Przypuszczam, że większość Czytelników zgodzi się z następującym stwierdzeniem: w górach nocuje się, gdzie się da. Ale wszyscy mamy miejsca, których śpimy chętniej i takie, z których bez żalu wychodzimy przed świtem, by nigdy tam nie wrócić. Bardzo frapujące wieści krążą w literaturze o schronisku na Kilimandżaro, jestem ciekaw, czy są prawdziwe?
Schronisko im. Štefánika pod Dziumbierem |
Na siedemdziesiąt nocy spędzonych w różnych miejscach w czasie moich obejść mniej więcej jedną trzecią spędziłem pod namiotem, jedną trzecią w schroniskach, a jedną trzecią w różnego rodzaju pensjonatach. Dzikie miejsca namiotowe pozostaną moim sekretem; swój czar zawdzięczają bezludności. Sekretem pozostaną też mikroskopijne kwatery, których dokładnych adresów nie jestem w stanie już ustalić (w Wyżnim Kubinie, Zazriwej...). Z tych siedemdziesięciu chciałbym polecić piętnaście miejsc.
Słowo "zbiór" w tytule oznacza, że nie będzie to ranking. A więc - spis alfabetyczny sympatycznych i polecanych noclegów, podzielony na trzy części. Zaznaczam, że chodzi wyłącznie o noclegi na trasach moich trzech obejść Tatr.
Tatry widoczne sprzed utulni na Andrejcowej |
Niżnotatrzańskie utulnie to osobna zarówno od schronisk, jak i namiotów kategoria noclegów. W Ramży nigdy nie ma załogi, pod Dziurkową zawsze jest załoga, a w Andrejcowej... w sumie nie wiem. Raz była, raz nie była. Szczególnym sentymentem darzę właśnie Andrejcową, głównie ze względu na niezwykły, poranny widok na Tatry. I całkowitą ciszę.
Hala Krawcula z bacówką PTTK pod Krawcowym Wierchem |
Bardzo lubię (nie jestem tu oryginalny) bacówki PTTK. Nie umiem wskazać konkretnej, więc niech będzie to ogólne hasło i polecenie. Podczas obejść nocowałem pod Krawcowym Wierchem i na Rycerzowej. Tej drugiej pewnie należy się dodatkowe wyróżnienie za specjalną podłogę, lepszą od niejednego pokoju. Kto ma wiedzieć, ten wie.
Piękna, modra Orawa. Z lewej Szyp (Šíp), w środku piramidy małofatrzańskiej Magury i Stoha, z prawej Hrčova Kečka |
Czasami namiot łączy się z cywilizacją; tak rodzą się kempingi. Bardzo lubię, czego ofiarami padli już moi uczniowie w czasie majowej wycieczki na Słowację kemping Tilia pod Dolnym Kubinem. Jest wspaniale położony nad Orawą, ponad którą widać wierchy Małej Fatry, a w drugą stronę - Wielki Chocz. Zaraz za kempingową restauracją leży historyczny park z ruinami wieży, miejsce ważne dla historii słowackiej Wiosny Ludów. Świetne dla zmotoryzowanych, pieszych i rowerzystów miejsce; ma oczywiście stronę internetową i swoje położenie na mapie.
Zimowy widok na schronisko pod Durbaszką i Beskid Sądecki |
Górski Ośrodek Szkolno-Wypoczynkowy "Pod Durbaszką"
nie jest formalnie schroniskiem, ale zasługuje na ten tytuł jak mało
które. Piękne położenie, sympatyczna kadra, wygodne noclegi. Durbaszka
to jedyne schronisko w Małych Pieninach, jeżeli nie liczyć baz
namiotowych i leżącej niemal w śródmieściu Szczawnicy "Orlicy" (czy już po remoncie?). O
ośrodku przeczytać można tutaj.
Ciąg dalszy nastąpi wkrótce.
Nie potrafię wskazać powodu dla którego mam pewien brak sympatii dla Rycerzowej, ale być może to jakieś zadawnienie sprzed lat dwudziestu paru. Będąc w tamtym rejonie zawsze staram się ustawić tak, by nocleg wypadł mi na Wielkiej Raczy, może głównie ze względu na to, że tak zwana "wycieczka na wschód słońca" to raptem kilkanaście kroków od schroniska. Z chęcią natomiast dowiem się czegoś o tych utulniach. Z czym to się je?
OdpowiedzUsuńWielka Racza jest super, i mam niecny plan zabrania tam na wschód słońca uczniów na szkole zimowej. Utulnie (to słowo jest cudowne samo w sobie) uzupełniają bardzo rzadką sieć schronisk przy przechodzeniu grzbietu Niżnych Tatr. Można przy nich legalnie rozbić namiot, jest oznaczone i jakoś tam ujęte źródło wody, drewno, piecyk itd., w dwóch z trzech jest załoga (czy zawsze na Andrejcowej, nie wiem) karmiąca i pobierająca niewielkie opłaty. Fajne (lub niefajne, co kto lubi) jest to, że przez Niżne Tatry idzie się swoim tempem, ale i tak wszyscy spotykają się na noclegach, bo wyboru nie ma, i trzeba robić wyznaczone odcinki marszu. W ten sposób każdy taki "turnus" się miło integruje przez kolejne noce.
OdpowiedzUsuńGdybym w naszych polskich Tatrach chciał sobie pyknąć biwak z namiotem, natychmiast pojawiłby się tam jeden lub kilku panów z bloczkiem mandatowym. (Gdybym próbował to jedyne miejsce to Pańszczyca, bo komu by się chciało...) A jak jest z miejscami do rozbijania się w Tatrach Niżnych?
OdpowiedzUsuńAle w Niżnych Tatrach namiot też można rozbić w bardzo konkretnie wyliczonych miejscach, na jedną noc (wyjątkowo, w przypadku ekstremalnej pogody na dwie). Nasz TPN jest parę razy mniejszy od parku Niżnych Tatr. Do tego TPN chroni większość naszej przyrody wysokogórskiej. Więc trudno, tam sobie już nie pobiwakujemy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA tu wschód słońca z Wielkiej Raczy, hejże ha: https://1.bp.blogspot.com/-is3-_dzI9WE/VsDW1mvu0xI/AAAAAAAAAio/YlUMcZWPSyg/s1600/blog_010_5.jpg
OdpowiedzUsuńJedyny minus Durbaszki - nie serwują piwa ;)
OdpowiedzUsuńCoś za coś!
UsuńA ja uwielbiam Rycerzową za położenie w pobliżu mojej ulubionej Grupy Oszusa :)
OdpowiedzUsuńKrawców jest natomiast jeszcze cichszy i spokojniejszy.
Wycieczka jednego do drugiego to piękna sprawa, choć podejście na Świtkową potrafi zabić. Na Krawcowym ostatnio spałem w namiocie, bo się nie zmieściłem. Więc z tą cichością to na dwoje babka!
Usuń