piątek, 24 listopada 2017

Widoki z drogi. Cz. 5: od Chrobrza do Kazimierzy Wielkiej

Wypatrując na horyzoncie gór z radością przyjąłem ich kolejną namiastkę, jaką jest Garb Wodzisławski. Nie chodzi oczywiście o Wodzisław na Śląsku (ten od pana Zdzisława), tylko ten nieopodal Jędrzejowa. Piękne, całkiem strome wzgórza, doliny i ukryte wśród nich wsie tworzą jeden z najładniejszych znanych mi kawałków Polski.


Pałac w Chrobrzu nie może się równać pięknu tutejszego kościoła. Oczywiście, nie przeszkodziło mi starannie obejrzeć zarówno samej budowli, jak otaczającego ją parku. Na marginesie pozwolę sobie zwrócić uwagę, że pałac otrzymał wypisany na bocznej ścianie numer inwentarzowy. Pamiętajcie: jeżeli ktoś kiedyś zaproponuje Wam kupno pałacu, zapytajcie o dokumenty. Jeżeli zgubił - sprawdźcie, czy nie ma na nim numeru inwentarzowego. Przezorny zawsze ubezpieczony.


Droga z Chrobrza do ukrytej w malowniczej dolinie Woli Chroberskiej biegnie przez pasmo wzgórz. Z radością uznałem to miejsce za pierwszą przełęcz na trasie.


Ponad Wolą Chroberską.


Ponad Stradowem góruje olbrzymie grodzisko. Nie lubię nadużywać takich określeń, ale tym razem czuję się usprawiedliwiony. Wspinałem się na wysokie wzgórze, rozglądając się za znanymi mi ze zdjęć i opisów wałami. Pointa jest łatwa do przewidzenia: szedłem po wałach już od dłuższej chwili, uznawszy wysokie na kilkanaście metrów nasypy za dzieło natury. Jakaż to masa pracy, ile wiader czy worków ziemi przenieśli nasi przedpiastowscy przodkowie!


Grodzisko jest znakomicie widoczne w środkowej części zdjęcia LIDARowego, pochodzącego z zasobów Geoportalu.



W Cieszkowach oglądałem jeden z niewielu zachowanych domów modlitwy braci polskich1. Wzruszające jest dla mnie namacalne spotkanie z tym chyba najciekawszym z odłamów polskiej Reformacji. Etyczni pacyfiści, jakimi byli bracia polscy zaprzeczali istnieniu Trójcy Świętej, co pozwala nawet wątpić w ich przynależność do chrześcijaństwa.


Park podworski w Cieszkowach.


Pełne arcypolskiego uroku są krajobrazy w okolicach Potoku. Zacytuję swoją relację z drogi: "Szukałem też źródeł, w których ponurzać, to jest chrzcić się mieli arianie w Korycie. Znalazłem nawet kilka, ale o które chodziło? Być może historia zatarła już tę wiedzę." 


Teren jest wymarzony nie tylko dla pieszego, ale również dla rowerzysty czy konnego jeźdźca.


Późnym wieczorem wszedłem do Kazimierzy Wielkiej.

1 - powszechnie stosowane - również przeze mnie - określenie "zbór" oznacza raczej społeczność wiernych, nie samo miejsce

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz