czwartek, 17 maja 2018

Po szynach przez Europę, cz. 6, to jest z Zagrzebia do Warszawy

Po południu 26 stycznia wyjechałem z Zagrzebia pociągiem międzynarodowym jadącym do Budapesztu. Co ciekawe, istnieją nie tylko regularne, codzienne połączenia stolic Węgier i Chorwacji. W lecie Koleje Węgierskie (Magyar Államvasutak) obsługują również bezpośrednie połączenia Budapesztu ze Splitem. Oznacza to, że w sezonie z Warszawy na wybrzeże Adriatyku można dojechać z jedną przesiadką na dwa sposoby - i do Wenecji przez Wiedeń, i do Splitu przez Budapeszt.


Trzy i pół godziny oraz dwie szczegółowe kontrole graniczne (chorwacka i węgierska) po ruszeniu z Zagrzebia, stacja Fonyod. Sympatyczny jest klimat głęboko uśpionego, czekającego na sezon nadbalatońskiego uzdrowiska.


Spalinowy Bzmot na stacyjce Somogyvár, nieopodal Gallowego opactwa. O takich wagonikach była już kiedyś mowa - jechałem takim z Egeru do Bélapátfalva. Ten na zdjęciach powyżej i poniżej zestawiony jest z dwóch wagoników. W barwach Kolei Czeskich można go było zobaczyć w tej galerii.


Po południu, z powrotem na stacji Fonyod. Czekam na dowolny pociąg jadący do Budapesztu, by dostać się w taki sposób do Székesfehérvár.


Hala dworca w Székesfehérvár. Historyczny Białogród Królewski, miasto koronacyjne władców węgierskich jest też węzłem kolejowym. Zniszczony w czasie drugiej wojny światowej dworzec odbudowano w latach 50-tych. Wykonana wtedy dekoracja przetrwała do dzisiaj. Z jednej strony hali scena jest typowo socrealistyczna, z drugiej - widocznej na zdjęciu - nieco bardziej sielankowa.


Elewację dworca zdobią dwie płaskorzeźby. Jedna, widoczna powyżej, oddaje hołd chłopom. Druga kłania się kolejarzom. Jeden z nich trzyma w ręku tarczę z napisem "500 km". Prawdopodobnie chodzi o pięćsetny kilometr zmodernizowanej lub zelektryfikowanej linii kolejowej.


Po krótkim postoju w Székesfehérvár przejechałem brakujący odcinek do Budapesztu. Z dworca Deli w rejon dworca Nyugati. Rano miałem pociąg do Warszawy, przenocowałem się więc przy samym dworcu.


Boczne pawilony dworca Budapest-Nyugati, czyli budapesztańskiego dworca Zachodniego.


Razem z dworcem Keleti - Wschodnim - stanowią wspaniałe pomniki złotego wieku kolejnictwa. 


Wieku, który w przypadku ruchliwych dworców Węgier nie odszedł zupełnie w przeszłość.


To już ostatni pociąg na mojej trasie: Eurocity 130 "Varsovia" ze stacji Budapeszt Nyugati przez Bratysławę, Ostrawę, Bogumin, Katowice do Warszawy. Do Bogumina pociąg poprowadziła widoczna na zdjęciu duma zakładów Škody. Lokomotywa serii 380 "Emil Zatopek", nazwana imieniem najsłynniejszego czechosłowackiego biegacza rozwija prędkość do 200 kilometrów na godzinę1. Stawia to w odpowiednim świetle nasz zachwyt nad ED250, czyli Pendolino.


Pociąg pędzi w górę Dunaju. Wielka rzeka meandruje na tym odcinku, przełamując się między Górami Zadunajskimi a Górami Północnowęgierskimi. Ponad stacją Nagymaros–Visegrád góruje wznoszący się wysoko nad nurtem zamek Wyszegrad (Visegrád). To tutaj powstała Grupa Wyszehradzka; nie należy mylić tego miejsca z praskim Wyszehradem.


Początkowo nic nie zapowiada wielkiej zmiany krajobrazu. Kawałek za graniczną stacją Szob i mostem na Ipoli ponad torami widać jeszcze wzgórza. Poprowadzona sto lat temu granica węgiersko-słowacka nie brała przecież pod uwagę krajobrazów, a narody. Traktat z Trianon rozciął dawny komitat węgierski komitat Hont tak, by tereny w większości węgierskie zostały przy Węgrzech, a te w większości słowackie -  w Czechosłowacji. Elegancką mapę dawnego komitatu można zobaczyć w zbiorach Wikimedii. Ipola i Szob są w południowej części mapy, na której widać też wyraźnie linię kolejową. Wtem rzeka Hron, historyczne Parkany (Štúrovo) - i robi się zupełnie płasko. Pociąg mknie przez tę wyjątkową, nizinną część Słowacji.


Przerwa w dobrze mi znanym Boguminie - spowodowana koniecznością zmiany lokomotywy (o postojach polskich lokomotyw wspominałem i tu, i tu) - to okazja do rozprostowania nóg i spaceru po terenie tego często przeze mnie odwiedzanego dworca: byłem tu znowu dwa tygodnie temu w drodze z Małej Fatry. W końcu za chwilę, po przekroczeniu granicy pociąg wypełni się tłumem krajowych pasażerów zmierzających po spędzeniu weekendu w domach do pracy.

I wreszcie Warszawa Centralna. Koniec trasy!


1 - za stroną Škody

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz