie trwanie baroku). Ciekawy jest zestaw postaci, którymi ozdobiono dzieło sztuki. Symetrycznie do Wawrzyńca umieszczona jest święta Katarzyna, a drzwi konfesjonału ozdobiono sceną spowiedzi królowej Zofii u św. Jana Nepomucena. Scena jest typowa i bardzo podobna do tej w kaplicy w Krzanowicach na polskich Morawach (ostatnie zdjęcie w tej notatce). Wymowa jest jasna: to przypomnienie o świętości katolickiego sakramentu spowiedzi i zachęta do trwania w wierze, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
Jako ostatniego z tegorocznych Wawrzyńców pokazuje ten bardzo ciekawy obraz. W dość chaotycznych, ale i tak interesujących zbiorach opactwa benedyktynów w Seitenstetten wisi ten obraz z 1633 roku. To częste na wizerunkach świętych trzy w jednym. Główną postacią jest oczywiście św. Wawrzyniec w scenie swojej apoteozy, męczeńskiego triumfu: anioł wręcza mu wieniec i palmę, u góry otwierają się niebiosa.
Ale na tym nie koniec: takim obrazom warto się przyglądać. W tle świętego już umęczonego można wypatrzeć jeszcze dwóch. Na górze widać, jak Rzymianie - zgodnie z duchem XVII-wiecznych lęków przypominający Turków - prowadzą świętego diakona na miejsce męki. Poniżej Wawrzyniec ginie, palony na kracie. Tu już otaczające go postacie w turbanach, dzierżące osmańskie buńczuki nie zostawiają żadnych wątpliwości. Austria przez dwa stulecia drżała przed Turkami: zaraz po klęsce mohackiej, w 1529 roku Sulejman Wspaniały podszedł pod Wiedeń, a w 1532 roku wyprawa turecka odparta została aż spod Waidhofen.
Co by nie mówić, imponująca jest troska malarza o architektoniczne szczegóły.
A skoro już przegląd Wawrzyńców, to wkrótce czas na wielki przegląd Janów Nepomucenów. A nazbierało mi się ich naprawdę wielu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz