sobota, 30 czerwca 2018

Jeszcze parę śladów Imperium. cz. 2

Wracamy do rzymskiego przeglądu i do langwedockiego Nîmes. Znajduje się tu jedna z najlepiej zachowanych świątyń świata starożytnego, czyli Maison Carrée.


Maison Carrée to po prostu "kanciasty" albo "kwadratowy dom". Świątynię poświęconą rodzinie cesarskiej zbudowano w pierwszych latach naszej ery. Jest - używając uczonych wyrazów - korynckim pseudoperypterosem. Korynckim, bo wykorzystuje kolumny i zasady wznoszenia gmachu nazywane łącznie porządkiem korynckim. Na poniższym zdjęciu można zobaczyć charakterystyczne kapitele kolumn ozdobione rzeźbionymi liśćmi akantu. 


Pseudoperypterosem, czyli budowlą udającą perypteros. Pomogłem, prawda? Mówiąc serio, perypteros to budowla, w której rząd kolumn otacza właściwe pomieszczenie świątyni, czyli cellę. W tym wypadku kolumny zostały w cellę wtopione, nie da się obejść świątyni między kolumnami a murem sanktuarium. Taką budowlę nazywamy właśnie pseudoperypterosem. 


Odtworzony napis fundacyjny (oryginał zniszczono w średniowieczu) miał wyglądać następująco. W tłumaczeniu na polski brzmiałby tak: "Gajuszowi Cezarowi, synowi Augusta, konsulowi, Lucjuszowi Cezarowi, synowi Augusta, wyznaczonemu konsulem, książętom młodych". Warto wyjaśnić, że ani Gajusz, ani Lucjusz nie byli synami Oktawiana, ale jego wnukami. Oktawian miał tylko jedną córkę, Julię. Liczył na to, że synowie Julii i Marka Wipsaniusza Agryppy (wybitnego wodza i zwycięzcy spod Akcjum) odziedziczą po nim władzę. Obaj zmarli jednak w młodym wieku. Chcąc nie chcąc Oktawian oddał władzę Tyberiuszowi, zapoczątkowując w ten sposób półwiecze rządów cesarskich psychopatów.


Posąg Antonina Piusa na początku malowniczej alei fontann i platanów. Rodzina jednego z Pięciu Dobrych Cesarzy wywodziła się z Nemausus. 


Górująca nad miastem Wielka Wieża (Tour Magne), pozostałość rzymskich fortyfikacji.


Wieża jest doskonale widoczna z wielu punktów miasta, także z dworca kolejowego.


Wśród alejek miejskiego parku, rozłożonego na stokach stromego wzgórza wypatrzyłem drzewo z pamiątkowym kamieniem (po prawej). Co ciekawe, kamień głosi, że jest to "drzewko wolności", podarowane miastu Nîmes przez miasto Rybnik, 13 maja 1982. I data (stan wojenny), i para miast (Nîmes nie jest - przynajmniej obecnie - miastem partnerskim Rybnika) otwierają sporo ciekawych pytań.


Na chwilę cofnę się z Nîmes do Madrytu. Ten oto obrazek wisi w muzeum kolekcji Thyssen-Bornemisza, jednym z trzech najważniejszych muzeów sztuki w stolicy Hiszpanii. Zwróciłem na niego uwagę, bo miałem nadzieję dosłownie następnego dnia...


...no właśnie. Tradycyjna nazwa, przypisująca tej malowniczej budowli miano "Świątyni Diany" nie ma potwierdzenia w źródłach. Była to raczej część większego kompleksu, być może biblioteka. 

Niestety, podczas tej wycieczki nie wybrałem się już nad pobliską rzekę Gard z jej sławnym akweduktem.


To już powiązane z Van Goghiem Arles i tutejszy amfiteatr. Najbardziej obłędnym zabytkiem miasta jest była katedra pw. św. Trofima, a konkretnie jest oszałamiający romański portal; rzymski amfiteatr też jest niczego sobie.


Tak jak w Nîmes, amfiteatr w Arles był przez średniowieczne pokolenia wykorzystywany jako zastany kamieniołom, mur czy nawet obecne od zawsze, nie wiadomo przez kogo wzniesione wzgórze. Na zdjęciu można dostrzec gotyckie okienko, a nawet ślad po schodach, dla oparcia których wykuto w rzymskich murach wnęki.


I wreszcie Karyntia, przedmieścia Villach. Rzymska droga - czy raczej ścieżka - którą przez setki lat wędrowali do i z Noricum kupcy, żołnierze, górnicy z tutejszych kopalń żelaza.


Ciekawe, czy po nas za dwa tysiące lat zostanie choć tyle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz