czwartek, 25 maja 2017

Pani Maria z Instytutu

W podróżach po Polsce towarzyszy mi stale wiele pytań. Należy do nich to: dlaczego tworzący pomniki artyści nie mogą uważniej przyjrzeć się wybitnym upamiętnieniom, jakie na przestrzeni stuleci znalazły się w krajobrazie naszego kraju? Czemu muszą zastępować umiejętności lub przemyślaną wizję skalą lub źle pojmowaną oryginalnością? Nie trzeba przecież szukać daleko, sama Warszawa ma wiele pięknych pomników. Do moich ulubionych należy stosunkowo mało znany warszawiakom pomnik Marii Skłodowskiej-Curie.


Do kameralnej rzeźby, zdobiącej skwer przy ulicy Wawelskiej na Ochocie mam wielki sentyment od czasu pracy w warszawskich Łazienkach. Częścią moich obowiązków było oprowadzanie nielicznych wówczas zwiedzających po Galerii Rzeźby w Starej Pomarańczarni. W zbiorach muzeum znajduje się gipsowy model pomnika, wykonany w 1932 roku1. Informacja ta jest godna uwagi, bowiem sam pomnik odlano w 1934 roku, a odsłonięto w 1935 - już po śmierci wielkiej uczonej. Warto jednak wiedzieć, że prace nad nim podjęto jeszcze za życia Marii Skłodowskiej-Curie. Lubiłem opowiadać o tym modelu.


Autorką pomnika była wybitna rzeźbiarka Ludwika Kraskowska-Nitschowa2, uczennica Tadeusza Breyera, twórczyni pomnika Warszawskiej Syrenki. Odlewu pomnika Noblistki dokonano w znakomitej firmie Braci Łopieńskich. Mimo pewnych uszkodzeń, które pozostawiono na wieczną rzeczy pamiątkę pomnik przetrwał wojnę. 


Miejsce, w którym postawiono pomnik nie jest oczywiście przypadkowe. W 1925 roku rozpoczęto na Ochocie wznoszenie Instytutu Radowego3. W uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod siedzibę instytucji wzięła udział sama Noblistka oraz prezydent Stanisław Wojciechowski. W zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC) zobaczyć można zdjęcia z tej uroczystości (np. to). Równie uroczyste było otwarcie Instytutu w roku 1932 (również dostępne są zdjęcia). Pomnik ozdobił skwer założony przed głównym wejściem do Instytutu.


To, co każe mi lubić i cenić to dzieło to przyjęta skala i forma pomnika. Nie ma tu ani olbrzymiej postaci, ani nadmiaru symboliki, ani dramatycznego ruchu; trzech grzechów głównych nieumiejętnego rzeźbiarza. Zamyślona uczona schodzi po schodach (w swojej paryskiej pracowni? we wzniesionym naprzeciwko Instytucie Radowym?). I tyle - tylko, i aż. Istniała jeszcze jedna wizja pomnika, w której uczona siedzi, pochylona nad książką (i tę wizję zobaczyć można w zbiorach NAC). Widać rzeźbiarka rozumiała, że wielkość Marii Skłodowskiej nie musi być jeszcze wyolbrzymiona tonami brązu. 

Warto o tym pamiętać przy kolejnych dyskusjach, w których wybór stawia się między pomnikiem wielkim a ogromnym.


1 - Mikocka-Rachubowa Katarzyna, "Galeria Rzeźby w Starej Pomarańczarni. Przewodnik", Warszawa 1989, s. 32
2 - artystka znana jest głównie pod tym drugim nazwiskiem, jednak skoro na pomniku podpisała się obydwoma pozwalam sobie to uszanować.
3 - obecnie placówka ta nosi nazwę Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz