czwartek, 17 lutego 2022

U husytów w Rychwałdzie

Tej samej niedzieli, której wybrałem się do Orłowej byłem w jeszcze jednym kościele. Do niego też robiłem wiele podejść, też zaczynając od spaceru w 2017 roku (tutaj) - i wreszcie uznałem, że jedyną opcją jest wybranie się na nabożeństwo. Pod pretekstem zwiedzania kościoła w Rychwałdzie (Rychvald) zapraszam na spotkanie z husytami.

Front kościoła husyckiego w Rychwałdzie z husyckimi symbolami: krzyżem na tle kielicha i dewizą "Prawda zwycięży". Te słowa są również na sztandarze prezydenta Republiki Czeskiej.

Kto chce tylko zwiedzić rychwałdzki kościół, a nie chce czytać o dziejach husytyzmu - może sobie poniższy fragment odpuścić. Od tych, co przeczytają będę jednak wdzięczny za ewentualne uwagi czy sprostowania, bo dzieje husytyzmu są skomplikowane i mogę czegoś nie ogarniać.

A więc: co to jest husytyzm i co ci współcześni czescy husyci mają wspólnego z tamtymi, średniowiecznymi?

Husytyzm to czeski fenomen: reformacja sto lat przed tą luterańską. Jan Hus był księdzem i uczonym z praskiego uniwersytetu, który wzywał do reformy Kościoła i którego jako heretyka spalono na stosie podczas soboru w Konstancji w 1415 roku. Czechów wkurzyło to niemiłosiernie, i przez następne dwadzieścia lat byli ludem zbuntowanym przeciwko papieżowi, własnemu królowi i większości katolickich sąsiadów. Żądali nabożeństw po czesku i komunii pod obiema postaciami. A że byli też dzielnymi i zręcznymi wojownikami, kolejne wysyłane przeciwko nim krucjaty kończyły się mniej lub bardziej spektakularnymi klęskami. Pamiętacie Domažlice? No właśnie.

W 1434 umiarkowani husyci - nazywani utrakwistami - postanowili jednak z tym przeciągającym się konfliktem skończyć. Porozumieli się z królem Zygmuntem i razem pobili pod Lipanami tych radykalnych, nazywanych taborytami (a Tabor pamiętacie?). Od tego momentu w Czechach działały obok siebie dwa Kościoły: ten łaciński i ten umiarkowanie husycki, utrakwistyczny. Można sobie to wyobrażać trochę tak, jak działanie w różnych krajach Kościołów greckokatolickich. Papieżom się to podobało umiarkowanie, ale jednak ten utrakwistyczny Kościół działał sobie przez prawie dwieście lat. Ilu miał w XVI i na początku XVII wieku wiernych, nie wiadomo. Zdaje się że luteranizm i kalwinizm zdobyły sobie w XVI wieku taką popularność, że utrakwizm był po połowie XVI wieku praktycznie w zaniku. Toczy się o to zresztą wielki spór historyczny. W każdym razie, po Białej Górze (ha, tam też byliśmy), gdy Habsburgowie brutalnie Czechy rekatolicyzowali, ten osobny Kościół oczywiście zlikwidowano. Część wiernych umknęła, część wróciła do katolicyzmu, część praktykowała wiarę w ukryciu, czasem w bardziej husyckim, czasem w bardziej luterańskim lub kalwińskim wydaniu.

Ale byli jeszcze ci husyccy radykałowie, tak zwani taboryci. Choć pokonani, odtworzyli swój własny Kościół pod nazwą Jednoty Braci Czeskich. Nie mieli łatwego życia: byli traktowani jako heretycy i przez katolików, i utrakwistów. Wielu z nich wybierało emigrację. W ten sposób bracia czescy przybyli też do Polski, szczególnie wielkopolskiego Leszna. Jakiś czas działał tam też ostatni biskup Jednoty, wielki uczony Jan Amos Komeński. Po połowie XVII wieku ruch stopniowo zanikał. Część braci czeskich wybrała drogę zbliżenia się i przyłączenia do ewangelików, szczególnie reformowanych (kalwinów). W tych połączonych parafiach tradycje ewangelickie i husyckie istniały obok siebie przez kolejne pokolenia, aż wreszcie po 1918 roku doprowadzono do zjednoczenia większości czeskich parafii protestanckich w Ewangelicki Kościół Czeskobraterski (Českobratrská církev evangelická). Obecnie to drugi co do wielkości Kościół chrześcijański w Czechach. Drugi co do wielkości, czyli mający wg najnowszego spisu powszechnego 32,5 tysiąca wiernych [1]. To pierwszy z trzech dużych Kościołów kontynuujących tradycje husyckie.

Osobną ścieżką potoczyła się historia tych braci czeskich, którzy przetrwali nietolerancyjny XVII wiek nie na emigracji, a w ukryciu na Morawach. Gdy wreszcie opuścili w 1722 roku swoją ojczyznę, trafili na Łużyce, pod opiekuńcze skrzydła hrabiego Zinzendorfa. Oni utworzyli Kościół Braci Morawskich, którego duchowym i organizacyjnym centrum jest morawskie Herrnhut. Tam też byliśmy razem, pamiętacie? Na świecie Kościół Morawski ma ok. miliona wiernych, w Czechach tylko kilka tysięcy. To drugi z współczesnych Kościołów husyckich.

Okej, możecie powiedzieć po przeczytaniu tego fragmentu. Wymieniłem dwa istniejące Kościoły wywodzące się z husytyzmu, ten Czeskobraterski i ten Morawski. To gdzie w tym wszystkim mieszczą się współcześni czescy husyci, ci używający tego określenia wprost w nazwie - czyli Czechosłowacki Kościół Husycki? 

Jan Hus w Konstancji, obraz w sieni kościoła

W sensie ciągłości z oryginalnym ruchem husyckim - nigdzie. Ci husyci, którzy dali radę przekazać sobie wiarę z pokolenia na pokolenie są obecnie w większości członkami jednego z tych wcześniej wymienionych Kościołów. Církev československá husitská starała się ożywić część husyckich tradycji i teologii, ale jest fenomenem z innego powodu. Bo ona powstała zaraz po 1918 roku jako próba, uwaga, założenia niezależnego od Rzymu, własnego, narodowego Kościoła czechosłowackiego! Pewnie, to nieco podobne do starań nowych państw o własną autokefalię w przypadku prawosławnych. Ale wyobrażacie sobie, że na fali niepodległościowego entuzjazmu powstaje w Polsce osobny, masowy Kościół?


W pierwszych latach istnienia Czechosłowacji do nowego Kościoła, wyrosłego z katolickiego modernizmu, tradycji husyckich i niepodległościowego entuzjazmu przystąpiło kilkaset tysięcy wiernych. Tuż po drugiej wojnie światowej wojnie spis powszechny wykazał nawet, że nową wiarę wyznawało ponad 10% ludności państwa. Potem zaczął się szybki schyłek, ale o tym później. Teraz spróbujmy przenieść się do tej epoki neohusyckiego triumfu. W Rychwałdzie musiały spotkać się ze sobą wyjątkowo korzystne dla nowego Kościoła okoliczności: w 1930 roku husyci mieli w miasteczku większość! Na nieco ponad 7 tysięcy mieszkańców wiernych nowego Kościoła było w Rychwałdzie 3749. Co to mogły być za okoliczności? Według artykułu o parafii, obok niepodległościowego entuzjazmu była to niechęć do polskich katolickich księży, uparcie starających się polonizować tutejszych Czechów [2]. Nowy, okazały kościół zbudowano w latach 1924-1925 pod kierunkiem architekta Františka Střelca. Spotkałem się z informacją, że jest to największy kościół husycki w Czechach. Tradycyjnie, podaję taką informację bez pewności.


Kościół nie jest piękny, nie będę Wam wmawiać, że to jakaś zapomniana perła śląskocieszyńskiej architektury. Jest niezbyt foremnym skrzyżowaniem wczesnego modernizmu (brak ozdób) z tradycyjnymi formami (wieżą nakrytą hełmem i portykiem przed wejściem). Ale w tym wypadku nie o urodę chodzi, a o fenomen świątyni zbudowanej dla nowopowstałego, a dzisiaj już zanikającego Kościoła. Zresztą, uroda to sprawa subiektywna, może Wam się podoba. Zwiedźmy teraz wnętrze.


W obszernej sieni wisi m.in. pokazany wcześniej obraz, przedstawiający Jana Husa w Konstancji i tablica poświęcona pierwszemu proboszczowi.


Za sienią kryje się oświetlona z obu stron oknami nawa. Jest otoczona połączonymi z chórem emporami. Prosty ołtarz zajmuje płytką wnękę w południowej części kościoła. Malowidła po obu stronach wnęki przedstawiają chrzest w Jordanie (z lewej) i Zmartwychwstanie (z prawej). Wybór tematów dość standardowy, jakość sztuki niewybitna.


Dużo ciekawsze są obrazy namalowane na sklepieniu ponad emporami. To znaczy: to również nie są wybitne dzieła sztuki, ale tematy są ciekawe. Obraz po wschodniej stronie przedstawia przybycie św. św. Cyryla i Metodego na Morawy, do księcia Rościsława. O ubiory proszę mnie nie pytać, też się zastanawiam. Po drugiej, zachodniej stronie jest scena modlitwy Jana Husa chwilę przed śmiercią w Konstancji - to widać poniżej. Uroda tego wszystkiego jest umiarkowana, ale też tego się mniej-więcej spodziewałem po kościele zbudowanym na prowincji w latach 20-tych. Przyznam jednak, że liczyłem na ciut więcej husyckich ciekawostek. Na pierwszy rzut oka trudno byłoby się zorientować, że nie jest to kościół katolicki - zresztą, jak wspomniałem, ten czechosłowacki neohusytyzm wyrósł z katolickiego modernizmu, trudno się więc dziwić.


Czasy, kiedy "nowych husytów" było w Czechach dziesięć procent minęły dawno temu. Wieści z najnowszego spisu powszechnego są dla Kościoła husyckiego po raz kolejny dołujące. To znaczy, one są dołujące dla wszystkich najważniejszych Kościołów w Czechach, bo też wszystkie "zaliczyły" spadki w liczbie wiernych. Ale husyci ze swoimi 23,6 tysiącami wiernych są przecież w wyjątkowej sytuacji: ich Kościoła nie ma nigdzie poza Czechami. Nawet jeżeli za kilka dekad w Czechach zostanie tylko garstka katolików, zawsze będą jakieś parafie podtrzymywane przy życiu przez misjonarzy, będą też parafie w sąsiednich krajach, gdzie Kościół Rzymski przetrwa dłużej (w Polsce, Austrii czy Bawarii). Kościół Czeskobraterski jest tylko w Czechach, ale bliskie mu Kościoły ewangelickie są też gdzie indziej. A husytów gdzie indziej nie ma. Nieubłagane są nie tylko wyniki spisu powszechnego, ale też piramida wieku wiernych: większość wiernych to ludzie starsi, młodych jest garstka. Za kilka dekad Czechosłowacki Kościół Husycki prawdopodobnie po prostu wygaśnie, i ostatni wierni nie będą już mieli gdzie pójść na mszę. Na niedzielnym nabożeństwie było w Rychwałdzie czternaście osób.


Jest jeszcze ciekawostka. W kruchcie orłowskiego kościoła wisi taki obrazek. To stary kościół w Orłowej, zastąpiony przez ten neogotycki. Czyżby wygląd wieży kościoła w Rychwałdzie nie był przypadkowy?

* * *

Znowu mam okazję zaprosić na moje zbliżające się prezentacje:
  • we środę, 23 II o 16:30 w Domu Kultury Śródmieście przy ul. Smolnej 9 w Warszawie będę wspólnie z Jackiem Dudą opowiadał po raz pierwszy o naszej wyprawie wzdłuż Utraty. Prezentacja nosi tytuł "Od Chełmońskiego do Chopina, czyli Sławetna Wyprawa wzdłuż Utraty".
  • we czwartek, 10 III o 19:00 w klubokawiarni "Jaś i Małgosia" przy al. Jana Pawła II 57 w Warszawie będę wspólnie z Jackiem Dudą opowiadał po raz drugi o naszej wyprawie wzdłuż Utraty. Prezentacja nosi tytuł "Od Chełmońskiego do Chopina, czyli Sławetna Wyprawa wzdłuż Utraty". Gospodarzem spotkania będzie Studenckie Koło Przewodników Turystycznych.
* * *

1 - https://www.czso.cz/csu/scitani2021/nabozenska-vira
2 - te i inne informacje o historii kościoła w Rychwałdzie za: "Sbory Církve československé husitské – architektonické dědictví našich regionů", red. Lenka Popelová, Praga 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz