piątek, 1 września 2017

Wschody słońca, cz. 17 - w Pińczowie dnieje

Przerywam na chwilę reformacyjne rozważania, by zainaugurować przegląd zdjęć z wycieczki. Dość tradycyjnie, bez nadmiaru zbędnego komentarza - wschód słońca. "W Pińczowie dnieje", a konkretnie dniało 11. lipca.


Na wschód oczywiście wspiąłem się na górę Św. Anny, ozdobioną od czterystu lat jednym z arcydzieł późnego polskiego renesansu. Wolnostojącą kaplicę św. Anny zbudował najprawdopodobniej sam Santi Gucci. Artysta przybył z Florencji, w Polsce przebywał od lat pięćdziesiątych XVI wieku do swojej śmierci w 1599 lub 1600 roku1. Działał głównie w Pińczowie, przeżywającym w tym okresie reformacyjno-kontrreformacyjnej walki swój złoty wiek. Do najważniejszych dzieł Gucciego należy wawelski nagrobek króla Stefana Batorego.


Choć co do autorstwa kaplicy pewności nie ma, zbudowano ją z wielką dbałością o szczegóły i jakość zdobień. Na pewno nie wzniósł jej byle kto.


Z góry Św. Anny rozciąga się widok na miasto i na rozległą płaszczyznę Ponidzia.


Bez trudu rozpoznać można sylwetkę kościoła św. Janów. W drugiej połowie XVI wieku świątynia była kalwińska. W tym czasie, o czym już wspominałem, był Pińczów znakomitym ośrodkiem nauki.


To tutaj po raz pierwszy przetłumaczono Biblię z języków oryginalnych na polski.



Tego samego dnia wyruszyłem na Kraków.



1 - Kozakiewiczowie H. i S., "Renesans w Polsce", Warszawa 1976, s. 181

2 komentarze: