środa, 6 listopada 2019

Zaginiony numer pięć. Cz. 1

Prawie wszystkie obrazki i notatki kolejowe na tym blogu pochodzą z zagranicy, a przecież najczęściej jeżdżę pociągami po Polsce. Najczęściej, czasem po kilka razy w miesiącu jeżdżę Centralną Magistralą Kolejową, głównie do Krakowa. I dziś chciałbym napisać coś trochę o tej, a trochę nie o tej linii.


CMK to przeciwieństwo interesujących mnie linii kolejowych. Szybka, prosta, pozbawiona górskiej krętości, do tego w nudnym krajobrazie. Linię poprowadzono z dala od miast, przez tę niezwykłą Pustać Ceemkowską, gdzie jeżeli nawet są jakieś osiedla, to dobrze ukryte przez wzrokiem podróżnych. Centralna Magistrala Kolejowa ma swój numer. Jak każda polska linia kolejowa, choć oczywiście znajomość tych liczb nie jest potrzebna do podróżowania. Numer 1 nosi honorowo linia kolejowa z Warszawy przez Skierniewice i Częstochowę do Katowic, czyli dawna Kolej Warszawsko-Wiedeńska; "dwójka" to linia z Warszawy do Terespola; "trójka" łączy Warszawę przez Poznań z Kunowicami, czyli przystankiem nad Odrą, ku Berlinowi; "czwórka" to właśnie Centralna Magistrala Kolejowa; "szóstka" biegnie z podwarszawskiej Zielonki na Białystok. I tak dalej: numeracja, trochę jak dzielnic w Paryżu, zaczyna się od Warszawskiego Węzła Kolejowego, a potem rusza w Polskę. Ale nie ma w niej "piątki", co można sprawdzić choćby w tym spisie.


Numer piąty zarezerwowano dla linii kolejowej, która nigdy nie powstała. Centralna Magistrala Kolejowa nie miała się kończyć w Grodzisku Mazowieckim, ale biec dalej, nad Bałtyk. Kryzys gospodarczy końca socjalizmu w Polsce sprawił jednak, że prace porzucono. Co ciekawe, jak na linię, której nie ma, zrobiono całkiem sporo.


Wiele lat temu szukałem śladów tej linii na zdjęciach satelitarnych Google i zauważyłem, że ślad północnego odgałęzienia CMK jest bardzo wyraźnie widoczny. Na zdjęciu powyżej widać dobrze znane podróżnym połączenie linii nr 1 i nr 4: ta druga przybiega z południa, czyli z dołu zdjęcia, ogromnym łukiem przerzuca się nad linią wiedeńską i zbiega z nią w Jaktorowie, by po jeszcze kilku kilometrach zakończyć osobny bieg swoich torów w Grodzisku Mazowieckim. Ale przyjrzyjcie się, Czytelnicy, uważnie środkowej części zdjęcia. Jest tam jeszcze jeden łuk. Też wyraźny, choć nie tworzy go szarość używanego torowiska, ale zieleń zarośniętego nasypu.


Jeszcze lepiej niedoszłą "piątkę" widać na zdjęciu lidarowym z nieocenionego Geoportalu (link). Lidar wyróżnia nierówności terenu. Wszystkie rowy, fosy, nasypy, wzgórza widać na nim znakomicie. Wykorzystałem to kiedyś pisząc o Puszczy Kampinoskiej. I tak samo jest tutaj. Pozwoliłem sobie przygotować wersję z napisami:


"A2" to oczywiście autostrada A2. "1" to linia kolejowa nr 1, czyli "wiedenka". Trzy litery oznaczają trzy stacje na tej linii kolejowej: "Ż" to Żyrardów, "J" to Jaktorów, "G" to Grodzisk Mazowiecki. "4" to kończąca lub zaczynająca, zależnie od punktu widzenia, swój bieg linia kolejowa nr 4, czyli Centralna Magistrala Kolejowa. Wreszcie "5" to wyraźnie widoczny tak na zdjęciu, jak w terenie przebieg nieukończonej linii kolejowej numer 5. "5a" wskazuje miejsce zaskakujące: przygotowany przepust dla tej linii kolejowej pod autostradą A2. Będzie o tym jeszcze mowa.


Chyba na żadną wycieczkę nie wybierałem się tak długo, bo z pięć lat. Jakoś zawsze miałem lepsze turystycznie rzeczy do roboty. Oczywiście, to żadna wyprawa odkrywcza, a poszczególne obiekty są dobrze znane, szczególnie mieszkańcom okolic. Obszerny tekst na ten temat opublikował niedawno Kuba Kisieliński w magazynie Koleo (link), co wskazuję i oddaję oczywiste pierwszeństwo. Czytelników zainteresowanych budową i eksploatacją Centralnej Magistrali Kolejowej mogę odesłać np. do opublikowanego na łamach "Techniki Transportu Szynowego" tekstu "Centralna Magistrala Kolejowa – 30 lat eksploatacji" Andrzeja Massela (nr 10/2004), a możliwą budową północnej odnogi do "Koncepcje budowy linii dużej prędkości CMK Północ z Warszawy do Gdańska" Jana Raczyńskiego (nr 11/2017). Odkrywczo czy nie - zapraszam na spacer przez mazowieckie krzaczory i pustacie.


Miejscem, gdzie miała zacząć się nigdy nie wybudowana magistrala kolejowa do Wyszogrodu, Płocka i Gdańska jest stacja Korytów. Choć słowo "stacja" dla podróżnego oznacza miejsce, gdzie można wsiadać i wysiadać z pociągów, to Korytów to tylko jedna z kilku na CMK stacji technicznych. Oczywiście, przykład Włoszczowy Północ i Opoczna Południe pokazuje, że może i w Korytowie będą się kiedyś zatrzymywać pociągi. Na razie nie ma tu peronów, są za to liczne pamiątki po planowanej świetności węzła kolejowego. Na wcześniejszych zdjęciach widać dobrze zrujnowane budynki, mijane w pędzie przez pociągi.


Przez pięć kilometrów od stacji Korytów CMK biegnie idealnie prostą linią. I do tego bardzo szeroką linią. Na południe od Korytowa linia ma dwa tory i miejsca na więcej nie ma. Np. most nad Pisią Gągoliną ma dokładnie tyle szerokości, ile trzeba, by pomieścić dwa tory. Natomiast na północ od Korytowa miejsca robi się dużo. Kolejne wiadukty mają wyraźnie miejsce na dwa tory po bokach. Naprawdę ciekawie robi się nad drogą wojewódzką nr 719, łączącą Międzyborów i Jaktorów. Równolegle do wiaduktu CMK zbudowano drugi, pusty. Tu linia kolejowa nr 5 miała się odgałęziać i odbiegać na północ. Ale na wiadukcie jest miejsce tylko na jeden tor. Drugi miał biec po drugiej stronie istniejącej CMK i osobną, też bezkolizyjną nitką pobiec na północ. Na zdjęciu widać, jak używane tory odbiegają wielkim łukiem w stronę Jaktorowa, by połączyć się z linią wiedeńską.

Przyznaję, większość tego tekstu napisałem tylko po to, by użyć nazwy Pisia Gągolina.


Od wiaduktu nad drogą wojewódzką zbudowany dla "piątki" nasyp zaczyna się oddalać od CMK. W zasadzie to CMK się oddala, a nasyp biegnie dalej prosto.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz