wtorek, 28 listopada 2017

Wschody słońca, cz. 20 - Turbacz

Ostatni weekend spędziłem w Gorcach. Na Turbacz szliśmy w nocy z piątku na sobotę, pod wspaniałym, rozgwieżdżonym niebem. Wstałem po niezbyt długich kilku godzinach snu, bo nie mogłem zmarnować okazji, by po pięknej nocy przywitać równie piękny dzień.


Podobnie jak w przypadku Wielkiej Raczy, obejrzenie wschodu słońca na Turbaczu nie wymaga wielkiego wysiłku. Schronisko im. Władysława Orkana położone jest pod samym szczytem, zresztą nie ma sensu na wschód wchodzić na sam wierzchołek. Turbacz jest od wschodu okolony drzewami, natomiast z tarasu wokół schroniska i z opadającej w dół hali rozciąga się wspaniały, słynący od lat widok.


Wśród licznych szczytów i zasnutych chmurami dolin dostrzec można między innymi pienińskie Trzy Korony.


Największą sławę widok z Turbacza zawdzięcza jednak Tatrom.


Ostre, wyłaniające się znad horyzontu promienie wschodu wydobywają z mroku granitowe sylwetki Kieżmarskiego, Łomnicy i Durnego. Od Turbacza dzieli je około czterdziestu kilometrów; zdają się jednak być na wyciągnięcie ręki. Na pierwszym planie osłaniają je piramidy Płaczliwej, Hawrania i Nowego. 


Spojrzenie w prawo pokazuje polskie Tatry Wysokie. Widoczna pośrodku, rozległa śnieżna płaszczyzna na północnych skłonach Żółtej Turni rozdziela dolinę Pańszczycy od Doliny Czarnej Gąsienicowej. Góruje nad tą ostatnią Świnica, a zza masywu Małego Koziego Wiechu swój szczyt wysuwa Krzywań.


Wyżej!... niech chmury się rozgarną!
Wyżej!... niech słońca strzeli błysk —
Niech się rozwidni świat szeroko,
Jakby po równi cisnął dysk.
(Władysław Orkan)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz