piątek, 22 stycznia 2021

Romańskie wycieczki po Węgrzech, cz. 4: Ják (wnętrze)

Przyznaję, że jak zaczynałem wybierać zdjęcia do galerii i tekstu o Ják nie planowałem, że to będzie czteroodcinkowy cykl. Ale chyba było warto: kościół jest rzeczywiście wyjątkowy! W poprzednim odcinku podziwialiśmy razem zachodni portal świątyni, jedno z najwspanialszych dzieł sztuki romańskiej na Węgrzech. Dziś, na koniec, zaglądamy do środka. Proszę się nie ociągać, wycieczko, wchodzimy!


Majestatyczne wnętrze wzniesionej w 1. połowie XIII wieku świątyni oglądałem podczas trwających prac remontowych i konserwatorskich. Leżące tu i tam sprzęty w niczym nie odbierały jednak bazylice urody, a nawet zaskakująco pomagały: ciemne wnętrze rozświetlały w kilku miejscach służące konserwatorom reflektory.


Jak już wspomniałem przy spacerze wokół kościoła, jest on klasyczną romańską bazyliką. Ma więc trzy zamknięte półokrągłymi apsydami nawy, z których ta środkowa jest wyraźnie wyższa. Ma też własne okna - to warunek uznania budowli za bazylikę. Nawy rozdzielone są od siebie rzędem filarów, dzielących przestrzeń na dwanaście pól. Znając przywiązanie średniowiecznych budowniczych do symboliki można spokojnie założyć, że tych dwanaście pól oznacza dwunastu apostołów.


Główny ołtarz kościoła jest neoromański. Oryginalnych ołtarzy romańskich jest bardzo mało, byłoby prawie cudem, gdyby jakiś zachował się w Ják. Wrogiem starego wyposażenia kościołów był czas i moda: stopniowo zastępowano stare dzieła sztuki nowymi, pasującymi do gustów i epok. Pół biedy, jeżeli uważano te usuwane za cenne - w ten sposób na przykład stare ołtarze wawelskie trafiły w całości lub w częściach do Mogiły czy Bodzentyna. Gorzej, jeżeli były uszkodzone lub nowy fundator się nie znał, wtedy mogły być zniszczone. W każdym razie w Ják ołtarza romańskiego nie ma. W ramach wielkiej renowacji na tysiąclecie Węgier (1896-1904) Schulek zabrał więc stąd barokowe (dokąd?) a wstawił neoromańskie. Ten główny jest widoczny na zdjęciu. Na marginesie: ciekawy ołtarz neoromański można obejrzeć w krypcie św. Leonarda. Wykonał go sam Viollet-le-Duc, trochę architekt, trochę zasłużony konserwator, trochę fantasta - twórca na przykład znanego i ukochanego przez turystów kształtu Carcassonne. Tego francuskiego, nie jednego z "polskich Carcassonne".


W kościele zachowało się sporo pięknych fresków. Za samym ołtarzem głównym odsłonięto przedstawienie świętego Jerzego (na marginesie: wspominałem kiedyś o pięknej gotyckiej świątyni pw. św. Jerzego w Ząbkowicach Śląskich, obecnie cerkwi prawosławnej), na sklepieniach pod jedną z wież jest m.in. ta widoczna na zdjęciu scena. Jej treści nie jestem pewien, choć forma zbliżona jest nieco do wiele razy wspominanego typu deesis (była o nim mowa np. tutaj). Przy okazji: zwróćcie uwagę na piękny zwornik sklepienia.


Skoro mowa o zwornikach. Tak jak od zewnątrz, również w środku bazylika w Ják (jacka bazylika?) jest ozdobiona wspaniałymi rzeźbami. Tak jak na przykład w Kościelcu (tutaj) można długo chodzić i oglądać fantazyjnie ozdobione kapitele. Na tym na przykład widać dwa splecione ogonami lwy (?); na innych są na przykład wici roślinne wydostające się z ludzkich ust. 


Jeszcze jedna piękna rzeźba ozdabia chór organowy: przedstawia człowieka siłującego się z dwoma smokami. Prawdopodobnie rzeźba ta stanowi parę z ołtarzem i freskiem w prezbiterium, gdzie można zobaczyć świętego Jerzego - który już smoka pokonał. Kto widział portal w Czerwińsku nad Wisłą, może sobie porównać rzeźbę z Ják z tą z Mazowsza.


W ten sposób dotarliśmy do końca zwiedzania. To nie znaczy, że temat Ják został wyczerpany: tuż obok bazyliki stoi jeszcze kaplica pw. św. Jakuba. Ona też jest romańska, do tego jest tetrakonchosem - czyli składa się z czterech zestawionych ze sobą apsyd, jak słynny kościół pw. św. Feliksa i Adaukta na Wawelu. Ale ten zabytek zwiedzimy już innym razem, kiedy już się wszyscy zaszczepimy i wrócimy do normalnego życia.

Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz