środa, 7 czerwca 2017

Patriarcha mnichów Zachodu

Przedstawiony kilka dni temu św. Bernard z Clairvaux był wielkim reformatorem i ojcem Złotego Wieku cystersów. Większość z nas niewiele wie o zakonach: mylimy ich nazwy, mnożymy ponad miarę1, mnichami nazywamy członków zakonów żebrzących i tak dalej. Warto więc wspomnieć tego, który swoją osobą spaja całą olbrzymią rodzinę mniszą, wielką gałąź zakonów benedyktyńskich: św. Benedykta z Nursji.


Zastanawiałem się ostatnio - różne myśli przychodzą do głowy nauczycieloprzewodnikowi - jaki jest najdawniejszy bohater warszawskiego pomnika? Jasne, są posągi Jezusa czy Maryi (w tym starodawna rzeźba przy kościele św. Anny), ale kto po nich? Pomnika Mieszka I czy Karola Wielkiego Warszawa nie ma; są piastowscy wojowie na staromiejskim podwórzu przy Celnej i pancerny jeździec na pomniku Jazdy. Ale wczesnośredniowiecznych postaci historycznych nie przypominam sobie - właśnie z wyjątkiem św. Benedykta. Dobrze, że ta niezwykła postać znalazła sobie, choć zaledwie kilka lat temu, miejsce w krajobrazie naszego miasta.


Wspomnianą na początku tekstu rodzinę benedyktyńską2 tworzą w Polsce trzy zakony męskie: benedyktyni, cystersi i kameduli oraz szereg żeńskich zgromadzeń (benedyktynki różnych gałęzi i kongregacji). Bez większych sukcesów zaszczepieni zostali w Polsce kartuzi, których habitu nie nosi już nad Wisłą nikt; pozostały jednak zabytki i nazwy: miasta Kartuzy oraz białoruskiej dziś, ale silnie z polską historią związanej Berezy Kartuskiej. Wszystkie je łączy postać świętego, który na początku VI wieku zebrał do kupy różne kiełkujące na Zachodzie tradycje mniszych wspólnot i ujednolicił ich zasady, znane odtąd jako Reguła Św. Benedykta. Papież Paweł VI ogłosił Benedykta głównym patronem Europy. 


Dziś w Warszawie nie ma żadnego męskiego zgromadzenia benedyktyńskiego. Jedyne, które było - kameduli - pozostawiło po sobie kościół i erem na warszawskich Bielanach. Są za to wspólnoty żeńskie, z których szczególnie elegancko w krajobrazie naszego miasta zapisane są sakramentki3 z Nowego Miasta. Ich wspaniały barokowy kościół św. Kazimierza należy do najpiękniejszych świątyń Warszawy; dzieło Tylmana z Gameren unieśmiertelnił na płótnie m.in. Canaletto. Od 2008 roku kościołowi towarzyszy ustawiona na dostojnym, modernistycznym cokole kamienna rzeźba św. Benedykta. Wzniesiono ją z inicjatywy i fundacji ówczesnego prezydenta stolicy, Lecha Kaczyńskiego4.


Autor pomnika, Krzysztof Mazur przedstawił świętego w habicie, z benedyktyńskim medalionem ("Crux sancta sit mihi lux" - "Niech będzie mi Krzyż Święty światłem" oraz "Non draco sit mihi dux" - "Niech nie będzie mi szatan panem") w dłoni. Otwarta księga zawiera dwie benedyktyńskie dewizy: "Ora et labora", to jest "Módl się i pracuj", oraz skrót "U.I.O.G.D.": "Ut in Omnibus Glorificetur Dei" - "Niech we wszystkim błogosławiony będzie Pan". Warto wspomnieć, że wcześniej w niemal tym samym miejscu stał przeniesiony obecnie na północną stronę kościoła pomnik św. Klemensa Hofbauera. W takiej formie to miejsce można zobaczyć m.in. w krótkometrażówce Andrzeja Munka pt. "Spacerek Staromiejski":

Kadr z filmu "Spacerek Staromiejski", scenariusz i reżyseria Andrzej Munk, WFD 1958. Film wydał niedawno Narodowy Instytut Audiowizualny w serii "Polska szkoła dokumentu"

Warszawiacy mogą od odwiedzenia nowomiejskiego św. Benedykta zacząć wędrówkę po europejskich klasztorach mnichów z benedyktyńskiej rodziny. Od Nowego Miasta, przez Bielany, Tyniec i Czerwony Klasztor po Grande Chartreuse i Monte Cassino. Brzmi interesująco, prawda?


1 - słyszałem już przewodników z zapałem tłumaczących, że bernardyni, franciszkanie i reformaci to zupełnie różne zakony
2 - zainteresowanych postacią św. Benedykta i związanych z nim zakonami mogę odesłać do wspominanej poprzednio pracy "Zakony benedyktyńskie w Polsce. Krótka historia", Tyniec-Warszawa 1980
3 - czyli Benedyktynki od nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz