niedziela, 27 listopada 2016

Pogoda zmienną jest

Wróciłem właśnie z krótkiego wypadu w Beskid Żywiecki. Na Krawców Wierch, gdzie byłem umówiony z gronem górołaźczych znajomych dotarłem z Korbielowa przez Pilsko. Widoczność była, jak zwykłem mawiać dobra, ale ograniczona.


Ostatni raz na Pilsku byłem w sierpniu. Widoczność wtedy była nieco mniej ograniczona. Muszę więc pewnie założyć, że na ten rok wystarczy. 


W sobotę wybraliśmy się na Rysiankę. Główną motywacją były schabowe: na Krawcowym panuje wegetarianizm wraz z paroma innymi błędami i wypaczeniami. Były nie tylko kotlety, ale i piękna pogoda. I była wielka radość, choć nie było minstreli.


Hala Rysianka prezentowała się wspaniale. Takich barw nie powstydziłby się najpiękniejszy październik. Szkoda, że wrażenia psuje trochę świadomość kryjącego się za tą aurą rozhuśtania klimatu.


Pilsko jednak najwyraźniej miało nadal jakieś ciche dni i wraz z bliźniaczymi Mechami skryło się za kocykiem chmur. 


Piękną sobotę wykorzystaliśmy do końca. Graniczny las długo rozświetlały rdzawe promienie zachodu, a ostatni kilometr do schroniska pokonaliśmy już z pomocą czołówek. Szczęśliwie nie było mgły, która mocno utrudniała mi drogę w piątek wieczorem.


W nocy góry przypomniały sobie, co w końcu listopada wypada, a co nie. To już bacówka pod Krawcowym Wierchem w niedzielę rano. Cóż, pogoda jest kobietą, a la donna è mobile.

Górołaźczych znajomych serdecznie pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Czyli baza na Krawculi jak rozumiem? To blisko mnie łaziłeś, bo ja w ową sobotę peregrynowałem o własnych siłach z Żywca do Sopotni, dalej przez Kamienną do Koszarawy i Lachowic, no i na koniec przez Kurów i Pewel do Żywca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, rozminęliśmy się! Tyle dobrego, że załapaliśmy się obaj na ładną pogodę.

      Usuń