Zorientowałem się kilka dni temu, że od roku - dokładniej od czerwca 2019 roku - nie było tu notatki o sztuce rozpoznawania kolejnej świętej lub świętego. Był, oczywiście, przegląd nepomucki, były obrazki ze św. Wawrzyńcem. Ale raz na jakiś czas do tego albumowego przewodniczka powinny być dopisane nowe strony. Oto świetna okazja: dziś jest 26 lipca, czyli św. Anny. Wyciągnijcie czapki i szaliki, bo "od świętej Anki zimne poranki", a my obejrzymy wspólnie w dwóch odcinkach dwanaście wybranych przedstawień świętej zebranych w różnych miejscach Polski i Europy.
Zacząć wypada od tego, co o świętej Annie, matce Marii, czyli babce Jezusa przekazała Biblia. Zacytujmy:
No, to by było na tyle, ponieważ w Nowym Testamencie nie ma na temat tej postaci ani słowa. Nie znaczy to jednak, że wszystkie historie o dzieciństwie Marii i jej rodzicach muszą być wyłącznie wytworem wyobraźni. Bardzo wiele informacji przekazuje apokryficzna (czyli nie zaliczona do kanonu) co prawda, ale i tak bardzo stara, spisana w połowie II wieku Protoewangelia Jakuba [1, 2] Cennych uzupełnień jest jeszcze kilka, należy do nich np. tak zwany Pseudo-Mateusz. Złożona z tych przekazów tradycja jest w skrócie taka: Anna i Joachim żyli w Nazarecie, wiodąc tam pobożne życie, nie mogli jednak mieć mimo starań dzieci. Dla ówczesnych Żydów brak potomstwa był źródłem hańby, na tyle dużej, że pewnego dnia kapłan odmówił bogobojnemu Joachimowi prawa do złożenia ofiary w Świątyni. Joachim uszedł pościć na pustynię, a Anna, nie wiedząc, co się z nim stało, uznała się za wdowę. Wreszcie modły obojga zostały wysłuchane. Joachim i Anna, nawiedzeni przez Anioła Pańskiego wrócili do siebie, a wkrótce później, mimo zaawansowanego wieku doczekali się córki. Tą córką jest oczywiście tak ważna dla teologii chrześcijańskiej Maria. "Doczekali się" to trafne określenie, bo przecież było to zgodnie z katolickim dogmatem z 1854 roku poczęcie niepokalane, czyli bezgrzeszne. Protoewangelia opisuje to tak, jakby rodzice nie współżyli wtedy ze sobą, dogmat tego jednoznacznie nie określa. Z tym wprowadzeniem w ręku możemy obejrzeć pierwsze z grupy wybranych przeze mnie typowych przedstawień św. Anny. Na pokazanym powyżej, pochodzącym z końca XIX wieku witrażu w kościele św. Marcina w Ambergu w Górnym Palatynacie - Anna (druga od prawej) jest przedstawiona jako wyraźnie starsza kobieta, wyglądająca może nawet bardziej na babcię, niż matkę Marii. Co ciekawe, wątek rodziców długo czekających na potomstwo i wreszcie nagrodzonych nim za pobożność jest w Biblii i otaczającej ją tradycji spotykany częściej. Towarzyszy na przykład narodzinom Izaaka czy Jana Chrzciciela. Zanim przejdziemy dalej poproszę Was jeszcze o zwrócenie uwagi na książkę rozłożoną na kolanach Anny i wyjaśnię, że postacie po bokach to św. Bartłomiej (z lewej) i św. Katarzyna (z prawej).
...
No, to by było na tyle, ponieważ w Nowym Testamencie nie ma na temat tej postaci ani słowa. Nie znaczy to jednak, że wszystkie historie o dzieciństwie Marii i jej rodzicach muszą być wyłącznie wytworem wyobraźni. Bardzo wiele informacji przekazuje apokryficzna (czyli nie zaliczona do kanonu) co prawda, ale i tak bardzo stara, spisana w połowie II wieku Protoewangelia Jakuba [1, 2] Cennych uzupełnień jest jeszcze kilka, należy do nich np. tak zwany Pseudo-Mateusz. Złożona z tych przekazów tradycja jest w skrócie taka: Anna i Joachim żyli w Nazarecie, wiodąc tam pobożne życie, nie mogli jednak mieć mimo starań dzieci. Dla ówczesnych Żydów brak potomstwa był źródłem hańby, na tyle dużej, że pewnego dnia kapłan odmówił bogobojnemu Joachimowi prawa do złożenia ofiary w Świątyni. Joachim uszedł pościć na pustynię, a Anna, nie wiedząc, co się z nim stało, uznała się za wdowę. Wreszcie modły obojga zostały wysłuchane. Joachim i Anna, nawiedzeni przez Anioła Pańskiego wrócili do siebie, a wkrótce później, mimo zaawansowanego wieku doczekali się córki. Tą córką jest oczywiście tak ważna dla teologii chrześcijańskiej Maria. "Doczekali się" to trafne określenie, bo przecież było to zgodnie z katolickim dogmatem z 1854 roku poczęcie niepokalane, czyli bezgrzeszne. Protoewangelia opisuje to tak, jakby rodzice nie współżyli wtedy ze sobą, dogmat tego jednoznacznie nie określa. Z tym wprowadzeniem w ręku możemy obejrzeć pierwsze z grupy wybranych przeze mnie typowych przedstawień św. Anny. Na pokazanym powyżej, pochodzącym z końca XIX wieku witrażu w kościele św. Marcina w Ambergu w Górnym Palatynacie - Anna (druga od prawej) jest przedstawiona jako wyraźnie starsza kobieta, wyglądająca może nawet bardziej na babcię, niż matkę Marii. Co ciekawe, wątek rodziców długo czekających na potomstwo i wreszcie nagrodzonych nim za pobożność jest w Biblii i otaczającej ją tradycji spotykany częściej. Towarzyszy na przykład narodzinom Izaaka czy Jana Chrzciciela. Zanim przejdziemy dalej poproszę Was jeszcze o zwrócenie uwagi na książkę rozłożoną na kolanach Anny i wyjaśnię, że postacie po bokach to św. Bartłomiej (z lewej) i św. Katarzyna (z prawej).
Czy na witrażu, obrazie, czy rzeźbie, najbardziej typową jest scena, w której św. Anna uczy Marię sztuki czytania. To tradycja wyrosła z tradycji, spopularyzowana przez sławną "Złotą Legendę". Maria była pobożna, powinna więc studiować Biblię (widać to dobrze w bardzo wielu przedstawieniach sceny Zwiastowania, choćby u Giotta, Leonarda czy Rubensa). Powinna studiować Biblię, musiała więc umieć czytać. Musiała umieć czytać - a to rzadkość u kobiety tamtych czasów i tamtej części świata - ktoś musiał ją więc tej sztuki nauczyć. Przyjęto więc, że musiała to zrobić pobożna św. Anna. Oczywiście, jak często bywa, to trochę zgrzyta z innymi przekazami, choćby ze wspomnianą już Protoewangelią. Według tego źródła Maria już w wieku trzech lat została oddana do Świątyni. No, ale mniejsza. Gdy widzimy w sztuce chrześcijańskiej kobietę uczącą dziewczynkę czytać, mamy do czynienia z przedstawieniem św. Anny i Marii. Spójrzmy na zdjęcie powyżej. Łatwo można dostrzec podobieństwo do poprzedniego, prawda? Ten niezbyt wybitny obraz pochodzi z kaplicy stojącej na wzgórzu ponad sanktuarium Neukirchen beim Heiligen Blut u stóp Szumawy. Święta Anna jest zresztą patronką wielu kaplic i kościołów stojących na wzgórzach. Dość przypomnieć leżący nad Nidą Pińczów czy śląską Górę Świętej Anny. Piękny kościół św. Anny w Jerozolimie, chyba najwspanialszy zabytek architektury Królestwa Jerozolimy akurat na wyróżniającym się wzgórzu nie leży.
Kolejnymi elementami, które mogą pojawić się w tej scenie są lilie i anioły. Lilie wiążą się z czystością i niewinnością, sygnalizują i szczególną pozycję Marii, i oczywiście jej dziewictwo (na tyle ważne dla katolików, że braci Jezusa, wymienionych w Ewangeliach z imienia uznano za braci ciotecznych czy przyrodnich). Lilie są i na poprzednim, i na tym zdjęciu, ale za to postacie aniołów pojawiają się dopiero tutaj. Nie tylko podkreślają swoją obecnością świętość obu kobiet, ale też przypominają objawienie udzielone Annie i zapowiadają Zwiastowanie Marii. Ten konkretny obraz można zobaczyć w bocznym ołtarzu w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Cieszynie.
Oczywiście, takie przedstawienia nie są ograniczone tylko do malarstwa. Z 1745 roku pochodzi to piękne, późnobarokowe przedstawienie stojące przed zamkiem w Hodoninie, w kraju południowomorawskim [3]. Jest wszystko, co trzeba - starsza Anna, dziewczynka Maria, przymknięta książka - i sporo więcej, w tym pięknie oddana, pofałdowana szata i zbudowany jakby z architektonicznych elementów fotel.
Kolejnym elementem, o który może być uzupełniane to typowe przedstawienie jest postać ojca, czyli św. Joachima. Zgodnie z tradycją, również on jest przedstawiany jako mężczyzna widocznie starszy wiekiem. Jesteśmy teraz w muzeum w Domażlicach (Domažlice) w czeskim kraju pilzneńskim. W jego salach znajdują się ołtarze przeniesione z pięknej kaplicy w nieodległym Chocimierzu, a wśród nich jest i ta znana nam już dobrze scena, uzupełniona tym razem o nieco schowanego z tyłu Joachima. To schowanie na drugi plan dobrze znamy z różnych scen Narodzenia Pańskiego, gdzie zięć Joachima, Józef, też zazwyczaj zepchnięty jest do co najmniej drugiego rzędu.
Ostatnią ilustracją w tej części będzie ten obraz z katedry Najświętszej Marii Panny i św. Kastora w południowofrancuskim Nîmes. Bardzo klasycystyczne, prawie czytankowe przedstawienie jest dziełem Melchiora Doze'a, artysty żyjącego i tworzącego w Nîmes aż do śmierci w 1913 roku. Z ważniejszych dzieł Doze'a można wymienić mozaiki, które ozdobiły bazylikę w Lourdes. Na powyższym zdjęciu mamy komplet do tej pory wymienionych osób i elementów, jest też bonus. Jest Anna i Maria, jest książka, jest Joachim, są anioły i lilie. Nowością jest leżąca w prawym dolnym rogu szpulka przędzy. Znam dwa wyjaśnienia tego elementu. Po pierwsze, podkreśla on domowy, rodzinny nastrój przedstawienia, pozbawionego tak częstych w sztuce chrześcijańskiej elementów dramatycznych. Po drugie, jest to nawiązanie do psalmu 139: "Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki" [4]. Nie chodzi tu tylko o to, że Anna jest matką Marii, ale przede wszystkim o to, że narodziny Marii były cudowne, wydarzyły się za sprawą szczególnej Bożej łaski. Szpulka pojawi się jeszcze w następnym odcinku. Dla kompletu należy jeszcze wyjaśnić, że napis wokół obrazu - "Bonitatem et disciplinam et scientiam doce me - pochodzi z łacińskiego tekstu psalmu 119. W wersji Biblii Tysiąclecia brzmi on: "Naucz mię zrozumienia i umiejętności, [bo ufam Twoim przykazaniom]" [5].
Cdn.
1 - tradycyjnie korzystałem z: Fros Henryk SJ, Sowa Franciszek, "Księga imion i świętych", tom 1, Kraków 1997, ss. 195-196
2 - tekst Protoewangelii jest dostępny pod adresem: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/apokryfy-04.html
3 - tradycyjnie, informacji o każdym czeskim zabytku należy szukać na stronach tamtejszego 6 - więcej informacji o budynku oraz innych omawianych zabytkach na stronie czeskiego Państwowego Urzędu Zabytków (Národný pamiatkový ústav), link
4 - Ps 139,13, za Biblią Tysiąclecia
5 - Ps 119,66, jw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz