niedziela, 28 lutego 2021

Nagłe kolekcje autora: wykusze, cz. 1

Do efektów mojego spaceru z 2019 roku - tego z Saksonii do Słowenii - należy odkrycie przeze mnie wykuszy. To znaczy: ja wiedziałem, że one istnieją, niektóre nawet bardzo lubiłem. Ale w w czasie drogi przez miasta Saksonii i Turyngii nagle odkryłem, ile ich jest, i jak piękne mogą być. Nagle zapałałem do tego elementu architektury wielką sympatią. Stąd już, oczywiście, tylko kilka kroków do urządzenia blogowego przeglądu w pięćdziesięciu częściach.


Zacznę od czegoś polskiego i dobrze znanego. Do polskiej wykuszowej klasyki należy ten, we wschodniej elewacji wrocławskiego ratusza. Gotycki, jak prawie cała budowla, krył kiedyś ołtarz w ratuszowej kaplicy. Jakoś w dobie Reformacji wrocławscy rajcy odpuścili sobie zaczynanie posiedzeń od słuchania mszy, i kapliczna sala - nazywana dziś Książęcą - straciła swoją religijną funkcję. Wykusz na szczęście pozostał, i mogę z jego pomocą wyjaśnić, co to właściwie jest. To wysunięta część budynku, nadwieszona - a więc nie sięgająca ziemi - i służąca albo do powiększenia pomieszczenia, albo do wpuszczenia do niego światła, albo do zapewnienia lepszego widoku, albo do wszystkich tych rzeczy na raz.

Skoro mowa o gotyckich ratuszach, to nie zapomnijmy o tym krakowskim. A przynajmniej o tym, co z niego zostało, czyli górującej nad zachodnią częścią Rynku wieżą. Piękne wykusze na wysokości pierwszego piętra zostały rozebrane jeszcze w XVIII wieku, a po ostatniej wojnie odtworzone.


Zastanawiałem się, jak posegregować zdjęcia. W zasadzie to bez większego znaczenia, bo chodzi tylko o obejrzenie ładnych rzeczy. Ale jakiś porządek może pomóc, więc wymyśliłem: skoro najpierw były ratusze, to tego się będę trzymać. Na zdjęciu wykusz ratusza w górnopalatynackim Ambergu.


Taki potężny, ciągnący się aż przed trzy kondygnacje wykusz zdobi narożnik równie potężnego ratusza w saskim Torgau.


Od ratuszy wędrujemy powoli w stronę zamków; od nich zawrócimy do mieszczańskich kamienic. Na zdjęciu szczupły wykusz zdobiący pałac arcybiskupiego namiestnika - statthaltera - w Erfurcie. O skomplikowanych relacjach Erfurtu z mogunckimi arcybiskupami pisałem przy okazji Marcina-Rolanda-Rzymianina.

Tego wykusza nie mogło zabraknąć: można go zobaczyć na zamku w turyńskim Wartburgu. Wyjątkowo pusty dziedziniec zawdzięczam deszczowi, który spędził turystów do zamkowych bram.


Skoro teraz zamki, to wracamy do Torgau. Tamtejszy renesansowy zamek zdobi i taki wykusz.


A to jego nie mniej renesansowy detal.


Pewnego późnego wieczora oglądałem taką gotycką wieżę i taki równie gotycki wykusz w Pettendorf koło Neunburgu, we wspominanym już Górnym Palatynacie. 


A to chyba najpiękniejszy zamkowy wykusz ze spaceru w 2017 roku: zamek w saskim Strehla.


W drodze do wykuszy mieszczańskich zerknijmy jeszcze na te kościelne. Taki piękny, masywnie zawieszony ponad brukiem wykusz ma erfurcki kościół pw. św. Idziego. Budowla w ogóle oryginalna, bo jest jednocześnie bramą na słynny Most Kramarzy. Ta średniowieczna przeprawa była zresztą chroniona przez dwa kościoły, ale ten na zachodnim krańcu - św. Benedykta - został rozebrany w XIX wieku.


Przed przerwą jeszcze ten wykusz, zapowiedź wykuszy mieszczańskich. Zdobi krakowską kamienicę Ohrensteina. Przypuszczam, że w momencie budowy ani Dietla, ani Stradomska nie były takimi hałaśliwymi autostradami, jakimi są teraz, i milej siedziało się w oknie z kawą w ręku.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz